Domyślne zdjęcie Legia.Net

Okiem kibica: Powrót na Legię

Jacek Barszcz

Źródło: List od Czytelnika

11.08.2010 14:17

(akt. 15.12.2018 18:27)

Są takie chwile, gdy dorosły mężczyzna czuje się jak dziecko, a emocje w nim skrywane gdzieś pod powłoką męskości nagle wybuchają z siłą wielkiego wulkanu. Ponad pięć lat – bo tyle czekałem, by ponownie zasiąść na trybunach stadionu przy ulicy Łazienkowskiej i chociaż gdzieś w głębi duszy żal naszych starych śmieci, to serce się raduje na widok tego pięknego stadionu - pisze w swoim pierwszym powakacyjnym tekście Jacek Barszcz.
Nie wiem jak wy, ale skóra mi ścierpła, włosy zjeżyły się na głowie, a łzy gdzieś zamigotały w kącikach oczu, gdy dwadzieścia trzy tysiące ludzi ryknęło „Mistrzem Polski jest Legia…”. Takich chwil się nie zapomina do końca życia. Nie ważne, że nieraz nie wychodziło, że trybuny nie mogły się do końca jeszcze zgrać. Po trzech latach ciszy ta chwila, te dziewięćdziesiąt minut było wspaniałym popisem kibiców Legii Warszawa.

Wszystko sprzyjało sobotniemu otwarciu „stadionu” – bo tak naprawdę otwarto trzy czwarte… Fajny mecz, grad goli, i może brakowało jedynie zwycięstwa, ale i tak nie ma co narzekać, bo z taką obroną, jaką zagrała Legia, to cud, że straciliśmy jedynie sześć bramek. Nie będę tu się czepiał, że nie mamy bramkarza – może to był tylko jednorazowy wybryk. Może Antolović już w piątek udowodni nam, że nie na marne został najlepszym bramkarzem ligi Chorwackiej. Może Mezenga się otrząśnie i zacznie zdobywać bramki seriami… Sezon dopiero się zaczyna i trzeba dać im troszkę więcej czasu.

Za to okazało się, że sprowadzenie Manu, Cabrala, Vrdorjaka i powrót Jędrzejczyka, to strzały w dziesiątkę. Aż serce rosło parząc na ich grę. Po latach słabiutkich transferów, w końcu na Łazienkowską przyszli zawodnicy, których nie można się wstydzić w Europie. Oby tak do końca sezonu Panowie i mistrzostwo Polski musi zostać przy Łazienkowskiej.

Nie byłym sobą, gdybym nie doszukał się jak na razie jednego ogromnego minusa. Mowa tu o cateringu, który miał być – profesjonalny. Nie wiem, jak można nazwać profesjonalizmem fakt, że na trybunie Wschodniej, czekało się w kolejce ok. godzinę, by cokolwiek zjeść. Niebywałe jest to, że gdy w tym samym punkcie „Amerykańskim”, po jednej stronie czekało się w ogromniej kolejce, a tuż za siatką przy „żylecie” było 10-20 osób. Nie można było otworzyć bramki i rozładować tej kolejki? Przecież osoby w niej stojące nie mogły obejrzeć kilku bramek. A może wyjść kibicom na przeciw i zainstalować przy tych punktach telewizory LCD, na których stojący po jedzonko mogliby oglądać mecz, a nie zastanawiać się, ile jeszcze mnie ominie.

Ale nie ma co rozdzierać szat. Najważniejsze, że w końcu jest normalnie i oby ta normalność trwała wiecznie, bo kibice, drużyna i stadion zasługują na goszczenie zespołów klasy Arsenalu jak najczęściej.

Polecamy

Komentarze (24)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.