Przegląd prasy: Na Legii już czuć wiosnę
04.11.2011 08:39
Przegląd Sportowy - Maciej Skorża i jego ze spół przeszli do historii! Już po czwartej serii gier w Lidze Europy Legia zapewniła sobie awans. Nawet Lech, którym zachwycaliśmy się w ubiegłym roku, nie uczynił tego tak szybko (choć pamiętamy klasę jego rywali). Piłkarzom ze stolicy nie zabrakło woli walki, zaangażowania i dyscypliny taktycznej. Te czynniki złożyły się na sukces. W meczu z Rapidem było wszystko, co w futbolu najlepsze. Gole, czerwone kartki, sytuacje zmieniające się jak w kalejdoskopie. Szczęściu Legii próbował przeszkodzić Hapoel, sensacyjnie prowadząc z PSV już 3:1, ale w końcówce pękł i dał sobie strzelić dwa gole. Legioniści już dawno nie grali o tak wysoką stawkę, dlatego ich postawa była niewiadomą. Niby w szatni dyskusje o możliwości awansu zredukowali do minimum, ale gdy staje się przed taką szansą, trudno pozbyć się takiej myśli z głowy. I po zespole Skorży było to widać.
Gazeta Wyborcza - Rekordowe 30 786 widzów - pierwszy komplet na nowym stadionie przy Łazienkowskiej - oglądało męską, twardą walkę, za którą sędzia rozdał dziewięć żółtych i dwie czerwone kartki. Ale i przeżywało emocje czysto sportowe. Legia wygrała trzecie spotkanie z rzędu w Lidze Europejskiej, choć faworytem nie była ani w eliminacjach, ani - tym bardziej - w grupie. Wspaniale wynagradza fanom katastrofalny poprzedni sezon, kiedy tylko w polskiej lidze przegrywała aż dziesięć razy. Trener Maciej Skorża triumfuje. Legia odniosła największy sukces w erze ITI, a on odniósł największy międzynarodowy sukces w karierze. Dotąd wygrywał tylko w Polsce, teraz wreszcie udowodnił, że umie podołać wyzwaniom poważniejszym. Warszawiacy nie tylko wygrywają, warszawiacy wygrywają z mocnymi przeciwnikami i jeszcze zabawiają trybuny mnóstwem goli.
Polska the Times - Początek wydawał się potwierdzać obawy pesymistów. To Rapid pierwszy zaatakował i uzyskał przewagę. Kto wie, jakby się to skończyło, gdyby nie spryt Michała Żyry. Młody wychowanek Legii zachował się jak stary wyjadacz, padając jak długi po starciu z Danem Alexą. Na powtórkach było widać, że faktycznie został lekko trafiony łokciem, ale jego reakcja na pewno ułatwiła zadanie sędziemu. Ten nie wahał się długo. Żółta kartka. A że Alexa miał już jedną na koncie, musiał opuścić boisko. Była 26. minuta. Od tego momentu gospodarze zaczęli powoli odzyskiwać inicjatywę. Na pierwszą bramkę kibice musieli jednak poczekać do 54. minuty, gdy po strzale głową Artura Jędrzejczyka do piłki odbitej od słupka dopadł jako pierwszy Radović. Wydawało się, że Legia nie może już dać sobie wydrzeć zwycięstwa. Tymczasem niespodzianka. Chociaż, jaka tam niespodzianka. Gol na 1:1 (Felipe Teixeira) był logiczną konsekwencją tego, co działo się od dobrych kilku minut pod bramką Dusana Kuciaka. Gdy niemający już nic do stracenia Rumuni mocniej przycisnęli, okazało się, że obrona stołecznej drużyny nadal nie stanowi monolitu. Na szczęście po raz kolejny okazało się, że w fantastycznej formie strzeleckiej jest tej jesieni Radović. Serb przytomnie wykorzystał błąd bramkarza Rapidu, który wypuścił piłkę z rąk po dośrodkowaniu Macieja Rybusa. Tym razem gospodarze już nie dali rywalom wyrównać, choć w ostatnich 10 minutach siły się wyrównały, po czerwonej kartce (druga żółta) dla Janusza Gola. W doliczonym czasie gry do siatki trafił jeszcze (po podaniu Rafała Wolskiego) Michał Kucharczyk. - Gratuluję Legii. Zasłużyła na zwycięstwo, bo potrafiła wykorzystać nasze błędy - powiedział po meczu trener Rapidu Razvan Lucescu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.