Romeo Jozak

Romeo Jozak: Legia jest niczym pierwszy pocałunek z dziewczyną

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: TVP Sport, sport.tvp.pl

16.11.2021 13:00

(akt. 16.11.2021 12:58)

– Jestem szczęśliwym człowiekiem. Legia jest dla mnie, niczym pierwszy pocałunek z pierwszą dziewczyną. To etap, którego nie da się zapomnieć i zawsze będę czerpał doświadczenia z tego okresu. Skończyło się zwolnieniem, choć zrozumiałem tę decyzję. Potem pozostało ruszyć dalej – mówił w rozmowie z TVP Sport Romeo Jozak, były trener stołecznego klubu, który jest teraz dyrektorem technicznym zatrudnionym przez ministerstwo sportu Arabii Saudyjskiej.

– Znam sytuację Legii… Miałem okazję rozmawiać na temat stołecznego klubu, słyszałem o tym, że nie jest to zła drużyna… Powiem inaczej, nie jest to tak słaby zespół, by zajmować siedemnastą lokatę w lidze. Znów pojawił się problem z odpowiednią formą na początku sezonu. To wręcz tradycja, choć w poprzednich latach warszawianie nie grali w fazie grupowej europejskich pucharów i jest to aktualnie coś nowego. Prawda jest taka, że pogodzenie gry co trzy dni, na kilku frontach, nie jest łatwą sprawą. Każdy myśli, że to coś normalnego, ale trzeba być do tego przystosowanym. Takim wyzwaniom i intensywności podołają piłkarze mający wiele jakości.

– Legia to zamknięty rozdział?

– Nigdy nie mów nigdy. Cały czas mam w Polsce przyjaciół. To kraj, w którym zostałem dobrze przyjęty. Mogę powiedzieć, że Warszawa jest dla mnie jednym z ulubionych miast. Mógłbym ją postawić na drugim miejscu, zaraz za Zagrzebiem. Na pewno w najbliższym czasie nie zostanę trenerem Legii. To trochę jak z zupą, która najlepsza jest od razu, zaraz po ugotowaniu. Po kilkukrotnym podgrzaniu… nie jest już tak smacznie.

– Praca w Legii skończyła się zwolnieniem po 27 spotkaniach.

– Nie mam kłopotu ze wspomnieniami, ale po czasie mam też swoje przemyślenia. Jestem pewien, że obcokrajowcom nigdy nie będzie łatwo udowodnić swoją wartość w innym kraju. Trafiłem na Łazienkowską wraz z Ivanem Kepciją, który został dyrektorem technicznym. Może pan sobie wyobrazić, że dwóch Polaków w podobnej konfiguracji trafia do Dinama Zagrzeb?

– Nie.

– Stawiam, że wytrwaliby na swoich stanowiskach maksymalnie przez sześć miesięcy. Kluby pokroju Dinama czy Legii mają swoje tradycje i wartości. Cudzoziemiec zawsze będzie musiał pokazać więcej od pracowników z kraju. Najlepiej, jeśli stanie się to tu i teraz, od razu. Nie ma żadnego czasu na błędy i pomyłki. Moje stanowisko przejął potem Dean Klafurić. Najpierw zdobył mistrzostwo i krajowy puchar, potem został zwolniony po dwóch kolejkach nowego sezonu.

– Jakie emocje wywoływał dublet Legii pod wodzą Klafuricia?

– Dziwne… Z jednej strony się cieszyłem. Pracowałem w Legii dziewięć miesięcy, sumarycznie dołożyłem cegiełkę, ale te sukcesy przyszły, gdy mnie nie było już w Warszawie. To wywoływało smutek. Ale piłka nożna polega też na tym, by korzystać z pojawiających się okazji.

– Jakie są refleksje dotyczące Legii?

– W kilku sytuacjach powinienem zachować się inaczej. Na pewno nie wypowiedziałbym drugi raz słów z Poznania. Mówiłem wtedy o zaangażowaniu, porównałem zawodników do kobiet… W dużych klubach niezbędne jest uważanie na każde zdanie, każde kolejne słowo.

Zdecydowanie wcześniej pożegnałbym Michała Kucharczyka. Powinien odejść po rundzie jesiennej. Wiele mogłoby się potoczyć wtedy inaczej. To człowiek, który czuł się ważniejszy od całego klubu. Niczym Leo Messi w Barcelonie… Wiem już, że zarządzanie ludźmi jest kluczowe w dużych klubach. Relacje ze wspomnianym piłkarzem były punktem zwrotnym w trakcie mojego pobytu w Warszawie. Czuł się silniejszy i istotniejszy ode mnie, ale też od Legii. Wszyscy wiedzieli, kto wynosi informacje. Nie mówiłem o tym wcześniej, ale była grupa, która decydowała się na takie zachowania. Nie powinno do tego dochodzić, tak jak nikt nie może być ponad klubem. Do takich sytuacji po prostu nie można dopuszczać.

– Jakie były błędy? Co zrobiłby pan dziś inaczej?

– Znacznie uważniej powinienem przyjrzeć się zawodnikom, którzy trafili do Legii. Była grupa, która została na dłużej i potrafiła stać się istotnymi postaciami drużyny. Wśród nich wymieniłbym Marko Vesovicia, Cafu czy Domagoja Antolicia. Pozyskaliśmy też choćby Chrisa Phillipsa czy Eduardo… To były błędy, do których w pełni się przyznaję.

Całą rozmowę z Romeo Jozakiem można przeczytać w serwisie sport.tvp.pl.

Polecamy

Komentarze (74)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.