Domyślne zdjęcie Legia.Net

Okiem Kibica: Kryzys zażegnany

Jacek Barszcz

Źródło: List od Czytelnika

03.11.2010 21:09

(akt. 15.12.2018 08:16)

- Jeszcze miesiąc temu chodziliśmy ze spuszczonymi głowami, a co poniektórzy wieszczyli czarny scenariusz – czyli walkę o utrzymanie. Leciały gromy na trenera, drużynę, zarząd. Dziś liczymy punkty straty do lidera i coraz bardziej wierzymy w tytuł mistrza Polski - pisze w swoim kolejnym tekście Jacek Barszcz.
Cztery ostatnie mecze pokazały, że w tej drużynie jest potencjał. Może jeszcze nie wszystko wychodzi, może jeszcze zdarzają się proste straty, ale w porównaniu z tym, co zespół pokazywał na początku sezonu, gra wygląda o niebo lepiej. Chyba trener Skorża, po wielu próbach poukładania drużyny, może jeszcze nie złoty, ale na pewno srebrny środek znalazł.

W końcu na bramce stanął Kostia Machnowskyj i od razu w linii defensywy zapanował spokój. Zdarzają się mu proste błędy, choćby bramka w ostatnim meczu z Górnikiem, ale przynajmniej nie łapiemy się co chwilę za głowę i nie przeszywa nas strach przy każdym dośrodkowaniu i strzale, co miało miejsce, gdy między słupkami stał Antolović. Również obrona popełnia mniej błędów i co najważniejsze nawet utrata Choto nie spowodowała załamania formacji. Środek Astiz i Komorowski na czwórkę z plusem, a to co wyprawia w obecnym sezonie Tomek Kiełbowicz tylko potwierdza, że obrońca jest jak wino – im starszy tym lepszy.

W linii pomocy zaczął wreszcie królować Ivica Vrdoljak i udowodnił, chyba nawet Maćkowi Iwańskiemu, że opaska kapitana jak najbardziej mu się należy. Co do „Ajwena”, to cieszę się, że wrócił do składu, bo miejsce tak dobrego zawodnika nie może być w rezerwach, a w pierwszej drużynie. Wydaje się, że miesiąc przerwy dał mu sporo do myślenia i powróci, będąc wielkim wzmocnieniem tej drużyny. Jednak szczególne słowa pochwały i zachwytu należą się Miro Radoviciowi. Piłkarz, o którym mówiło się, że w Legii już się skończył, że brak mu już serducha do gry, że jest wolny i pada przy powiewie delikatnego wiaterku. Tym czasem przesunięcie go na środek pola odmieniło jego grę tak, że wszyscy przecieramy oczy ze zdumienia. Szybki, bezkompromisowy, potrafiący jednym zwodem ograć trzech rywali. W parze z Manu sieje popłoch w liniach defensywnych przeciwnika.

I w końcu nasza bolączka od dwóch sezonów – atak. Na pewno znalazł się w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu. I nie ważne, że gdyby nie słaba gra Mezengi i kontuzja  Chinyamy, pewnie wychodziłby na końcówki lub grał w rezerwach. Jednak, cytując klasyka – oczywista oczywistość jest taka, iż Kucharczyk przebojem wyrósł na gwiazdę obecnej Legii. Choć to bardzo młody chłopak, ale widać, że wiele potrafi. Jeżeli nie strzeli mu do głowy palma, wróżę mu wielką przyszłość nie tylko w Legii, ale i w reprezentacji.

W końcu mogłem napisać optymistyczny tekst i to bez ubarwiania lub naciągania. Wydaje się, że wielki dołek już za nami. Jednak przestrzegałbym przed hura optymizmem. Na pewno cieszy, że w końcu po straconej bramce potrafimy się podnieść i odpowiedzieć strzelając o jedną więcej. Martwią jednak przestoje i choć coraz rzadziej, to wciąż niedokładne podania i głupie straty, w meczu z rozpędzoną Jagą może się zemścić. Sobotni mecz będzie testem, czy jesteśmy gotowi walczyć o najwyższe cele, czy jeszcze przed nami bardzo wiele pracy. Jak większość wierzę w to pierwsze i z całych sił, do ostatniej minuty wierzyć nie przestanę.    

Polecamy

Komentarze (26)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.