Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Piastem - mecz jak bitwa

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

19.12.2018 20:45

(akt. 19.12.2018 20:59)

W sobotę Legia pokonała przy Łazienkowskiej Piast Gliwice 2:0. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz na samym dole w kolejności od najwyższej do najniższej. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 7 (6,18 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Trudno nie odnieść wrażenia, że każdy mecz dla legionistów jest jak bitwa prowadzona przez doświadczonego dowódcę i weteranów wielu wojen, w której najważniejsza jest taktyka, która ma doprowadzić do ostatecznego zwycięstwa. Zamiast lekkomyślnych szarż jest dyscyplina i utrzymywanie szyku, a zamiast szaleństwa - pełna koncentracja i odpowiedzialność. Nie jest to widowiskowe, ale za to zabójczo skuteczne. Zajmujący przed tą kolejką czwarte miejsce w tabeli Piast przez dziewięćdziesiąt minut oddał tylko jeden celny i do tego niegroźny strzał po stałym fragmencie gry i nie stworzył sobie ani jednej okazji do zdobycia gola. To kolejny mecz z rzędu w którym cały zespół zagrał wyśmienicie w defensywie, ostatni raz taką bezradność rywali widzieliśmy kilka lat temu, gdy Dusan Kuciak był o cztery minuty od pobicia klubowego rekordu minut ciągłej gry z czystym kontem. W pierwszej połowie Piast był cofnięty na własną połowę, a mistrzowie Polski rozgrywali atak pozycyjny. O ile do pola karnego wszystko wyglądało dobrze, głównie za sprawą Chrisa Philippsa, który celnym podaniem wprowadzał piłkę do formacji ofensywnej i Sandro Kulenovicia dobrze przyjmującego piłkę pod kryciem, to dobrych sytuacji podbramkowych było bardzo mało. Najważniejsze jednak, że legioniści jedną z nich zdołali wykorzystać i przez to po przerwie przebieg meczu się odwrócił - to gliwiczanie zaczęli podchodzić coraz wyżej, uniemożliwiając mistrzom Polski swobodne wyprowadzanie piłki. Pod pole karne Legii  jednak piłkarze Piasta dojść nie zdołali, bo trzydzieści metrów od bramki czekały na nich zasieki stworzone przez blisko siebie grających obrońców i pomocników. Piłkarze Legii niczym husyci w piętnastym wieku zamknęli się w taborze, czekając aż rywal opadnie z sił, wyczerpie swój potencjał ofensywny i odsłoni swoje tyły, a wtedy będzie można wzorem czeskiej piechoty wypaść zza wozów i dobić przeciwnika. I tak też stało się dziesięć minut przed końcem spotkania - mistrzowie Polski czterokrotnie skontrowali przeciwnika, jedna z kontr zakończyła się drugim golem i mecz został rozstrzygnięty. Warto zauważyć też, że mimo nikłego prowadzenia i determinacji rywala dążącego w drugiej połowie do wyrównania, piłkarze Legii ani na moment nie stracili kontroli nad przebiegiem meczu. Oczywiście znów na największe pochwały zasłużyła defensywa, ale tak naprawdę cała drużyna wypełniła w tym meczu swoje zadania. Można narzekać że gra była mało atrakcyjna dla oka, ale gra się przede wszystkim po to, by zdobyć trzy punkty. Można było spotkać się po meczu z komentarzami, że legioniści zbyt często przekraczali przepisy, ale faule są przecież częścią gry, okazały się one też dobrym pomysłem na Piotra Parzyszka, kompletnie zniechęcając go do jakiejkolwiek aktywności. Niejeden trener zresztą wręcz nakazałby przed ostatnim meczem rundy z najsłabszą drużyną Ekstraklasy „wyczyścić się” z żółtych kartek Jędrzejczykowi i Vesoviciovi. Im bliżej końca rundy, tym legioniści grają pewniej i skuteczniej, to był już piąty kolejny mecz bez porażki i bez straty gola. I tak trzymać, nawet kosztem wrażeń artystycznych.

Radosław Majecki 6 (6,28 - ocena Czytelników). Nie miał okazji się napracować w sobotnim meczu - jeden łatwy do obrony strzał, parę dośrodkowań do złapania i kilkanaście wykopów. Przyjemnie musi się zbierać doświadczenie młodemu bramkarzowi na początku kariery w Ekstraklasie przy obrońcach, którzy w ogóle nie dopuszczają przeciwnika pod bramkę. Ocena wyjściowa.

Marko Vesović 7 (6,07). Bez błędu w defensywie, nie licząc może lekkiego spóźnienia przy strzale Czerwińskiego, gdy po stałym fragmencie gry piłka trafiła do stopera Piasta. Zaliczył kilka dobrych interwencji, najważniejszą w 17. minucie. Często podłączał się do akcji ofensywnych w pierwszej części meczu, wziął udział również w akcji zakończonej golem Kulenovicia. Po zmianie stron, jak cały zespół skupił uwagę na grze w destrukcji, ale w końcówce potrafił pójść w pełnym biegu do kontrataku i zakończyć indywidualną akcję celnym strzałem.

William Remy 8 (6,90). W defensywie bezbłędny, wyprowadzanie piłki też na wysokim poziomie, twardą i ostrą grą odebrał Parzyszkowi ochotę do przyjmowania piłki. Wprawdzie odgwizdano mu w starciach powietrznych z napastnikiem Piasta cztery faule, a sędzia groził mu po ostatnim żółtą kartką, ale wydaje się, że niektóre z sytuacji były gwizdane zbyt pochopnie, po prostu Francuz był od przeciwnika dynamiczniejszy, silniejszy i skoczniejszy. W 55. minucie piłka zagrana przez gliwiczan w pole karne zatrzymała się po rykoszecie z bliska na jego ręce, ale o rzucie karnym mowy być nie mogło. W zasadzie jedyne nieudane zagranie jakie pamiętamy, to strata piłki pod polem karnym przeciwnika, co mogło się zakończyć kontrą. Znów bardzo dobry mecz Remiego.

Artur Jędrzejczyk 8 (6,79). W obronie bezbłędny, a interweniować musiał wiele razy, zwłaszcza przy górnych dośrodkowaniach. „Jędza” w powietrzu po prostu jest nie do pokonania, do tego ma niezwykły instynkt ustawiania się w defensywie tak, żeby po stałym fragmencie gry to na jego głowie wylądowała piłka. Grał równie twardo i ostro jak Remy, pod koniec meczu zresztą to on przejął opiekę nad napastnikiem Piasta. Zarobił czwartą żółtą kartkę i nie zagra w Sosnowcu, ale jak wspomnieliśmy, to chyba najlepszy moment na odcierpienie kary za nadmiar upomnień. To kolejny znakomity mecz Jędrzejczyka, przypomnijmy, że od kiedy reprezentant Polski został przesunięty we wrześniu na środek obrony, Legia przegrała zaledwie jeden mecz.

Adam Hlousek 7 (6,47). Czechowi chyba zaczniemy „siódemkę” przyznawać z urzędu już przed meczem. Hlousek znów (który to już raz?) w defensywie był po prostu bezbłędny, odebrał najwięcej piłek spośród wszystkich legionistów, a do tego całkiem dobrze potrafił je potem wyprowadzić. Tym razem rzadziej od Vesovicia włączał się do akcji ofensywnych, ale też potrafił w pierwszej połowie znaleźć się pod bramką rywala i postraszyć niecelnym strzałem. Regularność w grze Czecha, jego nieustępliwość, waleczność i znakomite przygotowanie kondycyjne wciąż nie przestają nas zadziwiać.

Chris Philipps 6 (5,30). Pierwsza połowa meczu była prawdopodobnie najlepszą w wykonaniu Philippsa w tej rundzie. Wchodził między stoperów i wyprowadzał piłkę dokładnym podaniem na kilkanaście lub więcej metrów wcale nie gorzej od Andre Martinsa, to właśnie reprezentant Luksemburga był pierwszym rozgrywającym Legii od tyłu przy budowaniu ataku pozycyjnego. W drugiej części meczu, gdy gliwiczanie podeszli wyżej na połowę legionistów było mu już znacznie trudniej, ale i tak miał w sumie najwięcej kontaktów z piłką spośród wszystkich pomocników, a aż 87% jego podań było celnych. O ile za samo wyprowadzanie piłki mógłby mieć nawet wyższą ocenę niż wyjściowa, to do jego gry defensywnej mamy jednak zastrzeżenia. Philipps zebrał wprawdzie bardzo dużo odbitych i niedokładnie zagranych przez gliwiczan piłek w środku pola, ale w bezpośrednim starciu z rywalem radził sobie dużo gorzej - aż sześć fauli i ani jednego udanego odbioru. Ocenimy więc jego występ jak w sumie przeciętny, na pewno w sobotnim spotkania w żaden sposób nie odstawał od swoich kolegów.

Cafu 6 (6,10). Zadziwiająco mało aktywny był w pierwszej części meczu, gdy Legia grała atakiem pozycyjnym, najczęściej omijały go podania, które Philipps grał bezpośrednio do ofensywnych pomocników lub napastnika. Dużo lepiej zaprezentował się w drugiej części meczu, gdy często dochodziło do walki w środku pola. Portugalczyk wygrywał niemal wszystkie powietrzne starcia, a przede wszystkim w okresie naporu przeciwnika bardzo dobrze potrafił przetrzymać piłkę w środkowej strefie atakowany, pomimo iż był niekiedy atakowany nawet przez kilku rywali. Zaliczył aż trzy kluczowe podania, najważniejsze było oczywiście to przy drugim golu. Pod bramkę gliwiczan w tym meczu, podobnie jak Philipps w zasadzie nie podchodził, niewiele też piłek w środku pola na ziemi udało mu się przejąć i zabrać przeciwnikowi, po części dlatego, że piłkarze Piasta grali zazwyczaj wysokie piłki na Parzyszka, którym pieczołowicie opiekowali się Remy i Jędrzejczyk. Miał najwyższy indeks InStatu za ten mecz, ale my jednak nie ocenimy go aż tak wysoko. W sumie zagrał na poziomie podobnym do Philippsa.

Michał Kucharczyk 5 (4,84). Kucharczyk u Ricardo Sa Pinto mocno się zmienił - gra dokładnie, nie traci głupio piłki, ale zarazem nie podejmuje ryzyka, przez co miał w sobotę najmniej strat w całym zespole, ale brakowało u niego wygranych pojedynków i akcji, przekłada się to też na brak goli i asyst. Jedyny tak naprawdę spektakularny rajd „Kuchego” obejrzeliśmy w 42. minucie, gdy wywalczył rzut wolny. Wydaje się, że można było go zmienić wcześniej, ale trener trzymał go na boisku aż do definitywnego rozstrzygnięcia losów meczu. Mocno przeciętny występ.

Sebastian Szymański 7 (6,60). O ile w grze Kucharczyka brakuje ryzyka, to młodemu Szymańskiemu fantazji w grze odmówić nie można. W każdym meczu możemy go chwalić za ruchliwość w ataku, bieganie w pressingu i walkę w odbiorze. I niemal w każdym spotkaniu nieudane dryblingi przeplata doskonałymi akcjami i podaniami, które ostatnio zaczęły również przekładać się na konkretne liczby - po golu z Koroną przyszła kolej na asystę, gdy świetnym podaniem słabszą nogą wyłożył piłkę Carlitosowi jak na tacy. Wcześniej o mało też nie przyczynił się dobrą wrzutką do strzelenia przez obrońców Piasta gola samobójczego. Najwięcej przebiegniętych kilometrów, sporo dobrych dośrodkowań, wywalczony rzut wolny, asysta, ale też zasłużona żółta kartka za „padolino”, dwa nieudane dryblingi i źle wykonywane stałe fragmenty gry. Młody legionista gra zawsze z ogromną ambicją, ale dość nierówno. Tym razem był to występ całkiem udany.

Dominik Nagy 7 (7,13). Węgier dla odmiany poniżej dobrego poziomu z reguły nie schodzi. Sporo akcji, prób gry z pierwszej piłki, wywalczone rzuty wolne i genialna wręcz, dopieszczona asysta przy pierwszym golu. Podobnie jak reszta piłkarzy ofensywnych trochę zniknął po zmianie stron, gdy próbowali atakować piłkarze Piasta, ale w końcówce, gdy gliwiczanie zostawiali coraz więcej miejsca, znów się ożywił. Całkiem nieźle, jak zwykle zresztą, pracował też w obronie. Dobry, solidny mecz Nagya. 

Sandro Kulenović 7 (6,83). Bardzo dobry mecz w pierwszej połowie, gdy przyjął dużo podań tyłem do bramki i potrafił je odegrać, do tego oczywiście ogromne brawa za pierwszego gola. Po zmianie stron przez pierwsze kilka minut radził sobie równie dobrze, potem jednak coraz rzadziej dochodził do piłki, bo to gliwiczanie starali się prowadzić grę. Skoro opadał z sił i coraz trudniej było utrzymywać mu się przy piłce, został zmieniony. Jak się okazało, była to bardzo dobra decyzja trenera.

Carlitos 8 (6,72). Wejście Carlitosa było najwyraźniej tym oczekiwanym od trenera Sa Pinto dla reszty zespołu sygnałem do wyjścia spoza obronnych szańców i przejścia do decydującego kontrataku, mającego ostatecznie pokonać zmęczonych już gliwiczan. Hiszpan przez dwadzieścia minut stworzył więcej groźnych sytuacji od wszystkich legionistów przez całe dotychczasowe spotkanie. Carlitos zaczął od kilku świetnych przyjęć piłki tyłem do bramki, potem zepsuł pierwszy kontratak błędem technicznym, a w ostatnich dziesięciu minutach dał prawdziwe show. Najpierw strzelił drugiego gola, rozstrzygającego losy meczu, potem kapitalnie wypuścił prostopadłym podaniem na pozycję najpierw Vesovicia, a potem Pasquato. Gdyby któryś z nich spisał się pod bramką rywala lepiej (zwłaszcza Włoch) Hiszpan do gola dorzuciłby asystę. Niesamowicie ożywił grę ofensywną mistrzów Polski, takiej właśnie gry od zmienników zawsze oczekujemy.

Cristian Pasquato (5,56) i Inaki Astiz (5,35) grali zbyt krótko, by ich oceniać.

Najlepszym legionistą sobotniego meczu Czytelnicy wybrali Dominika Nagya, a redaktorzy po raz drugi z rzędu Artura Jędrzejczyka.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.13 Dominik Nagy

6.9 William Remy

6.83 Sandro Kulenović

6.79 Artur Jędrzejczyk

6.72 Carlitos

6.6 Sebastian Szymański

6.47 Adam Hlousek

6.28 Radosław Majecki

6.1 Cafu

6.07 Marko Vesović

5.56 Cristian Pasquato

5.35 Inaki Astiz

5.3 Chris Philipps

4.84 Michał Kucharczyk

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.