Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem – dobry mecz na koniec sezonu

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

28.05.2024 21:30

(akt. 28.05.2024 21:41)

W sobotę Legia w ostatnim meczu Ekstraklasy w tym sezonie wygrała przy Łazienkowskiej z Zagłębiem Lubin 2:1. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Piłkarze grający krócej niż dwadzieścia minut nie byli oceniani. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 7 (6,50 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Ostatni mecz sezonu można było grać bez żadnej presji, jego wynik nie miał żadnego wpływu na tabelę, a jedynie na dobre samopoczucie legionistów, zwłaszcza tych, co żegnali się z klubem oraz na kibiców, którzy tłumnie wypełnili stadion przy Łazienkowskiej. I piłkarze tym razem kibiców nie zawiedli. W sobotę obejrzeliśmy jeden z najlepszych wiosennych występów legionistów i aż dziwne, że skończyło się jednobramkową wygraną. Legia miała bowiem mnóstwo sytuacji bramkowych, tworzonych przede wszystkim przez fantastycznie grającego Josue, oddała siedem celnych strzałów, podczas gdy goście ledwie trzy, z czego dwa w jednej akcji. Przez pierwszą godzinę legioniści rządzili na boisku, oddawali mnóstwo strzałów, dwa razy pokonali bramkarza Zagłębia, a goście z rzadka przedostawali się pod bramkę „Wojskowych”. Po zejściu z boiska Kapustki gra się wyrównała, Zagłębie dużo swobodniej rozgrywało piłkę, a do tego doszły błędy legionistów pod własną bramką, zarówno w obronie, jak i przy wyprowadzaniu piłki. Po błędzie Morishity goście strzelili gola, mieli też okazje na wyrównanie. Ostatecznie skończyło się dobrze, bo zwycięsko, a popisy Josue z tego meczu warto sobie gdzieś zapisać, by odtwarzać je czasem w ramach dobrych wspomnień po znakomitym piłkarzu. Mecz do tego był otwarty i przyjemny do oglądania, brak istotnej stawki tego meczu spowodował, że piłkarze szanowali swoje kości przed urlopami i nie było brutalnych fauli, a Legia wpuszczając na boisko czterech młodzieżowców uniknęła części kary za niewypełnienie przez nich limitu minut w tym sezonie. To było całkiem dobra sobota.

Kacper Tobiasz 6 (6,08 - ocena Czytelników). W pierwszej połowie złapał dwa dośrodkowania i odbił dwa strzały „po siatkarsku” przed siebie, nie były to na pewno perfekcyjne interwencje, ale okazały się skuteczne. Po zmianie stron goście raz trafili w bramkę i Tobiasz musiał wyjąć piłkę z siatki, znikome miał szanse, by to uderzenie obronić. Przy grze nogami nie popełniał błędów. Solidnie grająca w sobotę obrona nie dawała mu zbyt wielu okazji do wykazywania się i bardzo dobrze.

Artur Jędrzejczyk 7 (5,93). Dużo dobrych interwencji w pierwszej połowie, raz pozwolił na celny strzał, choć w tej sytuacji przeszkodził mu zamiast pomóc w dobrym bronieniu Morishita i większe pretensje trzeba mieć do Japończyka. Po zmianie stron wygranych starć z rywalami miał jeszcze więcej, zwłaszcza w powietrzu był nie do pokonania. Raz po jego dobrym wyprzedzeniu rywala w polu karnym Munoz próbował naciągnąć sędziego na rzut karny, nie było jednak do podyktowania go żadnych podstaw. Mógł „Jędza” trafić też do siatki rywala, ale po idealnym dośrodkowaniu Josue uderzył głową w środek bramki. Jędrzejczyk nie miał praktycznie strat, grał bardzo dokładnie przez cały mecz, raz nieudanie dośrodkował pod koniec pierwszej połowy. Jedyne, o co można mieć pretensje, to zbyt częste przekraczanie przepisów, skończyło się to pod koniec spotkania żółtą kartką. Dobry występ doświadczonego obrońcy Legii na koniec sezonu.

Jan Ziółkowski 7 (7,14). Drugi występ od pierwszej minuty i drugi bardzo udany, ten był podobny, jak w Grodzisku. Jeden tylko błąd w ustawieniu na samym początku meczu, gdy wyszedł zbyt wysoko za przeciwnikiem, potem mógł imponować dobrym ustawianiem się. Zablokował dwa strzały w końcówce meczu, nie zdołał zablokować tego przy golu, ale nie jego trzeba za to winić, nie miał czasu zareagować lepiej. Ziółkowski podobnie jak Jędrzejczyk nie miał strat, wywalczył do tego jeden rzut wolny po własnym odbiorze. Z pewnością młodzieżowiec Legii pokazał, że trzeba go poważnie brać pod uwagę przy tworzeniu podstawowej jedenastki w przyszłym sezonie.

Steve Kapuadi 6 (6,32). Przez pierwszą godzinę radził sobie świetnie z mocno przereklamowanym Chodyną, którego co poniektórzy próbują wciskać do kadry na Euro 2024, tymczasem skrzydłowego Zagłębia Francuz właściwie wyeliminował w tym okresie z gry. W pierwszej połowie Kapuadi raz tylko gorzej się ustawił, poza tym wszystko w defensywie wyglądało jak należy, podobnie jak przez pierwszy kwadrans drugiej połowy. Po godzinie w ciągu kilku minut nastąpiła niewytłumaczalna seria czterech błędów Kapuadiego w obronie. Niezrozumiałe było, dlaczego ustawiał się do krycia przeciwnika od strony linii bocznej, a nie od strony bramki, do tego dwa razy w tym czasie stracił piłkę, w tym raz pod własną bramką. Wszystkie to miało miejsce w ledwie sześć minut, potem Francuz wrócił do normalnego poziomu, więcej poważnych błędów już nie miał, choć raz pozwolił na dośrodkowanie. Solidny występ Kapuadiego przez większość meczu, jednak cała seria błędów między 60. a 65. minutą nie pozwala nam na podniesienie jego noty.

Ryoya Morishita 5 (5,31). Dostał szansę od początku meczu pod nieobecność Wszołka i pierwsza połowa była naprawdę dobra. W stylu Pawła wychodził na wolne pole, dostawał kapitalne podania od Josue i starał się kończyć akcje strzałami lub dośrodkowaniami. Gola z tego nie było, bo albo bronił bramkarz, albo zawodzili koledzy. Najlepszą szanse po podaniu Japończyka miał Urbański. W drugiej połowie już tak dobrze nie było, raz tylko wyszedł dobrze na wolne pole, ale źle dośrodkował. Japończyk wywalczył cztery stałe fragmenty gry, pomagał też w obronie, dwa razy jego powroty były kluczowe dla powstrzymania akcji gości. Ocena byłaby pewnością wyższa, ale Morishicie zabrakło odpowiedzialności, to jest niestety coś, nad czym będzie musiał solidnie popracować. Takie podania do przeciwnika przed własnym polem karnym, jak zaprezentował przy straconym golu, nie mogą mieć miejsca, jest jedynym winnym tego, że Tobiasz w sobotę nie zachował czystego konta.

Bartosz Kapustka 7 (5,97). Dobra zarówno pierwsza połowa, jak i pierwszy kwadrans drugiej, oddał dwa strzały, w tym jeden celny, mógł mieć dwie asysty, ale jego doskonałych prostopadłych podań nie wykorzystał Gual. Do tego Kapustka solidnie prezentował się w defensywie przy zbieraniu odbitych piłek i w odbiorze, nieźle w wyprowadzaniu piłki, do tego wywalczył jeden rzut rożny. Nie był to bardzo spektakularny występ Kapustki, ale naprawdę dobry, ile wnosił do gry w tym meczu zobaczyliśmy po jego zejściu. Praktycznie natychmiast po posadzeniu „Kapiego” na ławce Legia przestała dominować w środku pola, mecz się wyrównał, a Zagłębie zaczęło częściej przebywać pod polem karnym gospodarzy

Juergen Elitim 7 (6,98). Przez pierwszą godzinę nie tylko znakomicie grał w defensywie, ale też dobrze wyprowadzał piłkę. Po zejściu Kapustki oglądaliśmy głównie jego odbiory i przechwyty. Właśnie za tę pracę w obronie trzeba Kolumbijczyka najbardziej pochwalić, do tego miał bardzo mało strat, właśnie od Elitima odpowiedzialności mógłby uczyć się Morishita. Wiele osób widzi w "Elim" lidera środkowej formacji w przyszłym sezonie. Nic w tym dziwnego, bo wiosna był on najrówniej grającym legionistą. Nie był gwiazdą sobotniego spotkania, ale podobnie jak większość legionistów, zagrał naprawdę dobry mecz.

Yuri Ribeiro 6 (6,39). Był w cieniu kolegów w pierwszej połowie, Legia rzadko atakowała lewą stroną, Portugalczyk dwa razy dośrodkowywał w pole karne, ale niespecjalnie udanie. W obronie szło mu lepiej, choć raz został ograny i Kopacz oddał celny strzał. Po zmianie stron miał dużo więcej pracy w obronie, chwilami jednak współpraca z Kapuadim nie układała mu się najlepiej, były problemy z przekazywaniem sobie rywali i ustawianiem się. Nie miał natomiast problemów Ribeiro z szybkim wracaniem pod własną bramkę, kondycją zawsze mógł imponować. Wywalczył jeden rzut rożny, po faulu na nim rywal zarobił żółtą kartkę. Przyzwoity mecz Portugalczyka na pożegnanie z Legią, doceniły go też trybuny skandując jego nazwisko. Ribeiro nie będzie miał problemu ze znalezieniem klubu, natomiast Legia znów będzie mieć kłopot z obsadą lewej strony. Może Portugalczyk nie był wiodącym graczem stołecznej drużyny w tym sezonie, ale jednak solidnym i jego brak może być w przyszłym sezonie odczuwalny.

Josue Pesqueira 9 (8,06). Obrigado Capitao! „Żyleta” pożegnała banerem najbardziej nietuzinkowego legionistę w ostatnich latach. Z jednej strony mecz pozbawiony stawki i związanej z nią presji, z drugiej taką presję na pewno Portugalczyk sam sobie narzucił, by pożegnać się w takim stylu, by to wszyscy zapamiętali. I zapamiętamy, bez wątpienia. Josue zagrał, jakby był z zupełnie innej ligi. Jego podania były niewiarygodnie dokładne, grane z właściwą siłą, w odpowiednim kierunku i w odpowiednim czasie, nie miało znaczenia, czy piłka miała lecieć na kilka metrów, czy na kilkadziesiąt. Skończyło się dwoma asystami, mogło być ich z pięć - miał przynajmniej jedną szansę na bramkę Morishita, mogli trafić po stałych fragmentach gry Jędrzejczyk i Urbański. Portugalczyk dwa razy sam też uderzał na bramkę, ale nie trafiał. Oprócz doskonałych podań zarówno z głębi pola, jak i pod bramką Zagłębia, ujrzeliśmy też lekcję dla wszystkich, jak utrzymywać się przy piłce, gdy atakuje rywal. Z szerokim uśmiechem na ustach Josue wręcz ośmieszał bezradnych lubinian, którzy nie potrafili zabrać mu piłki, a do tego zaprezentował publiczności parę sztuczek technicznych przy odgrywaniu z pierwszej piłki. A gdy jedyny raz Pieńko zepsuł mu zabawę udanym odbiorem, natychmiast był wślizg i żółta kartka – kapitan Legii nigdy nie znosił porażek, niezależnie od tego, czy zespół przegrywał mecz, czy też on sam pojedynek z rywalem. W sobotę zobaczyliśmy za sprawą Josue sporo futbolu z innej planety. I niestety, obawiamy się, że przez ładnych parę lat żaden piłkarz nawet na zbliżonym poziomie w Legii się nie pojawi. Dziękujemy kapitanowi Legii i za ten kosmiczny sobotni pokaz futbolu i za całe trzy ostatnie lata dobrej gry.

Maciej Rosołek grał zbyt krótko, by go oceniać, wskutek kontuzji zszedł z boiska już w dziesiątej minucie meczu.

Marc Gual 8 (7,90). Bardzo ładne dwa gole, w imponujący sposób wychodził do podań, a następnie ogrywał obrońców w polu karnym, ma coś takiego w dryblingu Hiszpan, że niełatwo jest go zablokować. A mogło być tych goli więcej, bo Gual miał jeszcze trzy dobre okazje na skompletowanie hat-tricka, ale za każdym razem czegoś brakowało. W pierwszej połowie do goli dołożył dość dokładne rozgrywanie piłki i wywalczenie rzutu rożnego, po zmianie stron miał więcej pracy przy zgrywaniu długich podań w środku pola, robił to naprawdę dobrze, niejednokrotnie potrafił w takiej sytuacji tyłem do bramki obrońcę uprzedzić i celnym zgraniem do tyłu rozpocząć kontratak. Dwa gole w jednym z najlepszych występów Guala przy Łazienkowskiej, ocena rzecz jasna musi być wysoka.

Wojciech Urbański 6 (6,15). Szybko musiał wejść na boisko po kontuzji Rosołka, rozegrał niemal cały mecz, wypadł dość przeciętnie. Wywalczył dwa rzuty wolne, zagrał jedno dobre prostopadłe podanie, parę razy utrzymał się przy piłce, żółtą kartkę po faulu na nim dostał Makowski, ale też sporo miał strat. Miał dwie dobre okazje do strzelenia gola, raz uderzył o wiele za lekko, a raz w bramkę nie trafił. W końcówce nieco zniknął, być może nie jest gotowy na grę przez cały mecz na ekstraklasowej intensywności. Przeciętny występ, zwłaszcza na tle naprawdę dobrze prezentujących się w sobotę starszych kolegów odpowiadających za środek pola i ofensywę.

Filip Rejczyk 5 (5,80). Jedno dobre podanie prostopadłe, jedna udana interwencja w obronie, parę strat, a do tego problemy z powrotem we własne pole karne. I właśnie po takim zbyt wolnym powrocie Rejczyka Zagłębie miało doskonałą okazję do doprowadzenia do remisu. Wyrównanie się meczu po 60. minucie, a nawet osiągnięcie przez Zagłębie pewnej przewagi w środku pola i zmienienie w po godzinie gry Kapustki przez Rejczyka nie jest korelacją przypadkową. Rzadziej przerywane były w środku pola akcje gości, trudniej też było o wyprowadzenie piłki i przeniesienie ciężaru gry pod bramkę Zagłębia. Młodzież trzeba wrzucać na głęboką ekstraklasową wodę z pewną równowagą, tu chyba przy trzecim młodzieżowcu w polu została ta równowaga zaburzona. Dość przeciętny występ Rejczyka.

Qendrim Zyba grał zbyt krótko, by go oceniać.

Najlepszym legionistą sobotniego meczu Czytelnicy i redaktorzy wybrali żegnającego się w pięknym stylu z Łazienkowską Josue.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

8.06 Josue Pesqueira

7.9 Marc Gual

7.14 Jan Ziółkowski

6.98 Juergen Elitim

6.39 Yuri Ribeiro

6.32 Steve Kapuadi

6.15 Wojciech Urbański

6.08 Kacper Tobiasz

5.97 Bartosz Kapustka

5.93 Artur Jędrzejczyk

5.8 Filip Rejczyk

5.31 Ryoya Morishita

Polecamy

Komentarze (19)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.