Goncalo Feio Legia - Zagłębie
fot. Jan Szurek

Goncalo Feio: Zrobimy wszystko, by za rok cieszyć się z mistrzostwa Polski

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net, Canal+

25.05.2024 20:45

(akt. 26.05.2024 01:31)

– Zazwyczaj zaczynam od drużyny, ale teraz rozpocznę od kibiców. W imieniu zespołu i klubu, chciałbym podziękować fanom za to, że w tym sezonie Legia osiągnęła historyczny rekord pod kątem średniej frekwencji na stadionie – mówił po domowej wygranej z Zagłębiem Lubin w 34. kolejce Ekstraklasy trener "Wojskowych", Goncalo Feio.

– Nawet w takim dniu, jak w sobotę, kiedy 3. miejsce wszystkim smakuje gorzko – bo wiemy, jaki klub reprezentujemy – kibice byli z nami od początku do końca. Wiemy, czego pragną fani. Pragniemy tego samego. Chciałbym wysłać im wiadomość, że zrobimy wszystko, by za rok cieszyć się z mistrzostwa Polski. To nie są słowa, tylko czyny.

– Teraz zamykamy sezon 2023/2024 i zaczynamy pracę nad następnym. Chciałbym powiedzieć kibicom, że wiemy co robimy, drużyna w to wierzy. Zdajemy sobie sprawę, że następne tygodnie, nawet przed pierwszym treningiem, będą bardzo ważne. Wkładamy wszystkie siły, by odpowiednio przygotować się do kolejnych rozgrywek.

– Mam nadzieję, że nam, jako drużynie, przez ten krótki okres (odkąd Goncalo Feio jest trenerem stołecznego klubu – red.) udało się przekazać, choćby częściowo, jaką Legią chcemy być. Taką, z którą kibice będą się identyfikowali, a także grającą agresywnie, z poświęceniem, z dużą solidarnością – wszyscy piłkarze pracują w każdym momencie gry, zarówno z piłką, jak i bez niej. Taką, która odzwierciedla wartości, które każda osoba chciałaby dostrzec w drużynie.

– Chciałbym podziękować drużynie. W momencie delikatnym – gdy kilku graczom kończyły się kontrakty, gdy pojawiły się kontuzje, bo w sobotę graliśmy 51. mecz w sezonie – piłkarze wzięli odpowiedzialność za klub. Nawet ci, którzy nas opuszczają, dali z siebie wszystko po to, by cel minimalny, czyli awans do europejskich pucharów, został osiągnięty.

– Nikt nie cieszy się z brązowego medalu. Zdajemy sobie sprawę, jaki klub reprezentujemy i czego – od trzech sezonów – oczekują kibice oraz wszyscy ludzie, którym Legia leży na sercu. Trzecie miejsce to sygnał odrodzenia tej drużyny, symbol udziału w europejskich pucharach i odpowiedzialności, jaką wykazali się zawodnicy na finiszu rozgrywek. To coś, co musimy docenić.

– Dziękuję wszystkim działom w klubie, sztabowi – nie tylko moim asystentom czy trenerom przygotowania motorycznego, ale i pionowi medycznemu, lekarzom, fizjoterapeutom, dietetykom. Chciałbym podziękować wszystkim osobom, które goszczą nas, mnie również – do tej pory dalej mieszkam w LTC – i umożliwiają nam pracę w takich warunkach.

– Podziękowania za wsparcie także dla działu medialnego, dzięki któremu ciągle jestem dobrze przygotowany, od pierwszego dnia w klubie, do każdej konferencji i wypowiedzi. Chcę podziękować każdemu pracownikowi klubu, który dołożył cegiełkę do rekordowej frekwencji na stadionie, do warunków w jakich możemy trenować. Dziękuję akademii, która w końcówce sezonu była istotną częścią siły pierwszej drużyny – za wartość sportową w treningach i na meczach, za występy młodzieżowców, dzięki czemu mogliśmy zostawić w klubie pół miliona złotych, które będzie można wykorzystać w inny sposób, niż na płacenie większej kary. Bardzo dużo wychowanków uczestniczyło w naszych zajęciach, bez nich nie moglibyśmy odpowiednio przygotować się do decydujących meczów.

– Proszę wszystkich o wiarę, wsparcie. Mocno wierzę, że kolejny sezon będzie zwycięski dla Legii. Wierzę w naszą pracę, drużynę, klub i kibiców, w społeczeństwo legijne. Dziękuję też dziennikarzom – za to, że zawsze jesteście, pomagacie nam przekazywać wszelkie informacje i umożliwiacie Legii mieć takie zasięgi.

– Gratuluję mistrzostwa kraju Jagiellonii Białystok, drugiego miejsca Śląskowi Wrocław, a także zdobywcom Pucharu Polski, czyli Wiśle Kraków, która również zakwalifikowała się do europejskich pucharów. Życzę im jak najlepszej przygody na arenie międzynarodowej, bo polska piłka tego potrzebuje.

O meczu z Zagłębiem

– Mecz z Zagłębiem miał dwie różne połowy. Pierwsza przebiegała całkowicie pod naszą kontrolą. Piłkarze bardzo dobrze realizowali plan na spotkanie, udanie pressowali, mieli sporo sytuacji bramkowych, wejść w pole karne przeciwnika i dość dużo odbiorów.

– Problem, jaki mieliśmy, pojawił się w obronie niskiej. Zagłębie przeładowało naszą lewą stronę, nie raz nie było nam łatwo niwelować przewagę.

– W pierwszej połowie xG przeciwnika wynosiło 0,1 – raczej nie czuliśmy się zagrożeni, choć należy docenić Zagłębie. Drużyna z Lubina przyjechała do nas po czterech zwycięstwach z rzędu, które zapewniły jej 8. miejsce, i być może ma w kadrze reprezentanta Polski na EURO.

– Druga połowa? Mniejsza kontrola z naszej strony, choć zaczęliśmy ją od okazji bramkowych. Z upływem czasu goście zyskiwali przewagę, szczególnie poprzez to, że nie do końca dobrze wychodziliśmy z tzw. piątki. Straciliśmy trochę kultury gry, było za mało momentów w grze. Jedna ze strat na naszej połowie zakończyła się bramką przyjezdnych, która padła przy xG przeciwnika wynoszącym 0,33 – to był minimalny błąd. Nie doszło do tego, że skarciła nas niewiarygodna sytuacja.

– Oczywiście, powinniśmy lepiej wykorzystać fazy przejściowe, by prowadzić 3:0. Czasami były sytuacje, w których powinniśmy oddać strzał, a tak się nie stało. Przy wyniku 2:1, od razu mogliśmy zamknąć mecz na 3:1 poprzez kontrę. Chwilę później goście wypracowali jedyną dużą okazję, na 2:2, ale jej nie wykorzystali. Potem, może nie w najlepszym stylu – jestem pierwszy, który sporo wymaga od nas – ale dowieźliśmy zwycięstwo.

– Zależało nam na trzech punktach. Przed meczem ustalaliśmy pewne rzeczy, dla których to zwycięstwo jest dla nas bardzo istotne. Pierwszy raz w tym sezonie wygraliśmy trzy razy z rzędu. Powinniśmy przyzwyczaić się do seryjnego zwyciężania – w sobotę to zrobiliśmy. Wypada przyzwyczaić się do tego, że każdy mecz ligowy jest dla nas jak finał.

– Uważam, że mistrzostwa niekoniecznie wygrywa się czy przegrywa pod koniec. To rozgrywki stabilności. Jeśli nauczysz się podchodzić do każdego meczu jak do finału, to dajesz sobie większe szanse. Finały trzeba wygrywać.

– Chodzi o to, by dbać o siebie nawzajem – o tych, którzy w sobotę nas opuścili, by zapamiętali ten dzień jako wyjątkowy w ich życiu, a także o tych, którzy zaczynają grę w pierwszym zespole. Zakończyliśmy mecz z czterema wychowankami na boisku. Trzeba zadbać o nich, również o tych, którzy cierpią z powodu straty najbliższych.

– Powiedziałem drużynie, że zależy mi na pierwszym zwycięstwie przy Łazienkowskiej. W sobotę ten zespół znowu zadbał o siebie nawzajem, wygrywając z dobrym przeciwnikiem.

O Josue

– Josue miał dwie asysty w meczu z Zagłębiem, lecz mógł – poprzez stałe fragmenty, czyli zagrania do Artura Jędrzejczyka i Wojciecha Urbańskiego – mieć cztery. Gra podaniem oraz wizja to coś, czym znowu się wykazał. Po raz kolejny pokazał nie tylko kunszt, ale i profesjonalizm. To jeden z tych piłkarzy, którzy do końca ciągnęli zespół.

– Czy gdyby to zależało tylko ode mnie, to Josue zostałby w Legii? Nie jest w moim stylu unikać odpowiedzi na pytania. Mamy fenomenalną komunikację z tym zawodnikiem, również szacunek do siebie nawzajem. Decyzje podejmowane są przez dyrektora sportowego, w konsultacji z trenerem, dyrektorem skautingu i zarządem. Gdy przyszedłem do klubu, pewne decyzje były już podjęte.

– Uważam, że sposób, w jaki ta sytuacja była zarządzana od strony piłkarskiej, jest przykładem profesjonalizmu, przede wszystkim Josue. Dalej będę z nim w kontakcie. Wierzę, że to na tyle dobry zawodnik, że znajdzie swoje miejsce na ziemi, w którym będzie szczęśliwy, zagra w europejskich pucharach i zdobędzie upragniony tytuł mistrzowski. Zastąpienie takiego piłkarza i człowieka będzie bardzo trudne, ale wierzę w życie Legii po Josue.

– Wierzę w to, że mimo trudnego zadania, jakie przed nami stoi, następne tygodnie umożliwią nam przygotować kolejny sezon na tyle dobrze, że będziemy musieli poradzić sobie bez Josue czy Yuriego Ribeiro.

O tym, ile trzeba zmian, by Legia odzyskała mistrzostwo

– Gdy piłkarz popełni błąd, to ja, jako trener, nie mogę go zabić. Ta pomyłka jest czymś, czego uczy się on i inni. Każdy popełnia błędy. Wierzę w to, że tak to funkcjonuję. Kiedy prowadzisz daną organizację, to najłatwiejszą decyzją jest zburzenie, zrezygnowanie z ludzi, zlikwidowanie osób, które mają gorszy moment, mylą się. Według mnie, to droga donikąd. Ten, kto tak postępuje, ciągle wyrzuca do śmieci naukę i doświadczenia w każdym dziale, poprzez trudne chwile, popełniane błędy.

– Legia to największa organizacja sportowa w tym kraju, mająca swoje know-how i doświadczenia. Są rzeczy zrobione bardzo dobrze, dobrze, źle. W klubie są wnioski po tym, co się stało, jest też chęć ewoluowania i zrobienia czegoś inaczej. Wierzę w to, że będę człowiekiem, który będzie potrafił to napędzać, poprzez odpowiednią współpracę i zaufanie do ludzi wokół, wyciągając ich na inny poziom – tak, jak wierzę, że oni wyciągają mnie.

– Bardzo dużo ludzi chce mieć zaufanie, ale nie jest gotowych je dać. Chodzi o łączenie pucharów z ligą, najmniejsze szczegóły, strategię, sposób funkcjonowania działu skautingu i zarządzania budżetem, komunikacji z drużyną i wsparcie jej w kluczowych momentach. Pracuję z dużą grupą ludzi, którzy wyciągają wnioski po tym sezonie. Jest wskazania ewolucja, nie rewolucja. Wierzę, że jesteśmy gotowi tego dokonać. Raz jeszcze mówię kibicom Legii, że wiemy, co zrobimy i udowodnimy to pracą.

O braku Wszołka w ostatnim spotkaniu

– Paweł jest drugim piłkarzem w zespole pod kątem liczby minut, rozegranych meczów. Wszyscy mamy nadzieję, że być może znajdzie się w planach selekcjonera reprezentacji Polski lub w szerokiej kadrze. Nie wiem o tym, nie jest to część moich obowiązków. Trener Probierz wybiera graczy, którzy będą mu pasować. Z myślą o tym, co może trafić się Wszołkowi, w sobotę został oszczędzony i znalazł się poza kadrą. Jeśli 25 maja miałby wystąpić, to by wystąpił – stanowiłoby to jakieś ryzyko pogłębienia lekkiego urazu, nie kontuzji. Postanowiliśmy, że to bez sensu, dlatego go zabrakło.

O stracie punktów w poprzednich występach

– Moja średnia punktów na mecz w Legii to 2,0 na spotkanie – to by wystarczyło do 1. miejsca w lidze, ale tak się nie stało. Chcę wygrywać. Przyszedłem tutaj, by być mistrzem Polski, pragnę zawsze zwyciężać.

– Odkąd dołączyłem do Legii, przegrałem raz, dwukrotnie zremisowałem i czterokrotnie wygrałem. Chciałem wygrać siedem spotkań, wówczas bylibyśmy mistrzami – nie mogę więc tego krótkiego okresu rozpatrywać w kategoriach sukcesu.

– Mecz z Radomiakiem najbardziej mnie boli odkąd jestem trenerem Legii – nie tylko dlatego, że była to jedyna porażka w tym okresie, przed własną publicznością. Wynik tego spotkania to jedno wielkie kłamstwo. Na początku dostaliśmy czerwoną kartkę – to część gry. Rywalizując w dziesiątkę, dominowaliśmy przynajmniej do 60. minuty. Jaki był wskaźnik xG? 1,25 do 1,3 – różnica między drużynami wynosiła 0,05, walcząc w osłabieniu przez cały występ. Ze względu na to, co stworzyły ekipy, powinien być remis.

– Mecz ze Śląskiem? Wrocławianie zajęli 2. miejsce. Proszę spojrzeć, jak się prezentowali po grze z nami. Mają w składzie króla strzelców, Erika Exposito, który – tak myślę – zostanie pewnie piłkarzem sezonu. Ta drużyna nie mogła nic zrobić przy Łazienkowskiej. Dominacja Legii była absolutna.

– Spotkanie z Rakowem? Trzy dni pracy od momentu mojego pobytu w Legii. Objęliśmy prowadzenie. Rywale mieli xG na poziomie 0,5 z hakiem, wyrównali na 1:1 w 83. minucie. To niekoniecznie musiało się stać, gdyż gospodarze nie wypracowali wielkich sytuacji.

– Czy jestem zatem zadowolony? Nie, bo zawsze chcę wygrywać. Tylko zwycięstwo mnie usatysfakcjonuje. Ci, którzy mnie znają, wiedzą o tym. Jestem jednak świadomy, co zrobiliśmy w niecałe 1,5 miesiąca. Liczba kontuzji i młodzieżowców, debiuty – zarządzanie wszystkimi sytuacjami, o których wspomniałem, nie jest takie proste. Nie każdego byłoby stać na to, co wykonaliśmy.

O planie przygotowań

– Sezon nie skończył się dla wielu piłkarzy – ci, którzy są kontuzjowani, zostają w klubie do środy lub piątku, tak jak część sztabu medycznego. Chodzi o to, by zawodnicy doleczyli pewne urazy i rozpoczęli okres przygotowawczy z drużyną.

– Pierwszy trening w LTC odbędzie się 17 czerwca, ale część drużyny wznowi zajęcia już 5 dni wcześniej. Niektórzy piłkarze dość mocno skrócą urlopy i czas z rodzinami – po to, by byli gotowi na następny sezon. To wysiłek, który należy docenić – zarówno ze strony zawodników, jak i sztabu.

– Ćwiczymy jak gramy – nasze treningi opierają się na różnych formach gry. Gramy po to, by przygotować się do meczów oficjalnych. Jedziemy na obóz do Austrii 22 czerwca, zagramy tam cztery sparingi. Pierwszy odbędzie się po dwóch dniach zgrupowania – jeśli chodzi o objętość, to zawodnicy wystąpią po 45 minut. Dwa dni później, czyli 26 czerwca, zmierzymy się z Panathinaikosem – to jest już potwierdzone. Wtedy zagramy 2x60 minut, piłkarze rozegrają po 60 minut. Wracamy 1 lipca. Ostatniego dnia obozu odbędą się dwa spotkania towarzyskie – każdy zagra po 90 minut. Po powrocie zostaną nam dwa pełne mikrocykle do pierwszego meczu ligowego, na zakończenie każdego z nich zagramy podwójny sparing, by piłkarze znów mieli w nogach po 90 minut.

O przyszłym sezonie

– Jest parę trudniejszych zadań, niż bycie trenerem – np. praca w kopalni czy wyjazd na wojnę. To, co przed nami stoi, to wyzwanie, jakiego nie mogę się doczekać.

– Wydaje mi się, że – licząc pracę tylko w polskich klubach – uzbierałem ponad 40 meczów w europejskich pucharach, nie jako pierwszy szkoleniowiec, ale z jakiegoś powodu mamy dwoje uszu i tylko jedne usta, by słyszeć więcej, niż mówić. Myślę, że dość dobrze wykorzystałem ten czas, będąc dość blisko tej pozycji. Wierzę w swoją pracę i ludzi wokół.

– Czuję się na siłach, by budować taką drużynę, która będzie walczyła o mistrzostwo kraju i godnie reprezentowała Polskę w europejskich pucharach. Wierzę, że tego dokonamy. Zamierzam skorzystać z każdego dnia pracy w tym wspaniałym klubie, tak jak to robiłem do tej pory.

O transferach

– Ilu transferów potrzebujemy, by powalczyć o złoty medal MP i dzielić to z grą w Europie? To rzeczy planowane. Rewolucja w piłce nożnej nigdy nie jest dobra. Bodajże po poprzednim mistrzostwie kraju, dokonano wielu zmian w kadrze, co zakończyło się najtrudniejszym sezonem dla Legii, jedynym bez pucharów w ostatnich 10 czy nawet 11 latach.

– Wydaje mi się, że nie będzie więcej niż 5 czy 6 transferów, gdyż wierzę, że sposób, w jaki pracujemy, umożliwia nam ruchy wewnętrzne. Chodzi mi zarówno o wychowanków, jak i zawodników, którzy mają albo pierwszy sezon, albo pierwsze pół roku w Polsce i posiadają potencjał, by rosnąć, wziąć odpowiedzialność za drużynę.

– Poziom komunikacji między mną, dyrektorem sportowym a dyrektorem skautingu jest bardzo dobry. Nie jestem człowiekiem, który wybieliłby się z czegokolwiek. W moim poprzednim klubie (Motor Lublin – red.) sam odpowiadałem za transfery – można sprawdzić jego historię i drogę, chyba nie jest najgorzej. Nie mam z tym problemu. Częściowo biorę za to odpowiedzialność. Wiem, co robię. Wierzę, że – poprzez niezłą współpracę z ludźmi wokół – zbudujemy mocną Legię.

Sprawdź wiedzę o trenerach Legii

Galeria: Puchar Polski: Wręczenie medali
1/20 Na początku istnienia Legii, nie było stanowiska trenera, za skład i taktykę odpowiadał kapitan drużyny. Kto był pierwszym kapitanem Legii?

Polecamy

Komentarze (201)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.