Przegląd prasy: Smaczna gra, gorzki remis
17.02.2012 09:03
Gazeta Wyborcza - Pierwszą bramkę dla Legii zdobył w 37. minucie Jakub Wawrzyniak. I tego, że przez pierwszą godzinę była ona jedyną, legioniści żałowali z pewnością najbardziej. Stworzyli wiele dogodnych sytuacji strzeleckich, z bramkarzem reprezentacji Portugalii powinni wygrać pojedynki także Michał Żyro i Danijel Ljuboja. A sytuacja Wawrzyniaka była zupełnie niepozorna. - Spadła mu piłka, pomyślał: strzelę sobie. I strzelił - pieklił się później Andrzej Juskowiak, były napastnik Sportingu, wyliczając kolejne zmarnowane szanse. Nie to jednak zostanie Legii zapamiętane najbardziej. Drużyna Macieja Skorży znów wystawiła sobie wizytówkę poukładanej, pełnej pomysłów.
Przegląd Sportowy - To miał być tłusty czwartek dla Legii. I taki być powinien. Portugalskiego pączka należało schrupać i to ze smakiem. Drużyna Macieja Skorży była lepsza od Sportingu, stworzyła więcej sytuacji do zdobycia bramki i tylko przez swoją nieskuteczność na rewanżowe spotkanie do Lizbony pojedzie bez zaliczki. Michał Żyro i Danijel Ljuboja - obaj mieli wspaniałe okazje do pokonania Rui Patricio, ale ich nie wykorzystali. Legia dwukrotnie obejmowała prowadzenie, ale i tak dała sobie wydrzeć wygraną. Oglądając to spotkanie, przeżywało się deja vu sprzed pół roku, kiedy legioniści mierzyli się ze Spartakiem Moskwa o fazę grupową Ligi Europy. Też grali dobrze, ale przez indywidualne błędy jechali do rosyjskiej stolicy jako drużyna skazana na porażkę. Jak się skończyło, wszyscy pamiętamy. Powtórka za tydzień w Lizbonie jak najbardziej oczekiwana.
Polska the Times - Grająca bez Miroslava Radovicia Legia Warszawa dwukrotnie obejmowała prowadzenie w meczu ze Sportingiem Lizbona, by jednak ostatecznie tylko zremisować u siebie 2:2 w pierwszym meczu 1/16 finału Ligi Europy. Szkoda. Zupełnie inaczej mogło to wszystko wyglądać. W czwartkowy wieczór przekonaliśmy się, jak przewrotny potrafi być futbol. W 50. minucie mogło być po meczu. Niestety, Danijel Ljuboja nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem gości. I to dwa razy, bo najpierw strzelił w Rui Patricio, a potem, próbując dobijać, nie trafił w piłkę. Gdyby trafił, Legia objęła by prowadzenie 2:0 i goście już by się chyba nie podnieśli. Do tej pory sprawiali wrażenie, jakby na razie nie chcieli umierać za swojego nowego trenera (kilka dni temu Domingosa Paciencę zastąpił Ricardo Sa Pinto). Widać było, że potrafią grać w piłkę, zagrozili bramce Duszana Kuciaka. Gola zdobyła jednak Legia. Po rzucie wolnym i dośrodkowaniu Macieja Rybusa, w zamieszaniu w polu karnym piłkę wepchnął do siatki Jakub Wawrzyniak. Mogło więc być 2:0. Teoretycznie nawet 3:0, bo w 26. minucie, po błędzie obrońców gości, sam na sam z bramkarzem znalazł się Michał Żyro. Rui Patricio nie dał się pokonać.
Super Express - Zamiast 2:0, a nawet 3:0, po chwili było 1:1. Zupełnie do tej pory bezradni goście na gola nie zasłużyli, ale po wrzutce w pole karne defensywa Legii dała się zaskoczyć i Carrico strzelił głową do bramki. Legioniści tylko przez chwilę wyglądali na podłamanych. Potem znów zepchnęli rywali do obrony i wreszcie po ładnej akcji Rafała Wolskiego Janusz Gol wpakował piłkę do siatki. 2:1 byłby niezłym wynikiem przed rewanżem, ale niestety... W 88. minucie Andre Santos przepięknym technicznym strzałem trafił w okienko. Teraz Legia musi wygrać w Lizbonie. Będzie ciężko, ale przecież identyczna sytuacja (też 2:2) była przed rewanżem w Moskwie ze Spartakiem...
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.