Patryk Wąsiński: Z Legią na dobre i na złe
15.01.2014 18:45
Zacznijmy od tego jak zainteresowałeś się hokejem, długo już jeździsz?
- Moja przygoda z hokejem zaczęła się w wieku siedmiu lat. Urodziłem się w Bytomiu i tam właśnie trafiłem do szkoły, która miała klasę o profilu hokeja na lodzie. Z biegiem czasu przerodziło się to w życiową pasję.
No właśnie, twój brat występuje obok Ciebie na tafli, siostra trenuje łyżwiarstwo figurowe. To jakaś tradycja rodzinna?
- Staramy się żyć aktywnie. Każdy powinien mieć jakąś pasję. Naszą rodzinną stał się sport, a każdy znalazł siebie w innej dziedzinie. Tata na przykład grał kiedyś w piłkę, ale zakończył w młodym wieku.
Przed startem sezonu zostałeś kapitanem zespołu. Jak się odnajdujesz w tej roli? Już trochę czasu minęło.
- Zgadza się, ale tak jak już kiedyś wspominałem, staram się nie rządzić chłopakami. Jesteśmy na tyle doświadczoną drużyną, że każdy zna w niej swoje miejsce. Dostałem literkę „C”, która motywuje mnie do coraz cięższej pracy. W szatni jednak dalej rządzą bramkarze. To od nich zaczyna się drużyna, oni są najważniejsi. Oni też mogą pochwalić się największym doświadczeniem, jeśli chodzi o grę w hokeja, dlatego wciąż wszyscy się od nich uczymy.
W trakcie sezonu pojawił się właśnie problem z bramkarzami. Michał Strąk doznał kontuzji, został sam „Zbora” i dwóch bramkarzy tak naprawdę znikąd.
- To prawda. Piotr Kurzątkowski kiedyś już występował w Legii, ale było to w sezonie 2007/08, później niestety przerwał karierę. Z kolei Bartek Maza zagrał w dwóch meczach, ale zmaga się obecnie z kontuzją, więc zobaczymy jak będzie dalej. Wrócił tez Krzysztof Gutkowski, więc będziemy mieć kilku bramkarzy.
Patrząc na obecny skład Legii, widzisz mocny zespół?
- Widzę zespół, który na początku sezonu występował zdecydowanie poniżej oczekiwań. Druga runda była już zdecydowanie lepsza, bo zdobyliśmy dwa razy więcej punktów niż w pierwszej, ale nadal nie jest to to, na co nas stać. Myślę, że w trzeciej rundzie dopiero pokażemy swoją siłę, a w pełni formy będziemy na play-offy - to jest nasz główny cel.
W trakcie sezonu przyszło kilku nowych zawodników. Choćby Jakub Jaskólski, Rafał Cychowski. Są faktycznym wzmocnieniem, czy raczej uzupełnieniem waszego składu?
- Patrząc na ich hokejowe CV są zdecydowanie wzmocnieniem. Wszystko jednak weryfikuje lód. Chłopaki trenują na własną rękę, dojeżdżają tylko z Sosnowca na mecze, ale na pewno są zgrani. Występują razem, trenują razem, jest im później łatwiej. Patrząc na statystyki meczowe wyglądają może na razie tylko na uzupełnienie, ale wierzymy, że z czasem ukażą pełnię swoich możliwości. Sami również nie jesteśmy w szczycie formy, ale tak jak wspomniałem, naszym celem jest dobrze zaprezentować się w Playoffach.
Nie brakuje w zespole młodszych twarzy? W poprzednich latach juniorzy pojawiali się w drużynie.
- Problem tkwi w tym, że nie ma na razie takich zawodników, których powinniśmy wprowadzić do drużyny. Nie ma grup młodzieżowych, które doprowadzają chłopaków aż do wieku juniora. Dobrze zapowiada się Jan Wolski, powinien z nami trenować, ale pojawiły się problemy ze strony jego obecnego klubu – Mazowsza Warszawa.
Budżet się nie zmienił i sami musicie dbać o utrzymanie zespołu?
- Całe szczęście w tym sezonie nie musieliśmy się bać o to, czy wyjedziemy na taflę czy nie. Rok temu z meczu na mecz martwiliśmy się o losy zespołu. Teraz znacznie pomaga nam nasz sponsor - Pilot. Miasto również nas wspiera, za co jesteśmy niezmiernie wdzięczni. Bez tego nie było by nas tu gdzie jesteśmy.
Legia jest gotowa na play-off?
- Na chwilę obecną nie jesteśmy gotowi na playoffy. Brakuje nam wielu rzeczy. Przede wszystkim wiary w swoje umiejętności. Nasz problem tkwi w głowach. Mecz z Toruniem pokazał, że potrafimy wygrywać z lepszymi, w Janowie też przeważaliśmy do momentu bramki na 4:2. Rozkręcamy się i mamy nadzieję, że szczyt formy przed nami. Play-offy rządzą się swoimi prawami. W poprzednim sezonie Podhale, które w lidze wiodło prym, nie zdołało awansować.
W poprzednim sezonie ogromny problem mieliście w trzecich tercjach.
- Teraz trochę się zmieniło. Staramy się tak rozłożyć siły, żeby te tercje były równo rozegrane. Mamy jeden z lepszych bilansów w lidze, to cieszy. Niestety tracimy sporo bramek. Gra obronna zaczyna się już nawet w strefie ataku i każdy błąd może powodować stratę bramki. Napastnicy muszą zrozumieć, że nie można za stratę gola obwiniać tylko bramkarza i obrońców, tak nie jest. Mamy w zespole doświadczonych graczy, ale też młodych zawodników, którzy muszą się jeszcze wiele nauczyć.
Szkolenie na poziomie juniorskim kuleje?
- Można wyciągnąć taki wniosek. Niedawno mieliśmy Mistrzostwa Świata U20 na których Polska nie wygrała żadnego meczu. To świadczy o tym, że na poziomie reprezentacyjnym hokej nie jest na wysokim poziomie.
Zdaje się, że kolejnym waszym problemem w tym sezonie były późno rozpoczęte przygotowania.
- To nie zależało od nas. Torwar i zarząd lodowiska wyznaczył termin, od którego lód zaczynał być mrożony. Musieliśmy ćwiczyć „na sucho”. Mieliśmy siłownię, halę, przygotowaliśmy się dobrze kondycyjnie i mamy nadzieję, że w końcówce sezonu to właśnie zaprocentuje.
Wąska kadra wyjazdowa też zdaje się być problemem. Na ostatni mecz pojechaliście w trzy piątki.
- Nawet niecałe. Karol miał karę meczu, dwóch zawodników zachorowało, mamy kilka kontuzji. Mamy nadzieję, że z meczu na mecz będzie lepiej. Mimo wszystko wydaje mi się, że z takim składem, jaki mamy, jesteśmy w stanie sprawić nie jedną niespodziankę.
Jesteście karani dość często, z sędziami nie żyje wam się zbyt wesoło.
- Na lodzie wszystko dzieje się w ułamku sekundy. Nie mogę powiedzieć, ze sędziowie nas nie lubią, ale często ich nastawienie w stosunku do naszej drużyny pozostawia wiele do życzenia.
W Warszawie nie ma żadnej mody na hokej, macie pomysł jak to zmienić?
- Od jakiegoś czasu staramy się brać udział w wielu akcjach. Jeździmy po szkołach, uczymy dzieciaki podstaw i widzimy, że to przynosi efekty. Dostajemy informacje, że dzieci ze szkół, w których się pojawiliśmy przychodzą na nabory, podobają im się zajęcia. Wiadomo, że nie od razu zostaną hokeistami, bo to wymaga naprawdę ogromnej wytrwałości.
Jak oceniasz marketing hokejowej Legii? Ostatnio wyszedł kalendarz…
- Kalendarz pojawił się ze względu na podpisanie współpracy z Legią Warszawa. Dostaliśmy propozycje wyprodukowania takiego gadżetu. Jak dla mnie wyszedł naprawdę fajnie. Podczas pierwszego w styczniu meczu na Torwarze (25 stycznia) będzie możliwość zakupienia kalendarza w kasie, do czego zachęcam. Od lutego w sklepiku Legii będzie można nabyć również bluzy meczowe i koszulki.
Jak chcecie zachęcić kibiców do pojawienia się na waszych meczach?
- Trzeba przyznać, że teraz nie będzie już łatwych spotkań. Każdy mecz będzie bardzo ciężki bo przed nami ostatnia runda sezonu. Myślę, że każdy, kto choć raz przyszedł nas obejrzeć, pojawi się ponownie ponieważ hokej wciąga. Ktoś kto tego nie zrobił, nie ma porównania z hokejem w telewizji bo hokej na żywo i hokej w telewizji to dwa różne sporty.
Prezes sekcji powiedział, że celem jest mistrzostwo Polski w 2016 roku, na stulecie klubu. To jest możliwe? Droga wydaje się być długa.
- Jest długa, ale nie jest kręta. Wiemy, jaki jest nasz cel. Pierwszy z nich to awans do PLH, później musimy złożyć dobrą drużynę. Mamy jeszcze dwa lata, wiele może się zmienić. Skupiamy się na awansie sportowym i to jest dla nas najważniejsze.
W Legii grasz od sześciu sezonów, jesteś jednym z najlepszych zawodników. Nie ciągnie Cię gdzieś wyżej?
- Szczerze mówiąc nie. Jestem w Warszawie już 11 lat, związałem się z nią na dobre, świetnie się tu czuje. Atmosfera w drużynie też jest idealna. Jesteśmy dobrymi kolegami zarówno na lodzie jak i poza nim. Nie mamy między sobą żadnych konfliktów. Jesteśmy odpowiedzialni jeden za drugiego i to nam pomaga. Nawet jak zawodnik odchodzi do innego klubu to przyjaźnie są na długie lata.
27 punktów, 9 goli i 18 asyst. To dobry wynik? Jesteś z siebie zadowolony?
- Nie jestem. Zawsze coś można było zrobić lepiej. Nie przykuwam jednak uwagi to statystyk indywidualnych. Liczy się to by drużyna wygrywała. Na dobrą sprawę do końca sezonu mogę już nie punktować, bylebyśmy wygrywali (śmiech).
W 2012 przytrafiła Ci się straszna kontuzja. Dwa pęknięte żebra i stłuczona miednica. Ciężko było wrócić?
- Szczerze mówiąc miałem mieć miesiąc przerwy, pauzowałem tylko tydzień. Tak bardzo ciągnęło mnie do gry, że przychodziłem nawet popatrzeć jak chłopaki trenują.
Jakie masz oczekiwania na ten moment?
- Indywidualnych obecnie nie mam, chciałbym dawać w każdym meczu z siebie tyle, ile mogę. Jeśli nie będę punktować, niech punktują koledzy. Bylebyśmy wygrywali. Występy w play-off są niemal pewne, wyprzedzić nas musiałaby Dębica, ale patrząc ze sportowego punktu widzenia powinniśmy utrzymać swoje miejsce. Wszystko jest jednak jeszcze możliwe. Możemy nawet zbliżyć się do drużyny na trzecim miejscu.
Jak oceniasz poziom polskiego hokeja? Wydawało się, że gorzej być nie może, a jednak z dnia na dzień obserwujemy coraz większy kryzys.
- Sytuacja, która miała miejsce niedawno, czyli lock out w PLH jest tylko podsumowaniem tego, co się dzieje. Sami zawodnicy uważają, że lepiej byłoby zrobić przerwę i zacząć od nowego sezonu. Wyznacznikiem poziomu polskiego hokeja jest reprezentacja, która plasuje się w trzeciej lidze. Nie ma się, co oszukiwać. Nie zapowiada się także, żeby to się miało zmienić. Brakuje zawodników, którzy mogą zastąpić tych doświadczonych. I tutaj koło się zamyka. Nie szkoli się młodzieży, a później słyszymy narzekanie, że nie ma potencjalnych gwiazd.
Czego możemy życzyć Tobie i drużynie Legii?
- Przede wszystkim zdrowia, bo to najważniejsze w życiu każdego sportowca, żeby omijały nas kontuzje. Jeśli chodzi o drużynę, wiary we własne możliwości. Potrzebne nam wsparcie kibiców, dlatego zapraszam serdecznie na nasze mecze. Obiecuję, że w tym sezonie nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Zaskoczymy i to nie raz!
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.