Przegląd prasy: Półamatorski futbol na Ł3
09.11.2013 09:15
Mateusz Borek (Fakt) - Każdy poranek po meczu Legii w Lidze Europy jest trudny. Boli głowa, człowiek nie dowierza własnym oczom, że w europejskim pucharze drugiej kategorii mistrz Polski nie ma ani punktu, ani gola. Kac okrutny. Piłkarski moralniak. Jeszcze bardziej ogłupiały jest narząd słuchu, który rejestruje treści przekazywane przez Jana Urbana. Trener Legii przed meczem: "Todla nas mecz o wszystko. Interesuje mnie tylko zwycięstwo. Nie mówmy o stylu, ale o trzech punktach". Trener Legii po meczu: "Byliśmy lepsi. Nie było chaosu. Nie mam zastrzeżeń do gry zespołu". Słucham i nie wierzę. A na koniec dostali od szkoleniowca po głowie jeszcze kibice, którym Urban zarzucił, że są "wynikowcami". Kompletna brednia, bo akurat fani nie raz i nie dwa dawali drużynie wsparcie, kiedy ta grała piach. Nie sądziłem, że to napiszę tak szybko, ale - abstrahując już od efektownej Wisły Kasperczaka czy fajnej piłki Lecha Smudy w Pucharze UEFA - to ogladając drużynę Urbana naprawdę zatęskniłem za Lechem Zielińskiego, Wisłą Maaskanta czy Legią Skorży. Zespoły mieli nie mocniejsze, ale mądrzej zbudowane. I wszystkie wychodziły z mocniejszych grup Ligi Europy! Legia, mimo że przewodzi w przepłacanej i przereklamowanej ekstraklasie, przegrała już cztery ligowe mecze i wszystkie spotkania w LE. W kwalifikacjach Ligi Mistrzów pokonała tylko walijskich amatorów. To znaczy, że gra futbol półamatorski.
Antoni Bugajski (Przegląd Sportowy) - Zero punktów i zero strzelonych goli - takich statystyk, jak obecna Legia, nie miał żaden polski klub w fazie grupowej pucharów. Legia to nie tylko najgorszy zespół obecnej edycji Ligi Europy na całym kontynencie. Tak źle, jak ekipa Jana Urbana nie zaprezentowała się jeszcze żadna polska drużyna kiedykolwiek grająca w fazie grupowej europejskich pucharów. Tłumaczenia, że mistrzowie Polski w pucharowych meczach grają nawet nieźle, potrafią utrzymywać się przy piłce, ale brakuje im szczęścia, trudno uznać za wystarczające usprawiedliwienie fatalnych wyników. Nie można cztery razy z rzędu padać ofiarą wyłącznie wyjątkowego pecha. Bo nie chodzi o to, że legioniści nie potrafili zremisować choćby jednego meczu - oni chronicznie nie potrafią strzelać goli, a to dziełem złośliwego przypadku być nie może. Tym bardziej że to wydarzenie bez precedensu w dziejach polskiego futbolu. Przecież nawet beznadziejna Amica Wronki, która w 2004 roku w Pucharze UEFA dostawała srogie baty od wszystkich rywali, w czterech pierwszych meczach potrafiła jednak zdobyć trzy bramki.
Rafał Stec (Gazeta Wyborcza) - W kwalifikacjach Ligi Mistrzów warszawscy piłkarze tuptali od remisu do remisu, a publika wzdychała, jak niewiele im zabrakło, w Lidze Europy zrobiło się już całkiem bezstresowo - tupta sobie Legia od nieznacznej porażki do nieznacznej porażki, a komentatorzy co pewien czas - najpierw w Rzymie, potem w Trabzonie - konstatują, że właśnie obejrzeli jej najlepszy mecz w sezonie. Mogą konstatować, bo przeciwnicy drużyny Jana Urbana wkładają w te rozgrywki energię w ilościach homeopatycznych. Nawet gdy się jednak napraszają, żeby im strzelić, to nie tracą, A gdy tylko wyciągną nogę, to sami strzelają. I mamy 0:1 albo 0:2, nie przeżywamy pozytywnych uniesień, ale nie trzeba też znosić traumatycznych klęsk - nikomu w grupie nie chciało się schylić, by lidera tzw. ekstraklasy ostro wychłostać. Legia to w Europie takie ni to, ni owo.
Szkoda, że Bogusław Leśnodorski - chyba najdynamiczniejszy prezes w naszej lidze, jakiego pamiętam - postanowił wykopać z klubu Danijela Ljuboję. Piłkarza z jego błyskotliwością nie widziałem ani w Trabzonsporze, ani w Apollonie, a prześladuje mnie podejrzenie, że z nim w składzie Legia wcale by z Turkami i Cypryjczykami nie zagrała. Po prostu wcześniej awansowałaby do Ligi Mistrzów. A nawet jeśli nie, to nie umiem sobie wyobrazić, by dzisiaj statystowała w Lidze Europy jako jedyny jej uczestnik bez punktu ani gola. Nie sądzę, by na zaoszczędzonych pieniądzach Legia zyskała tyle, ile straciła na pozbyciu się Ljuboi.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.