Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z GKS Bełchatów - niesamowite otwarcie sezonu

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

17.08.2020 14:30

(akt. 17.08.2020 14:34)

W piątek Legia w pierwszej rundzie Pucharu Polski rozgromiła w Bełchatowie miejscowy GKS aż 6:1. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 8 (6,88 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Za pierwsze siedemdziesiąt minut grane w podstawowym składzie ocena gry całego zespołu mogła być nawet wyższa, ale po wejściu rezerwowych gra mistrzów Polski nie była już tak składna. Nie będziemy ukrywać, że nie mamy zamiaru pozwolić na deprecjonowanie znakomitego wyniku i gry legionistów tylko dlatego, że był to mecz z pierwszoligowcem. Przerwę między rundami obie ligi miały podobnie krótką, a jak widać w pozostałych meczach Pucharu Polski wyjazdowe mecze drużyn z Ekstraklasy z zespołami z niższych klas rozgrywkowych wcale do łatwych nie należały. Cracovia dopiero w dogrywce poradziła sobie z Chrobrym, Zagłębie Lubin w końcówce przeważyła szalę na swoją korzyść w meczu z trzecioligowym Świtem, Wisła Kraków odpadła z trzecioligowym KSZO, a Śląsk po karnych z pierwszoligowym już ŁKS. Żaden z zespołów nie strzelił swoim rywalom z niższych klas rozgrywkowych sześciu goli. Pamiętamy też zeszłoroczny Puchar Polski i męczarnie Legii z drugoligowym Widzewem, odpadnięcie z pierwszoligowym Rakowem wiosną zeszłego roku, o Stali Sanok kilkanaście lat temu nie wspominając. W żadnym meczu PP w zeszłym sezonie grając z zespołami z pierwszej i drugiej ligi legioniści nie zagrali tak efektownie i skutecznie. Drużyna Aleksandara Vukovicia wyglądała od początku meczu jak maszyna. Wysokim pressingiem straszyli obrońców z Bełchatowa, zmuszając ich do wybijania piłki do przodu na oślep, a tam łatwo zbierali ją środkowi pomocnicy i obrońcy Legii. Akcje były budowane cierpliwie, choć nieco zbyt często na początku kończone wysokimi dośrodkowaniami, z czasem pojawiły się jednak na szczęście również i inne sposoby na budowanie akcji. Gospodarze przez cały mecz byli bezradni, nawet w ostatnich minutach, gdy trener wymienił niemal połowę składu i oddali przez cały mecz ledwie dwa celne strzały. „Wojskowi” mieli posiadanie piłki przez 71% czasu gry, wykazali się znakomitą skutecznością zdobywając sześć goli, a przecież mogło być tych goli i więcej. Bardzo podobało nam się ustawienie z dwoma napastnikami i prosimy trenera o częstsze korzystanie z tego wariantu. Naszym zdaniem za ten znakomity wynik nie odpowiada klasa przeciwnika, lecz przede wszystkim doskonała gra mistrzów Polski, którzy poradziliby sobie w piątek również z każdą drużyną Ekstraklasy. Trzeba by sięgnąć daleko w historię, by przypomnieć sobie, kiedy Legia tak efektownie zaczynała sezon. Mamy nadzieję, że forma ta będzie utrzymywana w kolejnych meczach, w szczególności w europejskich pucharach.

Artur Boruc 6 (6,73 - ocena Czytelników). Nie bardzo jest go za co rozliczać, bo gospodarze oddali tylko dwa celne strzały - jeden z bliska Boruc przepuścił, choć był bliski obronienia, drugi odbił. Za gola nie sposób go winić, bo był zasłonięty i nawet pewnie nie widział strzału. Jeśli chodzi o grę nogami, to widać było, w jakich ligach grał, bo podawał zawsze celnie. Ocena wyjściowa.

Michał Karbownik 6 (6,47). W obronie zdarzało mu się mieć pewne problemy, ale generalnie radził sobie dobrze. Miał udział przy drugim golu, gdy świetnie dośrodkował do Pekharta i czwartym, gdy podał do Rosołka. Niestety, jeśli chodzi o operowanie piłką, to pozostawiało ono sporo do życzenia. Za dużo było zagrań niedokładnych, niecelnych podań i wrzutek oraz strat przy wyprowadzaniu piłki, byśmy mogli podnieść młodemu legioniście ocenę. Gra Karbownika w piątek bardziej przypominała tą sprzed dwóch miesięcy niż sprzed przymusowej przerwy koronawirusowej. Najwyraźniej przestawienie się z lewej obrony na prawą musi mu zająć trochę czasu.

Mateusz Wieteska 5 (5,80). Przy golu dla gospodarzy popełnił w sumie cztery błędy - najpierw źle się ustawił, potem sfaulował, po rzucie wolnym za krótko wybił piłkę, wreszcie nie zablokował strzału, można więc śmiało powiedzieć, że jest jedynym winowajcą tego, że Boruc nie zakończył swojego pierwszego od lat meczu w barwach Legii z czystym kontem. W końcówce meczu popełnił jeszcze jeden błąd, ale tym razem bramkarz Legii sobie poradził ze strzałem. Więcej błędów, nie licząc dwóch niedokładnych przerzutów nie popełnił, dzięki czemu bełchatowianie niemal w ogóle nie podchodzili pod legijną bramkę. Na plus niewątpliwie należy mu zaliczyć wyprowadzanie piłki, włączanie się do rozgrywania przy ataku pozycyjnym i kilka dokładnych długich podań. Częściowo odpracował swój błąd przy straconym golu zmuszając mocnym naciskiem po rzucie rożnym Pawlika do błędu, czego efektem był samobój pomocnika GKS. Często powtarzamy, że jeśli Wieteska poprawi koncentrację, będzie za kilka lat bardzo dobrym stoperem, na razie tej koncentracji chwilami bardzo brakuje. Pamiętajmy jednak, że w jego wieku Artur Jędrzejczyk wracał właśnie z wypożyczenia do Kielc, a Igor Lewczuk dopiero debiutował w Jagiellonii w Ekstraklasie, zresztą jako boczny obrońca. Na środku obrony kluczowe jest doświadczenie, a zdobywa się je latami.

Artur Jędrzejczyk 7 (7,00). Kapitan Legii, wybrany przez nas najlepszym zawodnikiem zeszłego sezonu, zaczyna grę w nowym na równie dobrym poziomie. Pewne interwencje, czysta gra i dużo spokoju przez niemal cały mecz. Napastnicy gospodarzy woleli go unikać, bo konfrontacja z siłą „Jędzy” zawsze kończyła się dla nich stratą piłki. Ocena mogłaby być wyższa, gdyby Jędrzejczyk raz w końcówce nie stracił koncentracji i nie podał do przeciwnika, wskutek czego bełchatowianie mieli okazję na zdobycie drugiej bramki. Miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach takie wpadki mu się nie będą przytrafiać.

Filip Mladenović 9 (8,31). Niesamowity debiut. W obronie błędów było mało, raz faulował niedaleko od pola karnego. W ofensywie natomiast obejrzeliśmy coś w rodzaju połączenia dynamiki i chęci do biegania od bramki do bramki Adama Hlouska z dokładnością dośrodkowań Tomasza Kiełbowicza. Może na początku nieco nadużywał tych wrzutek, ale były one na tyle dobre, że trudno go za to krytykować, pretensje należy mieć do Pekharta, że nie potrafił ich wykorzystać. Z czasem zresztą Mladenović zaczął więcej współpracować z Luquinhasem przy budowaniu akcji, wyglądało to bardzo obiecująco na przyszłość, w końcu grali ze sobą pierwszy raz. Mnóstwo wejść ofensywnych, kilka wywalczonych rzutów rożnych, a do tego piękny gol po mocnym i dokładnym strzale, a przecież siłą rzeczy boczni obrońcy zawsze mają najmniej okazji do zdobywania bramek. Jesteśmy oczarowani piątkowym występem, z niecierpliwością czekamy na kolejne.

Bartosz Slisz 7 (6,42). Bardzo nie lubimy, jak nie docenia się defensywnych pomocników, od których pracy najczęściej zależy zakończenie akcji przeciwnika i rozpoczęcie własnej. To właśnie Slisz zbierał przez cały mecz większość piłek granych przez gospodarzy do przodu i od niego zaczynało się konstruowanie ataku pozycyjnego przez Legię. W pierwszej połowie dwa razy zagrał po rozpoczęciu akcji niecelnie, po zmianie stron takich zagrań już nie oglądaliśmy. Widzieliśmy natomiast mnóstwo przejęć i odbiorów oraz kilka dokładnych przerzutów i dobrych wyprowadzeń piłki. To był naprawdę dobry mecz młodego legionisty, miał on kluczowy wpływ na to, że gospodarze mieli tak potężne problemy ze skonstruowaniem jakiejkolwiek akcji.

Domagoj Antolić 7 (7,02). Chorwat w piątek podobnie jak w czerwcu i lipcu nie zaprezentował się tak, jak przez większą część zeszłego sezonu, mieliśmy pewne zastrzeżenia do dokładności przy rozgrywaniu piłki, ale przed przerwą miał kluczowy udział przy dwóch golach, w tym najważniejszym pierwszym, gdy zmusił rywala ostrym atakiem do błędu oraz przy samobójczym trafieniu Pawlika, bo to on dośrodkowywał z narożnika boiska. Po zmianie stron był dość mało aktywny, wyglądało to zresztą, jakby w odróżnieniu od kilku kolegów po kontuzji nie zdołał jeszcze wrócić do pełni formy. Dobry występ, ważne zagrania w kluczowych momentach, ale liczymy w kolejnych meczach na jeszcze lepszą dyspozycję.

Paweł Wszołek 7 (7,43). Od początku meczu był aktywny, widać było, że przewyższa o klasę broniących przeciw niemu rywali, tyle że w pierwszej części spotkania brakowało mu zarówno i nieco ogrania w pierwszym meczu sezonu, jak i zgrania z Karbownikiem. Po przerwie miał kapitalny pierwszy kwadrans. Kilka znakomitych dośrodkowań, doskonałe podanie do Rosołka, którego młody legionista tym razem nie zdołał zamienić na gola i wreszcie gol, po znakomitym wyjściu na pozycję i pewnym wykończeniu. Miał jeszcze jedną dobrą okazję w drugiej połowie po rzucie rożnym, ale jej nie wykorzystał. Zniknął nam trochę w końcówce, przez co wyższej oceny za cały mecz dać nie możemy. Oby w kolejnych meczach grał częściej tak, jak między czterdziestą piątą a sześćdziesiątą minutą meczu w Bełchatowie.

Luquinhas 8 (7,62). Bardzo aktywny od pierwszej do ostatniej minuty pobytu na boisku, nie tylko w ofensywie, ale też w destrukcji. Dużo gry z pierwszej piłki, szukania rozegrań kombinacyjnych, indywidualne wejścia w drybling, a przede wszystkim dwie asysty po bardzo dokładnych i przytomnych podaniach w tempo. Miał też okazję na zdobycie gola po kapitalnym rajdzie, ale jak wiemy Brazylijczyk mistrzem wykończenia nie jest, więc po interwencji bramkarza skończyło się tylko na rzucie rożnym. Z minuty na minutę coraz lepiej wyglądała jego współpraca z Mladenoviciem. Jeśli Legia będzie grać dwoma napastnikami - a mamy nadzieję, że tak będzie - to Brazylijczyk pozostanie na lewej stronie, na której w piątek robił bardzo dużo dobrego. Dokładna gra, asysty, aktywność, takiego Luquinhasa właśnie chcemy oglądać. Jeden z piłkarzy, który w piątkowej inauguracji naprawdę błysnął formą.

Maciej Rosołek 10 (8,86). Cztery okazje i trzy gole, szczególne wrażenie zrobił ten ostatni, gdy oddał strzał pomiędzy gęsto ustawionymi obrońcami gospodarzy. Do tego kapitalna asysta, fantastyczne wyczucie przy sile prostopadłego podania do Wszołka. A poza tym to właśnie Rosołek był najaktywniejszym i najbardziej ruchliwym piłkarzem w ofensywie, świetnie przyjmował piłkę pod kryciem, odgrywał, grał z pierwszej piłki, dośrodkowywał, wyprowadzał piłkę, strzelał, podawał, wywalczał rzuty wolne i rożne. Człowiek orkiestra po prostu. Na jakieś trzydzieści zagrań miał pewnie ze trzy nieudane. Przecieramy oczy ze zdumienia, bo o ile pamiętamy ważne gole Rosołka z zeszłego sezonu, to tak grającego osiemnastolatka nie widzieliśmy nigdy. Najczęściej napastnicy dzielą się na „rozgrywających”, którzy stwarzają okazję i „sępy”, które strzelają gole, Rosołek w piątek połączył te dwie rzeczy będąc napastnikiem kompletnym. Nie, nie interesuje nas, że to był „tylko pierwszoligowiec”. Za taki występ musi być „dycha”, przez cały zeszły sezon żaden występ indywidualny nie zrobił na nas aż takiego wrażenia, a Legia grała przecież i kilka spotkań z drużynami z niższych klas rozgrywkowych nie wspominając o zespołach z Gibraltaru czy Finlandii na początku europejskich pucharów.

Tomas Pekhart 6 (6,21). Czech asystował przy pierwszym golu i miał pewien udział przy drugim, gdy trafił w słupek, ale ogólnie nie był specjalnie udany mecz Pekharta. W odróżnieniu od Rosołka rzadko brał udział przy konstruowaniu akcji ustawiając się w polu karnym, co z jednej strony spowodowało, że Rosołek miał nieco więcej miejsca, ale z drugiej dostając takie dośrodkowania, jak te od Mladenovicia czy Karbownika, Czech powinien strzelać gole. Tymczasem albo nie dawał rady wyprzedzić obrońców, albo uderzał niecelnie lub w najlepszym przypadku w obramowanie bramki. Jak Mladenović z Pekhartem się zgrają, to drżyjcie rywale. Na razie się nie zgrali, a Czech mimo asysty zagrał przeciętnie. Oczekujemy, że w kolejnych meczach będzie bardziej aktywny, jak choćby w lipcu przy Łazienkowskiej z Cracovią, a do tego zdecydowanie skuteczniejszy.

Josip Juranović 7 (7,14). Przez dwadzieścia parę minut nowy nabytek Legii pokazał, że wie, o co chodzi w grze na prawej obronie. Miał udział przy golu, gdy dokładnie podał do Hołowni, bardzo solidnie grał w obronie, kilka razy wszedł pod pole karne do rozegrania, wywalczył jeden rzut rożny, potrafił pograć z pierwszej piłki. Może chwilami za bardzo się starał pokazać, stąd bezsensowna piętka w polu karnym, ale był to udany debiut Chorwata. Nawet przy braku Marko Vesovicia Karbownik najwyraźniej będzie miał solidnego konkurenta na swojej pozycji.

Mateusz Hołownia 6 (6,44). Wejście miał niesamowite, bo od razu asystował przy ostatnim golu Rosołka i przez pryzmat tej akcji można go było postrzegać bezpośrednio po meczu. Po bliższym przyjrzeniu się jednak nie wyglądało to już tak różowo. Za dużo zagrań miał nieudanych i niedokładnych, a także za dużo strat, byśmy podnosili mu ocenę. Miał też okazję na zdobycie bramki w końcówce, ale niecelnie uderzył głową.

Andre Martins 6 (7,64). Wszedł i zrobił swoje, zarówno w odbiorze, jak i przy wyprowadzaniu piłki, nie przypominamy sobie ani jednego niedokładnego zagrania Portugalczyka. Inna sprawa, że nie musiał się specjalnie wysilać, bo gospodarze byli już na kolanach, stąd kontaktów z piłką nie miał zbyt wiele. Pamiętamy też, że podobnie jak Antolić czy Pekhart w końcówce zeszłego sezonu był kontuzjowany i dopiero dochodzi do formy.

Kacper Kostorz 4 (5,72). Na tle „maszyny Vukovicia” Kostorz wyglądał w piątek na jedyny trybik, który do niej nie pasował. Wywalczył jeden rzut wolny, ale generalnie najczęściej tracił piłki albo podawał niecelnie i jako jedyny z legionistów zaprezentował się dość słabo. Niedługo wróci do gry Jose Kante i wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem dla Kostorza będzie kolejne wypożyczenie, bo ciężko mu się będzie przebić do składu i dostać więcej szans na granie.

Luis Rocha (6,55) grał zbyt krótko, by go oceniać, ale był bardzo aktywny po wejściu na boisko, dał sporo jakości, dobrze bił też stałe fragmenty gry i najwyraźniej nic nie stracił z formy z końcówki zeszłego sezonu.

Najlepszym piłkarzem piątkowego meczu musiał zostać oczywiście Maciej Rosołek, trzy gole i asysta to naprawdę niesamowity wyczyn niezależnie od klasy przeciwnika.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

8.86 Maciej Rosołek

8.31 Filip Mladenović

7.62 Luquinhas

7.43 Paweł Wszołek

7.14 Josip Juranović

7.02 Domagoj Antolić

7 Artur Jędrzejczyk

6.73 Artur Boruc

6.55 Luis Rocha

6.47 Michał Karbownik

6.44 Mateusz Hołownia

6.42 Bartosz Slisz

6.36 Andre Martins

6.21 Tomas Pekhart

5.8 Mateusz Wieteska

5.72 Kacper Kostorz

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.