Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Lechem – zadowoleni z podziału punktów

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

14.04.2021 19:45

(akt. 14.04.2021 19:48)

W niedzielę Legia w kolejnym meczu ligowym zremisowała w Poznaniu bezbramkowo z Lechem. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 6 (5,56 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Oba zespoły przystąpiły do meczu ze sporym respektem wobec siebie. Przyjmowały rywali na swojej połowie i starały się bezpiecznie rozgrywać piłkę, by uniknąć jakiejś niebezpiecznej straty i kontry. Nic więc dziwnego, że mecz do atrakcyjnych nie należał. Przed przerwą nieco więcej okazji stworzył sobie Lech. Po zmianie stron częściej strzelali legioniści, jednak dogodnych okazji każda z drużyn miała może trzy w całym meczu. Obie drużyny atakowały niewielką liczbą zawodników, skupiały się głównie na zabezpieczaniu własnej bramki i stąd też niewielka liczba kilometrów przebiegniętych przez piłkarzy, obrazująca też tempo rozgrywania meczu. W końcowej fazie spotkania widać było, że obie drużyny nie mają nic przeciwko podziałowi punktów. Nie można powiedzieć, że legioniści zagrali w Poznaniu źle - przyzwoicie wyglądała defensywa, zwłaszcza po przejściu do tej formacji Josipa Juranovicia, ofensywni pomocnicy starali się brać na siebie ciężar gry, brakło natomiast wsparcia ataku ze skrzydeł i z głębi środka pola. Po prostu za mało piłkarzy uczestniczyło w akcjach ofensywnych. Należy ten mecz w wykonaniu całej drużyny ocenić jako przeciętny lub mocno przeciętny, taką też notę trzeba wystawić większości piłkarzom. Nie wszystkie mecze można wygrać, trudno nie dostrzec jednak, że legioniści w Poznaniu nie zrobili wszystkiego, by wyjechać z Wielkopolski z trzema punktami i raczej starano się przede wszystkim nie przegrać. Na to samo wskazuje brak zmian. A pamiętamy, że w ostatnim czasie w meczach z Lechem o wyniku przesądzali rezerwowi, często z nikłym doświadczeniem w Ekstraklasie. Jednak tym razem nie podjęto ryzyka gdyż w walce o tytuł liczy się każdy punkt. Mimo wszystko wolimy oglądać Legię grającą ofensywny futbol niż defensywne szachy.

Artur Boruc 7 (7,10 - ocena Czytelników). Trzy strzały obronione. Dobra interwencja w sytuacji jeden na jednego, choć wydawało się, że wychodził zbyt późno, to prawdopodobnie dobrze ocenił, że nie ma szans na dobiegnięcie do piłki przed rywalem. Zastrzeżenia można mieć tylko do gry nogami, dwa razy wybił piłkę na aut, raz podał zbyt lekko do obrońcy, na szczęście defensorzy Legii w niedzielę byli bardzo skoncentrowani, jeśli chodzi o wyprowadzanie piłki i nie tracili jej przy nacisku rywala. Dobry mecz Boruca.

Artur Jędrzejczyk 7 (5,88). Jeden z najlepszych legionistów w niedzielnym meczu, nie przez przypadek ma najwyższą notę od InStatu spośród wszystkich piłkarzy i do tego trafił do jedenastki kolejki. Raz tylko nieco pogubił krycie w pierwszej połowie, a tak miał same dobre interwencje. Dość skutecznie i co ważne bez faulu obrzydzał mecz Ishakowi. Lech nie był w stanie przez cały mecz przebić się prawą stroną, a gdy Jędrzejczyk przeszedł na lewą stronę, również i ta przestała funkcjonować. Po jego długim idealnym podaniu do Luquinhasa Legia stworzyła sobie jedną z najlepszych sytuacji pod bramką Lecha. Dobry występ kapitana Legii.

Mateusz Wieteska 6 (5,44). Słabszy początek meczu, gdy po jego niecelnym podaniu okazję miał Ishak. Potem jednak stoper Legii trzymał dobry poziom do końca pierwszej połowy. Drugą część spotkania znów zaczął źle, bo on powinien kryć Ishaka, który miał stuprocentową okazję, ale z główki uderzył w sam środek bramki. Na szczęście podobnie jak w pierwszej połowie Wieteska dość szybko wrócił do skutecznej gry w obronie. Pochwalić go należy za znakomite ustawianie linii spalonego - to właśnie Wieteska jako środkowy z trójki obrońców jest najbardziej cofnięty i to on najczęściej decyduje o skuteczności pułapki ofsajdowej. W niedzielę legioniści naprawdę dobrze stosowali ten element gry właśnie dzięki Wietesce. Sporo zastrzeżeń trzeba mieć natomiast do dokładności podań, szczególnie dłuższych. Miał szansę na zdobycie gola po stałym fragmencie gry, ale zablokował go bramkarz. Wcześniej pod bramką Lecha niestety nieszczęśliwie spadł na Szabanowa, wyłączając Ukraińca z gry do końca sezonu. Dość nierówny, ale niezły w sumie mecz Wieteski.

Artem Szabanow 6 (5,36). Nie będzie dobrze wspominał niedzielnego meczu Szabanow. Problemy szybkościowe i brak blokowania dośrodkowań przez Ukraińca powodowały, że to z lewej strony Legii groziło największe niebezpieczeństwo. Wszystkie sytuacje stworzone przez Lecha przez pierwszą godzinę, to pokłosie akcji prowadzonej przez strefę bronioną przez Szabanowa. Na usprawiedliwienie Ukraińca trzeba jednak dodać, że tych akcji było tylko kilka, a groźnych sytuacji w sumie ledwie dwie, do tego pomocy ze strony Filipa Mladenovicia często mu brakowało. Kontuzja odniesiona po niespełna godzinie gry wykluczyła go z końcówki sezonu. Szkoda, bo choć w niedzielę prezentował się przeciętnie, to jednak był istotnym elementem układanki trenera Michniewicza.

Josip Juranović 5 (5,42). Co tu dużo pisać, pierwsza połowa w wykonania Chorwata była wręcz słaba. Przez pierwsze dwadzieścia minut raził niedokładnymi zagraniami i nieudanymi dośrodkowaniami, a potem w ogóle zniknął z pola widzenia poza jednym wywalczonym rzutem wolnym. Zdecydowanie dużo więcej dał drużynie po przejściu na pozycję obrońcy, miał sporo dobrych interwencji, choć jemu, jako jedynemu z obrońców przydarzyła się w 71. minucie strata we własnym polu karnym i w konsekwencji strzał obok bramki oddał Ishak. Pierwsza część meczu słaba, druga niezła, choć też nie pozbawiona błędów, w sumie tylko mocno przeciętnie.

Bartosz Slisz 5 (4,86). Jak zwykle bardzo dużo biegał, ale niewiele to dawało. Odebrał kilka piłek, ale miał też sporo niecelnych podań i strat, zwłaszcza w pierwszej połowie wręcz raził niedokładnymi zagraniami. Mamy też wrażenie, że niejednokrotnie niewłaściwie czytał grę w środku pola źle się ustawiając i ułatwiając w ten sposób lechitom swobodne rozgrywanie piłki między pomocnikami na połowie Legii. Pod polem karnym gospodarzy pojawił się dwa razy, w jednym przypadku skończyło się błędem technicznym, w drugim zbyt długim zbieraniem się do strzału. Niby pracy w destrukcji wykonywał sporo, ale efektywność jego gry pozostawiała wiele do życzenia.

Andre Martins 6 (6,11). Gra Portugalczyka w środku pola bardziej nam się podobała niż Slisza, nie ustępował mu w destrukcji, lepiej czytał grę, natomiast z dokładnością rozgrywania i wyprowadzaniem piłki było tylko trochę lepiej. Niewiele wnosił też do ofensywy, jedno dobre prostopadłe podanie na początku drugiej polowy to zdecydowanie za mało. Solidniej prezentował się niż Slisz, ale też był to występ tylko przeciętny.

Filip Mladenović 5 (4,68). Król nonszalancji. Z jednej strony dwa uderzenia z dystansu, ze trzy naprawdę dobre dośrodkowania, w tym jedno, po którym Pekhart trafił do siatki ze spalonego, do tego dwa wywalczone rzuty różne. Z drugiej strony kilka bardzo nieudanych dryblingów, a przede wszystkim straty i to takie, które kończyły się groźnymi kontratakami, jak ten, po którym Boruc bronił w sytuacji sam na sam. Do gry defensywnej Serba, zwłaszcza pod własną bramką, też mamy sporo zastrzeżeń, pamiętamy jak strasznie ograł go Tiba w 52. minucie przed dośrodkowaniem do Ishaka. Zresztą powroty pod własne pole karne często nie są mocną stroną Mladenovicia i w niedzielę nie było inaczej. Ze wszystkich wahadłowych był najaktywniejszy w ofensywie, ale też zarazem najbardziej nieprzewidywalny, jeśli chodzi o straty prowadzące do kontrataków. Mocno przeciętny występ, za mało efektywności, a nieco za dużo nadmiernej fantazji.

Bartosz Kapustka 6 (5,60). Kapustka grał tym razem wyjątkowo odpowiedzialnie i dokładnie, bardzo niewiele miał niecelnych podań i strat, ale jak rzadko kiedy brakowało w tym kreatywności. Dosłownie trzy razy tylko w ciągu całego meczu naprawdę dobrze rozprowadził akcję, do tego wywalczył jeden rzut rożny i oddał jeden celny strzał. To za mało, by jego występ w ofensywie uznać za udany. Zdecydowanie lepiej radził sobie w destrukcji, gdzie prezentował się nie gorzej niż Martins, a na pewno lepiej, niż Slisz. Gdyby trener Michniewicz chciał za wszelką cenę wygrać, spokojnie mógł w końcowej fazie meczu przesunąć Kapustkę do środka pola, bo bez problemu dałby sobie tam radę, a zamiast niego wprowadzić któregoś z ofensywnych piłkarzy siedzących na ławce. Kapustka pozostał jednak w przedniej formacji do końca meczu, radził sobie tam tym razem średnio i taką też otrzymuje od nas ocenę.

Luquinhas 7 (6,06). Martwiliśmy się, że Brazylijczyk ostatnio był nieco wycofany, jakby chciał innym oddać kreowanie akcji – no to w niedzielę wrócił stary Luquinhas. Przez pierwsze pół godziny był mało widoczny, ale przez resztę meczu był najbardziej kreatywnym piłkarzem Legii. Mnóstwo dryblingów, dobra gra bez piłki, branie ciężaru gry na siebie, wyprowadzanie piłki, szukanie podań, strzały – wszystko to, co działo się pod bramką Lecha miało miejsce głównie dzięki Luquinhasowi. Trzy celne strzały i jeszcze jeden, którym trafił w Jędrzejczyka, wypracowanie dwóch sytuacji Pekhartowi, do jednej Czech nie zdążył, przy drugiej po świetnym pressingu Brazylijczyka i podaniu Pekharta zablokował bramkarz. Dobry mecz Luquinhasa, szkoda, że koledzy z zespołu nie dostosowali się w niedzielę do jego poziomu gry w ofensywie.

Tomas Pekhart 5 (5,15). Dobrze radził sobie z przyjmowaniem długich podań i wygrywaniem pojedynków główkowych na połowie przeciwnika, ale w niedzielę nie miał mu kto dogrywać piłek w pole karne. Do dośrodkowania Luquinhasa nie zdążył, tuż po przerwie jego strzał z ostrego kąta obronił bramkarz Lecha, a gdy trafił do siatki, to nie utrzymał linii spalonego. I niestety to były wszystkie szanse Czecha w tym meczu. To typ napastnika, który gra skutecznie, jak ma podania, sam sobie zbyt wiele nie wykreuje. A jak tych podań nie ma, to jego przydatność w ofensywie mocno maleje i tak było niestety w Poznaniu.

Paweł Wszołek 5 (5,07). Ponad pół godziny to dostatecznie dużo czasu, by się pokazać i rozruszać słabą w niedzielę w ofensywie prawą flankę Legii. Wszołek, podobnie jak wcześniej Juranović, nie był w stanie tego zrobić. Mało pokazywał się do gry, częściej niż pod bramką rywala widzieliśmy go w obronie na własnej połowie. Wywalczył jeden rzut wolny pod bramką przeciwnika. Mamy nadzieję, że jego prawdopodobny wskutek urazu Szabanowa powrót do pierwszego składu będzie efektywniejszy.

Najlepszym legionistą sobotniego meczu Czytelnicy wybrali Artura Boruca, redakcja natomiast przyznała to miano Luquinhasowi.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.1 Artur Boruc

6.11 Andre Martins

6.06 Luquinhas

5.88 Artur Jędrzejczyk

5.6 Bartosz Kapustka

5.44 Mateusz Wieteska

5.42 Josip Juranović

5.36 Artem Szabanow

5.15 Tomas Pekhart

5.07 Paweł Wszołek

4.86 Bartosz Slisz

4.68 Filip Mladenović

Polecamy

Komentarze (26)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.