Pustynny Citko
16.01.2002 12:07
W miniony weekend <b>Marek Citko</b> zdobył pierszego gola na Ziemi Świętej ,a jego zespół wygrał 3:1.
Wywiad z Markiem Citko
W miniony weekend Marek Citko zdobył pierszego gola na Ziemi Świętej ,a jego zespół wygrał 3:1.
- Jak wyglądał pana pierwszy izraelski gol?
- Poszło dośrodkowanie z lewej strony między obrońców, wyprzedziłem ich i uderzyłem pod poprzeczkę. Był to gol na 2:1. Wcześniej przegrywaliśmy 0:1, potem strzeliłem z wolnego, bramkarz "wypluł" i kolega dobił. Tak więc zaliczyłem też asystę.
- Wykonuje pan stałe fragmenty gry?
- Tak, szczególnie gdy dystans do bramki jest niewielki.
- Jaki jest pański dotychczasowy bilans?
- Występowałem w czterech meczach, w pierwszym wygraliśmy 3:1, potem przyszły dwie porażki po 0:1 i teraz drugie zwycięstwo.
- Dziennikarskie noty?
- Za pierwszy mecz otrzymałem najwyższą notę, za drugi średnią, za trzeci powyżej średniej no i teraz bardzo wysoką. Jestem przekonany że będzie jeszcze lepiej. Już odzyskuję pełnię formy.
- Czy pański nowy klub poradziłby sobie w naszej ekstraklasie?
- Może to dziwić, ale zdecydowanie tak. W ogóle izraelska piłka jest ciekawa. Gracze są świetnie wyszkoleni technicznie, potrafią znakomicie stosować presing, a głównym celem każdej akcji jest zdobycie bramki. Kunktatorstwo to słowo obce na boiskach, dlatego każdą tutejszą drużynę stać na niespodzianki - na plus ale i na minus.
- Czego oczekują od pana działacze?
- Mam pomóc drużynie w zapewnieniu środka tabeli. Takie są cele na ten sezon. Potem mają być bardziej ambitne. Prezes ma dużo pieniędzy i pragnie nawiązać do chlubnej tradycji, kiedy Ber Szewa dwukrotnie świętował tytuł mistrza. Szef zamierza sprowadzać coraz mocniejszych graczy i ja jestem elementem tego planu.
- Na jakiej pozycji pan gra?
- Gram za napastnikiem, zresztą jedynym. Mam spore pole do popisu i jestem z tej pozycji bardzo zadowolony. W ogóle jest fajnie.
- Zamierza więc pan pozostać na pustyni nieco dłużej
- Kontrakt mam podpisany do końca maja. Wszystko zależeć będzie od sytuacji w Legii, z której jestem wypożyczony. Biorę pod uwagę trzy opcje - grę gdzieś w Europie, w Polsce lub w Izraelu.
- Jest pan praktykującym katolikiem. Jak pan się czuje w kręgu dwóch innych potężnych religii?
- Nie ma problemu. W pustynnej Ber Szewie jest kościół katolicki, zaś w Tel Awiwie mamy kościół prowadzony przez polskiego księdza. Nic mi więcej nie trzeba. A tak w ogóle, trochę brakuje mi tylko wody, dlatego niebawem opuścimy wraz z rodziną nasz pustynny apartament i przeniesiemy się nad morze. Będzie trochę dalej do pracy, ale nie szkodzi. Dziś na przykład jesteśmy z żoną w Tel Awiwie w gościnie u państwa Wędzyńskich i zaraz wspólnie idziemy na spacer i dobrą rybkę.
- Jak wyglądał pana pierwszy izraelski gol?
- Poszło dośrodkowanie z lewej strony między obrońców, wyprzedziłem ich i uderzyłem pod poprzeczkę. Był to gol na 2:1. Wcześniej przegrywaliśmy 0:1, potem strzeliłem z wolnego, bramkarz "wypluł" i kolega dobił. Tak więc zaliczyłem też asystę.
- Wykonuje pan stałe fragmenty gry?
- Tak, szczególnie gdy dystans do bramki jest niewielki.
- Jaki jest pański dotychczasowy bilans?
- Występowałem w czterech meczach, w pierwszym wygraliśmy 3:1, potem przyszły dwie porażki po 0:1 i teraz drugie zwycięstwo.
- Dziennikarskie noty?
- Za pierwszy mecz otrzymałem najwyższą notę, za drugi średnią, za trzeci powyżej średniej no i teraz bardzo wysoką. Jestem przekonany że będzie jeszcze lepiej. Już odzyskuję pełnię formy.
- Czy pański nowy klub poradziłby sobie w naszej ekstraklasie?
- Może to dziwić, ale zdecydowanie tak. W ogóle izraelska piłka jest ciekawa. Gracze są świetnie wyszkoleni technicznie, potrafią znakomicie stosować presing, a głównym celem każdej akcji jest zdobycie bramki. Kunktatorstwo to słowo obce na boiskach, dlatego każdą tutejszą drużynę stać na niespodzianki - na plus ale i na minus.
- Czego oczekują od pana działacze?
- Mam pomóc drużynie w zapewnieniu środka tabeli. Takie są cele na ten sezon. Potem mają być bardziej ambitne. Prezes ma dużo pieniędzy i pragnie nawiązać do chlubnej tradycji, kiedy Ber Szewa dwukrotnie świętował tytuł mistrza. Szef zamierza sprowadzać coraz mocniejszych graczy i ja jestem elementem tego planu.
- Na jakiej pozycji pan gra?
- Gram za napastnikiem, zresztą jedynym. Mam spore pole do popisu i jestem z tej pozycji bardzo zadowolony. W ogóle jest fajnie.
- Zamierza więc pan pozostać na pustyni nieco dłużej
- Kontrakt mam podpisany do końca maja. Wszystko zależeć będzie od sytuacji w Legii, z której jestem wypożyczony. Biorę pod uwagę trzy opcje - grę gdzieś w Europie, w Polsce lub w Izraelu.
- Jest pan praktykującym katolikiem. Jak pan się czuje w kręgu dwóch innych potężnych religii?
- Nie ma problemu. W pustynnej Ber Szewie jest kościół katolicki, zaś w Tel Awiwie mamy kościół prowadzony przez polskiego księdza. Nic mi więcej nie trzeba. A tak w ogóle, trochę brakuje mi tylko wody, dlatego niebawem opuścimy wraz z rodziną nasz pustynny apartament i przeniesiemy się nad morze. Będzie trochę dalej do pracy, ale nie szkodzi. Dziś na przykład jesteśmy z żoną w Tel Awiwie w gościnie u państwa Wędzyńskich i zaraz wspólnie idziemy na spacer i dobrą rybkę.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.