Na niego trzeba uważać - Toto Tamuz
29.09.2011 09:12
Toto jest synem Clemente'a Temile'a, jednego z najlepszych piłkarzy w historii nigeryjskiej piłki. Do Izraela trafił, bo ojciec podpisał kontrakt z tutejszym zespołem, Beitarem Netanya. Niedługo potem klub zbankrutował i rodzice Toto wrócili do Izraela. Niestety, bez niego. Zostawili trzyletnie wtedy dziecko pod opieką jednego z kolegów ojca z drużyny, obiecując, że niedługo po nie wrócą. Nie wrócili nigdy... - W sumie można się było tego po nich spodziewać. Przecież wyjeżdżając wcześniej z Nigerii, zostawili tam z kolei mojego brata - powiedział kiedyś z przekąsem Tamuz, którzy przez kilkanaście lat przebywał w Izraelu nielegalnie. - Tylko jeden Bóg wie, ile razy byłem śmiertelnie przestraszony, kiedy szedłem ulicą i widziałem policję imigracyjną - wspominał Tamuz. - Na szczęście perfekcyjnie opanowałem język hebrajski, więc wiedziałem, co mówić, gdy mnie złapią.
W razie kłopotów Tamuz miał się powoływać na Irrit Tamuz. To Izraelka, która zdecydowała się go wychowywać po porzuceniu przez rodziców i po której nosi nazwisko. Nie mogła go jednak adoptować, bo była samotna, a na adopcję mogą się decydować tylko rodziny. Po latach Toto pogodził się z biologicznymi rodzicami. - Rozmawiałem nawet z nimi telefonicznie w moje urodziny - mówi Tamuz, ale nie ukrywa, że za najbliższą rodzinę zawsze będzie uważał Irrit Tamuz.
- Historia Toto jest rzeczywiście niesamowita, ale też piłkarskie umiejętności ma niezwykłe. Ostrzegałem kolegów z Legii, że ani na sekundę nie możemy go zostawić bez opieki - mówi nam Mosze Ohayon, który grał z Tamuzem w Beitarze Jerozolima.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.