Oceny piłkarzy Legii za mecz z Cracovią - pełna mobilizacja
14.07.2020 15:30
Gra zespołu 7 (7,16 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Do grona kontuzjowanych doszedł Igor Lewczuk, a tuż po rozpoczęciu meczu Andre Martins. A przecież i nawet w podstawowej jedenastce nie wszyscy zawodnicy byli w pełni zdrowi. Mimo wszystkich przeciwności legioniści wreszcie zmobilizowali się na sobotni mecz tak, że po prostu musieli wygrać. Znów, jak przed miesiącem i wcześniej, Legia stanowiła na boisku drużynę w pełnym tego słowa znaczeniu, znowu dominowała na boisku i stwarzała sobie dużo sytuacji podbramkowych, skoncentrowana defensywa pozwoliła na oddanie gościom tylko jednego celnego strzału, zawodzący ostatnio Paweł Wszołek celnie dośrodkowywał w pole karne, a nie mniej zawodzący Walerian Gwilia zdobył bramkę. Największą przemianę przeszedł jednak Tomas Pekhart, który zaprzestał wyczekiwania na piłkę w polu karnym i aktywnie włączył się do rozgrywania akcji, a dodatkowo też strzelił gola - a zagrał ze złamanymi żebrami. Właśnie ruchliwości Pekharta należy przede wszystkim przypisać znacząco poprawę gry w ofensywie w stosunku do ostatnich meczów, ale też trzeba zwrócić uwagę, że każdy z legionistów zagrał na podobnym, dobrym poziomie, żaden piłkarz nie odstawał od kolegów. Brawa za tę mobilizację zarówno dla piłkarzy, jak i dla trenera, dzięki temu cała Legia mogła się już w sobotę cieszyć z mistrzowskiego tytułu. W ostatnich dwóch meczach, które nie mają już znaczenia, jeśli chodzi o układ tabeli, należy spodziewać się, że najważniejsi piłkarze będą mogli wreszcie odpocząć i zacząć przygotowania do następnego sezonu, a okazję do pokazania się dostaną zawodnicy rzadko grywający i młodzieżowcy. To oczywiście rozwiązanie jak najbardziej słuszne.
Radosław Cierzniak 7 (7,46 - ocena Czytelników). Ogromnego pecha ma Wojciech Muzyk, bo Radosław Majecki często musiał bronić tylko jeden lub dwa strzały w meczu i podobnie mało pracy miał w sobotę Cierzniak, tymczasem Muzyk trafił na okres, gdzie defensywa pozwalała przeciwnikom na zdecydowanie więcej. Doświadczony bramkarz Legii nie zawiódł, pewnie obronił jedyny strzał gości i znacznie groźniejsze zagranie Mateusza Wieteski, który niezbyt fortunnie, ale w sumie skutecznie interweniował uprzedzając van Amersfoorta. Bardzo pewnie Cierzniak radził sobie z dośrodkowaniami, choć już w doliczonym czasie gry raz przy wyjściu zabrakło komunikacji z obrońcami. Dobry występ bramkarza Legii, choć nie miał on dzięki dobrej grze defensywy zbyt wiele pracy.
Michał Karbownik 7 (7,53). Dobry mecz w defensywie, w sumie tylko raz dał się ograć rywalowi. Dużo piłek przejął, brał na siebie ciężar wyprowadzania piłki, nie unikał dryblingów, dwa razy świetnie rozprowadził akcję, wywalczył jeden rzut wolny z żółtą kartką dla rywala. Nie był to może ten Karbownik sprzed przerwy spowodowanej koronawirusem, ale zagrał naprawdę solidny mecz. Do Gdańska nie jedzie, zasłużył na odpoczynek, bo był w tym sezonie jednym z najbardziej eksploatowanych piłkarzy.
Mateusz Wieteska 7 (6,89). Bardzo dobry mecz w defensywie, przegrał tylko jeden powietrzny pojedynek we własnym polu karnym, choć przy interwencji w 31. minucie mogły zadrżeć serca, na szczęście Radosław Cierzniak wykazał się refleksem. Pamiętajmy, że gdyby Wieteska nie przeciął tego dośrodkowania, to gol dla Cracovii byłby pewny, bo za plecami stopera Legii był napastnik Cracovii. Przyzwoicie też stoper Legii wyprowadzał piłkę, poza jednym przypadkiem w doliczonym czasie gry, jedyne do czego można się przyczepić, to jakość długich podań, które często były niedokładne. Miał istotny udział w tym, że goście oddali tylko jeden celny strzał na bramkę.
Artur Jędrzejczyk 7 (7,29). Kapitan Legii nie schodzi poniżej dobrego poziomu niezależnie od tego, jak grają koledzy. W sobotę wszyscy legioniści dostroili się po prostu do poziomu gry „Jędzy”. Stoper Legii znów nie popełnił ani jednego błędu w defensywie, rzadko też zdarzały mu się niedokładne podania, nawet te dłuższe. Raz doszedł do dośrodkowania w polu karnym gości, ale nie dość że nie trafił w bramkę, to do tego faulował. Kolejny piłkarz, który będzie miał zasłużony odpoczynek w środku tygodnia po kolejnym dobrym występie.
Luis Rocha 7 (7,30). Coraz więcej głosów pojawia się, że w związku z kontuzją Marko Vesovicia i przestawieniem Michała Karbownika na prawą stronę Portugalczyk może mieć przedłużony kontrakt jako zmiennik sprowadzonego w tym miesiącu Filipa Mladenovicia. Obiektywnie patrząc Rocha w ostatnich meczach robi wszystko, by udowodnić, że jest przydatny dla zespołu i mógłby być równie przydatny w przyszłym sezonie. To kolejny mecz, w którym Portugalczyk zaprezentował się z dobrej strony. Popełnił tylko jeden poważny błąd w całym meczu, gdy stracił piłkę w środku pola i kontra Cracovii zakończyła się nieomal samobójczą interwencją Wieteski i raz na początku drugiej połowy zbyt krótko wybił piłkę. A poza tym rozegrał niezły mecz w defensywie i naprawdę dobry z przodu, często uczestniczył w budowaniu akcji, miał udział przy pierwszym golu, wywalczył jeden rzut rożny, pokazał się też jako wykonawca stałych fragmentów gry, po jego znakomitym strzale piłka zatrzymała się na słupku. Będzie miał szansę pokazania się w kolejnych meczach i powalczenia o nowy kontrakt.
Andre Martins (6,10). Wskutek szybko złapanej kontuzji grał zbyt krótko, by go oceniać. Mamy nadzieję, że zdoła się wyleczyć na początek przyszłego sezonu.
Domagoj Antolić 7 (7,43). Chorwat nie był w pełni sił na sobotni mecz, ale znając go, pewnie był gotów wesprzeć drużynę na boisku w tak ważnym meczu niezależnie od swojego stanu zdrowia. Zagrał bardzo dobrą pierwszą połowę, był jak zawsze solidny w destrukcji i rozsądny przy budowaniu akcji, oddał też dwa celne strzały, z których jeden sprawił ogromne problemy bramkarzowi Cracovii i cała akcja powinna zakończyć się golem. Po zmianie stron wywalczył rzut wolny i potem nieco spuścił z tonu, choć w środku pola Legia oczywiście panowała, to jednak pierwsze skrzypce w tej strefie grał Bartosz Slisz. Antolić przypomniał o sobie jeszcze w doliczonym czasie gry dwukrotnie przechwytując piłkę. Chorwat podobnie jak Jędrzejczyk, rzadko schodzi poniżej pewnego poziomu i nie inaczej było w sobotę. A warto dodać, że zagrał na własną prośbę mając naciągnięte więzadło w kolanie.
Paweł Wszołek 8 (7,75). Na sporą dawkę krytycznych słów zasłużył sobie w ostatnich kilku meczach doświadczony skrzydłowy Legii, ale też i on potrafił się mocno zmobilizować na sobotni mecz i nawiązać do swojej dyspozycji sprzed miesiąca. W pierwszej połowie mógł mieć więcej niż jedną asystę, bo dwukrotnie jego podań nie wykorzystał Walerian Gwilia, świetnie natomiast skorzystał z jego dośrodkowania Tomas Pekhart. Po zmianie stron jeszcze raz dokładnie dośrodkował, tym razem na bramkę nie potrafił zamienić podania Luquinhas. Sam też mógł strzelić gola, gdy urwał się obrońcom, ale nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem. Dołożył do tego kilka wywalczonych stałych fragmentów gry. Pamiętamy oczywiście, że Wszołkowi w tym meczu nie wszystko wychodziło, zdarzały się też dośrodkowania niecelne, dużo niepotrzebnych fauli, co skończyło się żółtą kartką, spora liczba strat i podarowany rywalom rzut rożny, ale w sumie był to wreszcie dobry występ Wszołka, który w kilku ostatnich meczach prezentował się naprawdę mizernie. Tym razem był jednym z najlepszych zawodników na boisku.
Walerian Gwilia 7 (7,30). Pierwsza część meczu była przeciętna w wykonaniu Gruzina, który ogromną ilością ambicji starał się przyćmić swoją słabszą w ostatnich meczach dyspozycję. Zmarnował jedną doskonałą okazję na strzelenie gola, oddał jeden celny groźny strzał z ostrego kąta, wywalczył jeden rzut rożny i niestety też sporo piłek stracił. Drugą część meczu miał lepszą, zwłaszcza jeśli chodzi o wyprowadzanie piłki, a przede wszystkim wreszcie dokładnie przymierzył po przechwycie piłki przez Bartosza Slisza i zdobył drugiego gola. Kolejny z piłkarzy, który do Gdańska się nie wybiera, jeden z najbardziej eksploatowanych zawodników Legii w tym sezonie.
Luquinhas 7 (7,41). Brazylijczyk jak zwykle był pożyteczny dla zespołu, sporo pracował w odbiorze, przyjmował piłkę pod kryciem i dryblował, przeprowadzając piłkę z obrony do ataku. O ile w środku pola radził sobie doskonale, to pod bramka znów zabrakło mu skuteczności, jeden jego strzał został zablokowany przez Helika, drugi w doskonałej sytuacji przeleciał wysoko nad bramką. Widać było w końcówce, że brakuje mu nieco sił, wszak kilka dni temu w Krakowie starał się w pojedynkę ciągnąć grę całego zespołu, słusznie więc trener Vuković dał mu odpocząć. On również w środku tygodnia zostanie w Warszawie.
Tomas Pekhart 7 (7,43). Ostatnie występy Czecha, które polegały głównie na staniu pod bramką i czekaniu na wrzutki mocno nam nie przypadły do gustu. W sobotę natomiast przecieraliśmy oczy ze zdumienia. Pekhart, pomimo iż jego stan zdrowia pozostawia wiele do życzenia - zagrał ze złamanymi żebrami, przez cały mecz brał udział w grze. Wychodził przed pole karne, przyjmował piłkę i odgrywał, w dodatku w większości przypadków celnie, przyjął więcej podań niż Domagoj Antolić. To był właśnie ten klucz dla Legii do powrotu do skutecznej ofensywnej gry takiej, jak jeszcze miesiąc temu - aktywność napastnika. Znakomicie się zastawiał z piłką i żaden obrońca nie był w stanie mu w tym przeszkodzić, takiego Pekharta właśnie chcemy oglądać. Z trzech doskonałych sytuacji wykorzystał jedną, znakomicie utrzymując linię spalonego i świetnie wyprzedzając obrońcę w polu karnym pewnie skierował głową piłkę do siatki. Czech dwa razy też przydał się przy stałych fragmentach gry pod własnym polem karnym. Wreszcie czeski napastnik zagrał naprawdę dobry mecz, może trener Vuković znajdzie w przyszłym sezonie sposób na wkomponowanie go w swoją taktykę. Pewnie go w ostatnich dwóch meczach nie zobaczymy, Pekhart będzie dochodził do zdrowia, by być gotowym na nowy sezon.
Bartosz Slisz 8 (7,64). Tym występem młody legionista odpowiedział chyba wszystkim na wątpliwości, czy warto było go ściągać z Lubina, w dodatku za tak duże pieniądze. Jedna strata w całym meczu, stuprocentowa (!) celność podań, osiem odzyskanych piłek, prawie wszystkie pojedynki wygrane. Te statystyki przekładały się na grę zespołu, tym razem to nie Antolić, a Slisz był królem środka pola, który zdominował zupełnie pomocników Cracovii. Fantastyczna gra w destrukcji, dobre operowanie piłką, jeden zablokowany strzał, po którym piłka wyszła na róg, a do tego fantastyczna asysta po przechwycie piłki. Pokazał dwudziestojednolatek duży potencjał w sobotnim meczu. Naszym zdaniem najlepszy piłkarz meczu.
Mateusz Cholewiak (6,37) i Maciej Rosołek (6,34) grali zbyt krótko, by ich oceniać.
Najlepszym legionistą sobotniego meczu według Czytelników był Paweł Wszołek, nam natomiast najbardziej zaimponował Bartosz Slisz.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.