Nie mam żalu do Legii
02.02.2002 09:52
Wielu skreśliło już <b>Zbigniewa Robakiewicza</b>. Ten jednak potrafił zostać najlepszym bramkarzem ligi. Wydawało się, że w obecnym sezonie dalej będzie strzegł bramki Legii Warszawa. Został jednak wypożyczony do Groclinu. Później szukał klubu, negocjując ze stołecznym klubem kwotę za swoją kartę zawodniczą. Ostatecznie "Robak" przeniósł się do Widzewa i ma uchronić łódzki zespół przed degradacją.
Wywiad z Zbigniewem Robakiewiczem
Wielu skreśliło już Zbigniewa Robakiewicza. Ten jednak potrafił zostać najlepszym bramkarzem ligi. Wydawało się, że w obecnym sezonie dalej będzie strzegł bramki Legii Warszawa. Został jednak wypożyczony do Groclinu. Później szukał klubu, negocjując ze stołecznym klubem kwotę za swoją kartę zawodniczą. Ostatecznie "Robak" przeniósł się do Widzewa i ma uchronić łódzki zespół przed degradacją.
- Nareszcie udało się znaleźć klub?
- Tak. Jestem do końca sezonu zawodnikiem Widzewa.
- Jak to było z kartą Robakiewicza? Pojawiały się bardzo sprzeczne informacje.
- Przeszedłem do łódzkiego zespołu z własną kartą zawodniczą. Nie z Groclinu, jak pisano. Dogadałem się z Legią i z własnego konta wysłałem prywatne pieniądze. Jutro [rozmowa przeprowadzona we wtorek 29. listopada] żona pojedzie odebrać kartę z Łazienkowskiej.
- Podano kwotę 35 tysięcy złotych, jakie musiał pan wpłacić na konto warszawskiego klubu. To prawda?
- Nie. Zdecydowanie, nie! Po naradzie prezesa Leszka Miklasa z przedstawicielami Pol-Motu postanowiono zmniejszyć kwotę za moją kartę. Ostatecznie suma była znacznie niższa od tej, jaką pan podał.
- Przeszedł pan już swoje w Legii. Wrócił do niej, został pan wybrany najlepszym bramkarzem ligi i... odsunięty do Grodziska. Zapewne nie tak wyobrażał pan sobie rozstanie z Łazienkowską?
- Hmm. Nie mam żalu do działaczy Legii. Nie stać ich było na podpisanie kontraktu, o którym wcześniej rozmawialiśmy. Gdyby zostało Daewoo i ja bym został w Legii, a tak...
- Legia za czasów Koreańczyków dobrze płaciła. Groclin nie ma problemów finansowych. Warto było przejść do Widzewa?
- Rozmawiałem z Andrzejem Grajewskim, którego znam już od wielu lat. Kiedyś przecież finansował Legię, gdy ta grała w pucharach z Bayernem Monachium. Przedstawił mi ofertę, realną i całkiem niezłą. Jak widać przyjąłem ją. Od strony sportowej uważam również, że warto. Widzew nie spadnie. Jest w lidze kilka słabszych zespołów. Poza tym jestem z Łodzi.
- Jest pan z włókienniczego miasta, ale Zbigniewa Robakiewicza kojarzy się z rywalem zza miedzy. Nie obawia się pan nieprzychylnego przyjęcia przez kibiców Widzewa?
- Nie. Zaczynałem karierę w ŁKS. Później jeszcze do niego wracałem. Nie miałem problemów z kibicami ŁKS i sądzę, że nie będę miał z kibicami Widzewa.
- Z Łodzi do Warszawy jest niedaleko. Przeniesie się pan z rodziną, czy jak np. Dariusz Dziekanowski będzie dojeżdżał na treningi?
- Nie. Przenoszę się z całą rodziną do Łodzi. Jeszcze nie mieliśmy okazji obejrzeć mieszkania, ale zrobimy to w środę.
- Miekszanie jest bliżej stadionu Widzewa, czy ŁKS?
- Widzewa, oczywiście Widzewa. Niecałe 200 metrów od stadionu.
- Nareszcie udało się znaleźć klub?
- Tak. Jestem do końca sezonu zawodnikiem Widzewa.
- Jak to było z kartą Robakiewicza? Pojawiały się bardzo sprzeczne informacje.
- Przeszedłem do łódzkiego zespołu z własną kartą zawodniczą. Nie z Groclinu, jak pisano. Dogadałem się z Legią i z własnego konta wysłałem prywatne pieniądze. Jutro [rozmowa przeprowadzona we wtorek 29. listopada] żona pojedzie odebrać kartę z Łazienkowskiej.
- Podano kwotę 35 tysięcy złotych, jakie musiał pan wpłacić na konto warszawskiego klubu. To prawda?
- Nie. Zdecydowanie, nie! Po naradzie prezesa Leszka Miklasa z przedstawicielami Pol-Motu postanowiono zmniejszyć kwotę za moją kartę. Ostatecznie suma była znacznie niższa od tej, jaką pan podał.
- Przeszedł pan już swoje w Legii. Wrócił do niej, został pan wybrany najlepszym bramkarzem ligi i... odsunięty do Grodziska. Zapewne nie tak wyobrażał pan sobie rozstanie z Łazienkowską?
- Hmm. Nie mam żalu do działaczy Legii. Nie stać ich było na podpisanie kontraktu, o którym wcześniej rozmawialiśmy. Gdyby zostało Daewoo i ja bym został w Legii, a tak...
- Legia za czasów Koreańczyków dobrze płaciła. Groclin nie ma problemów finansowych. Warto było przejść do Widzewa?
- Rozmawiałem z Andrzejem Grajewskim, którego znam już od wielu lat. Kiedyś przecież finansował Legię, gdy ta grała w pucharach z Bayernem Monachium. Przedstawił mi ofertę, realną i całkiem niezłą. Jak widać przyjąłem ją. Od strony sportowej uważam również, że warto. Widzew nie spadnie. Jest w lidze kilka słabszych zespołów. Poza tym jestem z Łodzi.
- Jest pan z włókienniczego miasta, ale Zbigniewa Robakiewicza kojarzy się z rywalem zza miedzy. Nie obawia się pan nieprzychylnego przyjęcia przez kibiców Widzewa?
- Nie. Zaczynałem karierę w ŁKS. Później jeszcze do niego wracałem. Nie miałem problemów z kibicami ŁKS i sądzę, że nie będę miał z kibicami Widzewa.
- Z Łodzi do Warszawy jest niedaleko. Przeniesie się pan z rodziną, czy jak np. Dariusz Dziekanowski będzie dojeżdżał na treningi?
- Nie. Przenoszę się z całą rodziną do Łodzi. Jeszcze nie mieliśmy okazji obejrzeć mieszkania, ale zrobimy to w środę.
- Miekszanie jest bliżej stadionu Widzewa, czy ŁKS?
- Widzewa, oczywiście Widzewa. Niecałe 200 metrów od stadionu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.