Oceny piłkarzy Legii za mecz z Piastem - lepsza gra niż wynik
04.12.2020 16:00
Gra zespołu 6 (5,52 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Bywają czasem takie mecze, że zespół gra dobrze, zdecydowanie przeważa, stwarza dużo sytuacji podbramkowych, ale nie wygrywa, bo rywalowi wyjdą idealnie wszystkie strzały, jakie tylko zdoła oddać. Tak było właśnie w niedzielę. Legioniści od początku meczu bardzo dobrze przechodzili z obrony do ataku, w czym ogromna zasługa trójki pomocników, grających na dziś w najlepszym możliwym zestawieniu. Dobrze funkcjonowało również tradycyjnie lewe skrzydło Legii, gorzej natomiast szły ataki prawą flanką. Defensywa legijna wcale nie funkcjonowała też rażąco źle, Piast miał w sumie dwie okazje z gry, z których jedną wykorzystał, oddał jeden dobry strzał z dystansu i wykorzystał jeden stały fragment gry. O ile gościom nieliczne strzały przynosiły gole, to legioniści oddali ich kilka razy więcej, ale sporo z nich, choć mocnych, leciało blisko środka bramki i radził sobie z nimi dobrze dysponowany w niedzielę Plach. Tak naprawdę o tym, że Legia nie zdobyła trzech punktów zadecydowały dwa błędy indywidualne w obronie, poza tym na grę”Wojskowych” naprawdę dobrze się patrzyło. Dużo było ruchu w środku pola, akcje szybko przenosiły się pod bramkę gości, brakowało natomiast przede wszystkim dobrego wykonywania stałych fragmentów gry, choć legioniści intensywnie ćwiczą je na treningach. Pomimo, iż nie udało się wygrać, Legia rozegrała jeden z lepszych w tym sezonie meczów w Ekstraklasie, dominując na boisku i składnie budując akcje. Przypomnijmy, że nie tak dawno jedynym sposobem na rozpoczęcie akcji była długa piłka na napastnika, a jedynym sposobem na jej wykończenie dziesiątki wrzutek na osamotnionego w polu karnym Pekharta. W niedzielę natomiast strzały oprócz napastnika oddawali środkowi pomocnicy, skrzydłowi i boczni obrońcy, a do tego w polu karnym oprócz Pekharta było niemal zawsze co najmniej dwóch kolegów. Legia budowała akcje nie tylko skrzydłami, ale i środkiem, co wcześniej stanowiło dla legionistów wyjątkową trudność. Choć nie udało się w niedzielę zdobyć trzech punktów, mistrzowie Polski przy takiej ruchliwości w środku pola i w ataku zdobędą z pewnością wiele punktów w kolejnych meczach.
Artur Boruc 6 (5,06 - ocena Czytelników). Nie ponosi winy za żadną z bramek, obie „załatwili” mu obrońcy, oba strzały były do tego bardzo mocne i w sam róg bramki. Obronił jeden strzał po ziemi, raz dobrze wyszedł na przedpole, do tego bardzo dokładnie grał nogami, choć dla odmiany raz też wyrzucił piłkę ręką do przeciwnika. Obronił też uderzenie Świerczoka z dystansu, piłka zapewne przeszłaby nad poprzeczką, ale jeśli bramkarz nie ma takiej pewności, to zawsze musi interweniować, by nie wpadła mu za plecami do bramki. Nie dostrzegamy powodów dla obniżenia mu oceny, bo gole zawalili partnerzy z obrony.
Josip Juranović 6 (5,79). Chorwat znów bardzo dobrze prezentował się w defensywie, zatrzymując skutecznie lewe skrzydło Piasta, ale podobnie jak w wielu poprzednich meczach mieliśmy pewne zastrzeżenia odnośnie gry ofensywnej. Oddał jeden bardzo mocny celny strzał, raz uderzył nad poprzeczką, wywalczył jeden rzut rożny, ale też miał niedokładne niemal wszystkie dośrodkowania i zdecydowanie zbyt często też podawał niecelnie. Sporo miał też strat, najwięcej w całym zespole, po jednej z nich Piast mógł wyprowadzić w końcówce pierwszej połowy groźny kontratak. Stworzył natomiast, co ciekawe, jedną dobrą okazję kolegom sprytnym wyrzutem z autu. Przeciętny w sumie mecz Juranovicia
Igor Lewczuk 6 (5,47). Tradycyjnie już Lewczuk zagrał solidny mecz w defensywie, wygrał zdecydowaną większość pojedynków, imponował siłą, ale tym razem też nie ustrzegł się błędów. Raz w jego strefie wszedł w pole karne Steczyk i zakończył akcję celnym, ale na szczęście słabym strzałem, raz też zagrał do rywala na swojej połowie. W sumie mecz między oceną dobrą, a przeciętną, mimo iż nie ponosi odpowiedzialności za żadną ze straconych bramek, pozostanie tym razem przy tej drugiej nocie.
Artur Jędrzejczyk 4 (4,30). Niespecjalnie dostrzegano, jak to niestety często bywa przy środkowych obrońcach, bardzo dobre występy kapitana Legii w poprzednich meczach. Natomiast zawsze dużo się o stoperach mówi, gdy pada zawiniony przez nich gol. Kapitan Legii tradycyjnie już wygrywał większość powietrznych pojedynków, a przy rzucie rożnym zachował się dość dziwnie. Legia stanęła strefą, „Jędza” skupiał się wyłącznie na piłce i nie kontrolował zupełnie nabiegającego i mającego w związku z tym przewagę w wyskoku przeciwnika. Jędrzejczyk popełnił w tym meczu jeszcze jedne błąd, gdy był spóźniony w obronie, ale Boruc pewnym wyjściem zażegnał niebezpieczeństwo. Miał okazję „Jędza” zrehabilitować się w ostatniej minucie meczu, znalazł się pod bramką w dobrej sytuacji, ale jego strzał został zablokowany. Nie był to generalnie jakiś zły występ Jędrzejczyka, ale nota musi być mocno obniżona, bo tak tracić goli się nie powinno.
Filip Mladenović 6 (6,39). Niesłychanie aktywny przez cały mecz, miał udział przy obu zdobytych przez Legię bramkach, to on dogrywał do Kapustki przy pierwszym golu i on nastrzelił rękę Czerwińskiego przy drugim. A mógł mieć jeszcze i asysty, po jego świetnej wrzutce z wolnego strzał Pekharta obronił Plach, po innej doszedł do stuprocentowej sytuacji Wszołek. Sam też uderzał aż pięć razy na bramkę, ale tylko raz trafił, szkoda zwłaszcza tej sytuacji z końcówki spotkania, bo była to bardzo dobra okazja. Mladenović wcale nieźle radził sobie też w obronie, ale zawiódł w decydującym, jak się okazało momencie meczu, bo swoją niefortunną interwencją wyłożył piłkę na strzał Świerczokowi. Udział przy dwóch golach strzelonych, ale i jednym straconym, mimo dobrej gry za niezwykle kosztowny dla drużyny błąd w 79. minucie oceny podnieść nie możemy.
Andre Martins 7 (5,92). Cały środek pola Legii zagrał naprawdę dobry mecz. Wszyscy dużo się ruszali bez piłki, wychodząc sobie wzajemnie na pozycję, nieśmiałe próby pressingu ofensywnych piłkarzy Piasta były dzięki temu nieefektywne, bo każdy z pomocników po prostu szukał wolnej przestrzeni, by zagrać mu piłkę. Martins należał do najczęściej inicjujących rozegranie, grał z porażającą dokładnością, notując jedno zaledwie niecelne podanie, które było zresztą długim przerzutem na skrzydło - wszystkie pozostałe zagrania były celne. Portugalczyk przez cały mecz nie miał nawet jednej straty, co jest rzadkością nawet u środkowych obrońców, a co dopiero pomocników. Sporo dawał też z siebie w defensywie, nieco uwziął się na niego sędzia Frankowski gwiżdżąc mu nieco wyimaginowane faule i w dodatku karząc żółtą kartką. Zagrał kilka bardzo dobrych prostopadłych podań, w tym jedno zaskakujące z rzutu wolnego. Czy wrócił już ten dawny Martins z czasów Ricardo Sa Pinty? Powoli można tak zacząć domniemywać.
Michał Karbownik 7 (6,26). Najbardziej ruchliwy legionista ze wszystkich na boisku, ma niemal takie same statystyki biegowe jak pozostali piłkarze, mimo iż grał ponad dwadzieścia minut krócej. Skończyła się Legia człapiąca w środku pola. Karbownik, podobnie jak Kapustka i Martins szukał wolnych pozycji, dużo przemieszczał się bez piłki i imponował przeprowadzaniem piłki przez środkową strefę. Często pojawiał się pod polem karnym i oddał aż trzy celne strzały, dwa z nich miały należytą moc, ale leciały zbyt blisko środka bramki. Miał swój udział przy budowaniu akcji przy pierwszym golu, nie odpuszczał też w odbiorze, a po przejęciu piłki dynamicznie ją wyprowadzał. Mimo częstych kontaktów z piłką miał zadziwiająco mało strat. Wydaje się, że Karbownik odnalazł się w środku pola i może tu stanowić istotny element zespołu w najbliższym czasie. W niedzielę zagrał naprawdę dobrze.
Bartosz Kapustka 8 (6,85). Już od kilku spotkań wyglądało na to, że Kapustka będzie odgrywał coraz istotniejszą rolę w środku pola, bo jest ruchliwy, nie boi się wyprowadzać piłki i ochoczo biega na dużej intensywności od bramki do bramki. Wszystko to pokazał w swoim najlepszym dotychczas występie w sezonie, który miał miejsce w niedzielę. Strzelił gola, odebrał najwięcej piłek spośród wszystkich legionistów, dużo dryblował przenosząc ciężar gry pod pole karne rywala, schodził w boczne strefy, pojawiał się w polu karnym, jednym słowem - był wszędzie, by napędzać akcje i przerywać ataki przeciwnika. Można ponarzekać trochę na liczbę strat, ale jak się nie próbuje, to się nie ma efektów, a w meczu z Piastem efekty jego pracy widać było na całym boisku. Bardzo dobry mecz Kapustki, z pewnością najlepszego zawodnika na boisku, nie tylko ze względu na strzelonego gola.
Paweł Wszołek 5 (4,79). Jesteśmy zaniepokojeni, bo to kolejny mecz, w którym prawe skrzydło ma jakąś ofensywną dysfunkcję. Brakuje z tej strony dokładnych dośrodkowań i celnych strzałów. Niestety, jest to problem związany z mocno przeciętną grą Wszołka. Jedynym pożytkiem z jego akcji są niemal wyłącznie seryjnie wywalczane rzuty rożne, ewentualnie wolne, nie ma natomiast ani dokładnych podań w pole karne, ani strzałów. Wszołek uderzył w tym meczu tylko raz i w dogodnej sytuacji spudłował. Znów nie grał jakoś szczególnie źle, nie tracił piłek, pomagał w defensywie, ale wszystko to po raz kolejny wyglądało jakoś nijako. Problem jest taki, że nie było w niedzielę na ławce zawodnika, który mógłby za niego wejść w końcówce meczu i zagwarantować danie nowego impulsu drużynie.
Luquinhas 7 (6,13). Brazylijczyk już jest w pełni formy. Utrzymuje się przy piłce, drybluje, jest nie do zatrzymania dla rywali, o ile nie przekraczają przepisów, w sumie był tym razem faulowany pięć razy. Raz uderzał na bramkę, strzał był raczej niecelny, ale Plach i tam interweniował, bo niecelne uderzenie mogło zamienić się w dobre podanie do wchodzącego Pekharta. Brazylijczyk wziął też udział w akcji, która przyniosła Legii pierwszego gola. Kilka jego prostopadłych podań było zaskakująco nonszalanckich i niedokładnych, niemniej po raz kolejny Luquinhas zagrał bardzo solidny mecz i otrzymuje od nas dobrą ocenę.
Tomas Pekhart 6 (5,47). W pierwszej połowie był dość aktywny, ale nie zawsze zdołał się utrzymać przy piłce, zepsuł też jedną dobrą akcję niecelnym podaniem. Kilka razy próbował dojść do strzału głową w polu karnym, ale udało się to tylko raz, po rzucie wolnym uderzył naprawdę mocno, ale Plach zareagował znakomicie i zdołał odbić piłkę. Po przerwie wykorzystał rzut karny i dał Legii ponowne prowadzenie, jednak przez ostatnie pół godziny był mało widoczny. Generalnie zasłużył na ocenę mocno przeciętną, ale rzut karny to nie gol i trzeba go wykorzystać, a Pekhart zrobił to wyśmienicie. Pozostaniemy więc przy ocenie wyjściowej.
Bartosz Slisz (4,43) i Domagoj Antolić (4,85) grali zbyt krótko, by ich oceniać.
Najlepszym legionistą niedzielnego meczu Czytelnicy i redaktorzy zgodnie wybrali Bartosza Kapustkę.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.