![Domyślne zdjęcie Legia.Net](/dynamic-assets/news2/970/0/default-photo.png)
Po 50 %
19.09.2002 12:21
(akt. 07.12.2018 12:04)
- We współczesnym futbolu mało jest techniki, decydującą rolę odgrywa przygotowanie motoryczne. A pod względem fizycznym jesteśmy wytrenowani znakomicie. Naszą główną siłą jest walka na maksymalnych obrotach przez 90 minut - twierdzi bramkarz Legii, Radostin Stanew. - I wydaje mi się, że gramy całkiem dobrze. Najlepszym potwierdzeniem jest wspaniała passa. W Ostrowcu zaliczyliśmy już 26. mecz bez porażki. Choć zgodzę się, że powinniśmy wygrać z KSZO. Gospodarze wypracowali tylko jedną sytuację, ale to wystarczyło im do zdobycia gola.
Wywiad z Radostinem Stanewem
- We współczesnym futbolu mało jest techniki, decydującą rolę odgrywa przygotowanie motoryczne. A pod względem fizycznym jesteśmy wytrenowani znakomicie. Naszą główną siłą jest walka na maksymalnych obrotach przez 90 minut - twierdzi bramkarz Legii, Radostin Stanew. - I wydaje mi się, że gramy całkiem dobrze. Najlepszym potwierdzeniem jest wspaniała passa. W Ostrowcu zaliczyliśmy już 26. mecz bez porażki. Choć zgodzę się, że powinniśmy wygrać z KSZO. Gospodarze wypracowali tylko jedną sytuację, ale to wystarczyło im do zdobycia gola.
- Jest pan zadowolony z prezentowanej w rundzie jesiennej formy? Rozpoczął pan nowe rozgrywki niezbyt fortunnie - od klopsa w meczu w Grodzisku.
- To prawda, ale teraz już nie popełniam takich błędów. Ustabilizowałem formę, lecz jeszcze nie jestem w pełni zadowolony. Bo choć gram nieźle, to w każdym spotkaniu przepuszczam przynajmniej jedną bramkę. Mam nadzieję, że to się wreszcie zmieni. Najlepiej, żeby tak się stało już w dzisiejszym meczu z Utrechtem. Wczoraj wieczorem oglądaliśmy Holendrów w akcji po raz pierwszy. Uważam, że grają w silniejszej lidze niż Legia, ale mistrz Polski nie stoi w starciu z nimi na straconej pozycji. Szanse obu zespołów są równe.
- Dobre występy w Pucharze UEFA mogą pana przybliżyć do reprezentacji Bułgarii?
- Nie sądzę. Niedawno rozmawiałem z prezesem naszej federacji i jasno mi powiedział, że obecnie jestem czwartym bramkarzem w kraju. A poza konkurencją pozostaje Zdrawko Zdrawkow, który z Turcji wrócił do Czernomorca Warna. Powszechnie uważa się bowiem w Bułgarii, że polska liga jest słaba. Wynika to ze zwykłej niewiedzy. Bo moim zdaniem wasza ekstraklasa jest przynajmniej dwukrotnie silniejsza od bułgarskiej.
- Grał pan już kiedyś przeciw Holendrom?
- Owszem. Gdy jeszcze byłem zawodnikiem Spartaka Warna. W Pucharze Intertoto przyszło nam się zmierzyć z Groningen. Pamiętam, że wygraliśmy wówczas 2:1, bez większych kłopotów. Mam nadzieję, że znów będę lepszy od Holendrów, tylko tym razem zachowam czyste konto.
- To dobrze, że pierwszy mecz gracie przed własną publicznością?
- Chyba jednak nie. Zawsze lepiej na pierwsze spotkanie pucharowe pojechać na wyjazd, a później u siebie odrabiać ewentualne straty. Nie zamierzam jednak narzekać. Po to gra się dobrze w lidze, żeby potem w nagrodę posmakować pucharów. Dla nas to święto, więc postaramy się go nie zepsuć.
- Obawia się pan, że w razie porażki w dwumeczu z Utrechtem działacze mogą wam obniżyć kontrakty?
- Dotąd wysokość moich, i innych zawodników z pierwszego składu, poborów nie była zagrożona, więc nawet nie dyskutujemy o podobnej ewentualności podczas treningów. Naprawdę nie czujemy się zagrożeni. Z Holendrami postaramy się wygrać, żeby udowodnić, iż jesteśmy lepsi, a nie ze strachu.
- Jest pan zadowolony z prezentowanej w rundzie jesiennej formy? Rozpoczął pan nowe rozgrywki niezbyt fortunnie - od klopsa w meczu w Grodzisku.
- To prawda, ale teraz już nie popełniam takich błędów. Ustabilizowałem formę, lecz jeszcze nie jestem w pełni zadowolony. Bo choć gram nieźle, to w każdym spotkaniu przepuszczam przynajmniej jedną bramkę. Mam nadzieję, że to się wreszcie zmieni. Najlepiej, żeby tak się stało już w dzisiejszym meczu z Utrechtem. Wczoraj wieczorem oglądaliśmy Holendrów w akcji po raz pierwszy. Uważam, że grają w silniejszej lidze niż Legia, ale mistrz Polski nie stoi w starciu z nimi na straconej pozycji. Szanse obu zespołów są równe.
- Dobre występy w Pucharze UEFA mogą pana przybliżyć do reprezentacji Bułgarii?
- Nie sądzę. Niedawno rozmawiałem z prezesem naszej federacji i jasno mi powiedział, że obecnie jestem czwartym bramkarzem w kraju. A poza konkurencją pozostaje Zdrawko Zdrawkow, który z Turcji wrócił do Czernomorca Warna. Powszechnie uważa się bowiem w Bułgarii, że polska liga jest słaba. Wynika to ze zwykłej niewiedzy. Bo moim zdaniem wasza ekstraklasa jest przynajmniej dwukrotnie silniejsza od bułgarskiej.
- Grał pan już kiedyś przeciw Holendrom?
- Owszem. Gdy jeszcze byłem zawodnikiem Spartaka Warna. W Pucharze Intertoto przyszło nam się zmierzyć z Groningen. Pamiętam, że wygraliśmy wówczas 2:1, bez większych kłopotów. Mam nadzieję, że znów będę lepszy od Holendrów, tylko tym razem zachowam czyste konto.
- To dobrze, że pierwszy mecz gracie przed własną publicznością?
- Chyba jednak nie. Zawsze lepiej na pierwsze spotkanie pucharowe pojechać na wyjazd, a później u siebie odrabiać ewentualne straty. Nie zamierzam jednak narzekać. Po to gra się dobrze w lidze, żeby potem w nagrodę posmakować pucharów. Dla nas to święto, więc postaramy się go nie zepsuć.
- Obawia się pan, że w razie porażki w dwumeczu z Utrechtem działacze mogą wam obniżyć kontrakty?
- Dotąd wysokość moich, i innych zawodników z pierwszego składu, poborów nie była zagrożona, więc nawet nie dyskutujemy o podobnej ewentualności podczas treningów. Naprawdę nie czujemy się zagrożeni. Z Holendrami postaramy się wygrać, żeby udowodnić, iż jesteśmy lepsi, a nie ze strachu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.