Pokaz siły w pierwszej połowie, pewny awans Legii
02.11.2023 19:40
44. Adrian Kostrzewski
21. Krzysztof Machowski
46'33. Jakub Tecław
6. Nemanja Nedić
16. Jakub Budnicki
17. Marcel Błachewicz
20. Norbert Wojtuszek
25. Wiktor Żytek
40'9. Daniel Rumin
46'18. Bartosz Śpiączka
75'7. Wiktor Niewiarowski
46'
13. Paweł Wszołek
79'99. Bartosz Slisz
88'21. Jurgen Celhaka
17. Gil Dias
27. Josue
80'9. Blaz Kramer
72'28. Marc Gual
71'
Rezerwy
12. Stanisław Czarnogłowski
4. Marko Dijakovic
46'8. Marcin Szpakowski
10. Przemysław Mystkowski
46'11. Kacper Skibicki
75'23. Mateusz Radecki
40'24. Dominik Połap
26. Jakub Bieroński
77. Patryk Mikita
46'
30. Dominik Hładun
- 72'
12. Radovan Pankov
20. Ernest Muci
71'22. Juergen Elitim
80'33. Patryk Kun
39. Maciej Rosołek
79'86. Igor Strzałek
88'
Legioniści nie mieli ostatnio dobrej serii. W październiku na sześć meczów przegrali pięć. Spotkanie w Pucharze Polski rozpoczynające listopadowe zmagania urosło więc do miana kluczowego i bardzo istotnego. Ewentualny brak awansu mógłby spowodować zdenerwowanie lub zapoczątkować lekkie trzęsienie ziemi. Takiego rozwiązania przy Łazienkowskiej przed meczem nikt jednak nie brał pod uwagę.
Trener Kosta Runjaić zdecydował się na kilka roszad względem starcia ze Stalą Mielec. Po raz kolejny w zmienionym zestawieniu szkoleniowiec wystawił defensywę – do pierwszej jedenastki powrócił Rafał Augustyniak. W linii środkowej znalazł się Jurgen Celhaka, zaś na „dziesiątce” obok Josue Hiszpan, Marc Gual. Od pierwszej minuty wystąpił też Blaż Kramer. – Chcemy popełniać mniej błędów, musimy się ich wystrzegać zwłaszcza w defensywie, a tu ostatnio przytrafiało się ich wiele. Nie robimy nerwowych ruchów, pracujemy dalej, podążamy wyznaczoną wcześniej ścieżką – mówił tuż przed spotkaniem trener „Wojskowych”.
Jeśli ktoś na trybunach lub przed telewizorami liczył na emocjonujące spotkanie, to szybko się rozczarował. Zawodnicy gospodarzy byli po prostu zbyt słabi pod każdym względem by postawić się Legii. Starcie wyglądało jak pojedynek wystraszonych chłopców z dojrzale grającymi w piłkę mężczyznami. Różnica w poziomie, sile, motoryce i jakości była ogromna. Już w szóstej minucie w polu karnym było groźnie – piłkę spod nóg Bartosza Slisza wygarnął Adrian Kostrzewski. Sędzia Jarosław Przybył wskazał na jedenasty metr, ale po analizie VAR słusznie rzut karny anulował. Niczego to jednak nie zmieniło. Legioniści dominowali w każdym aspekcie i już cztery minuty później objęli prowadzenie. Slisz odebrał piłkę w środku pola, podał do Blaza Kramera, który przyjął piłkę prawą nogą, obrócił się z piłką i momentalnie huknął z lewej. Piłka zatrzepotała w siatce i było 1:0. Już w 13. minucie „Wojskowi” podwyższyli prowadzenie – Josue świetnie zagrał za linię obrony do Gila Diasa, ten przyjął piłkę, przełożył rywala i wycofał do Guala, który strzelił z pierwszej piłki i pokonał bramkarza. I w tym momencie mecz był już praktycznie zamknięty.
W kolejnych minutach legioniści całkowicie dominowali na murawie, gracze z Tych byli bezradni, przegrywali pojedynki biegowe, siłowe, techniczne. Szanse na kolejne bramki mieli Gual, Josue, aż wreszcie do siatki po raz drugi trafił Kramer. Kapitan Legii posłał fantastyczne podanie w pole karne do Pawła Wszołka, ten wyczekał rywala, dograł na czwarty metr do Słoweńca, który bez problemu skierował futbolówkę do siatki.
To jak prezentowali się gospodarze do przerwy najlepiej obrazują statystyki – zero strzałów, zero rzutów rożnych, zero spalonych, zero zagrożenia pod bramką Kacpra Tobiasza. Trener GKS-u Dariusz Banasik dokonał przed zmianą stron czterech zmian – pojawili się Marko Dijaković, Patryk Mikita, Przemysław Mystkowski i Mateusz Radecki. I gospodarze zaczęli wyglądać nieco lepiej, momentami spotkanie się nawet wyrównało, choć trzeba przyznać, że legioniści mieli wynik i jakoś specjalnie się nie wysilali. Ale już sam fakt, że tyszanie zaczęli pojawiać się w polu karnym Legii świadczy o tym, że szkoleniowiec GKS błędnie zestawił skład, że posłał do boju zbyt wielu młodych graczy, którzy nie udźwignęli ciężaru tego spotkania.
Swoją szansę uderzając z przewrotki miał Kramer, po wejściu na murawę piłkę w siatce umieścił Ernest Muci, ale był na pozycji spalonej. Podobnie było w końcówce spotkania z akcją Tomasa Pekharta. Gospodarze też zawiązali kilka akcji, ale nie zdołali pokonać Tobiasza, który był czujny i skoncentrowany. Legioniści pewnie wygrali 3:0 i awansowali do 1/8 finału Pucharu Polski. Sam mecz należał do lekkich, łatwych i przyjemnych.
Autor: Marcin Szymczyk
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.