Domyślne zdjęcie Legia.Net

Sam Okuki bym nie wyrzucił

Robert Błoński

Źródło: Gazeta Wyborcza

22.08.2001 08:00

(akt. 07.12.2018 12:34)

<b>-Podczas meczu z Radomskiem kibice obrażali Pana za wycięcie tzw. gniazda z trybuny otwartej, usunięcie spikera, uległość wobec PZPN i za to, że bilety kosztują 40 zł...</b><br> Wywiad z Leszkiem Miklasem o sytuacji w Legii
-Podczas meczu z Radomskiem kibice obrażali Pana za wycięcie tzw. gniazda z trybuny otwartej, usunięcie spikera, uległość wobec PZPN i za to, że bilety kosztują 40 zł...

- Szkoda, że kibice nic sobie nie mogą zarzucić... Ale spróbuję się wytłumaczyć. "Gniazdo" służyło m.in. do tego, żeby łatwiej dostać się na boisko. Tak wbiegł na nie kibic podczas meczu z Polonią. Być może już podczas najbliższego spotkania z Etzellą wróci ono na trybunę otwartą, ale w inne miejsce. Będzie służyło do organizacji dopingu.

Jeśli chodzi o Wojciecha Hadaja, to mecz piłkarski organizowany przez PZPN bądź UEFA rządzi się swoimi regułami, których przestrzegać muszą wszyscy, również spiker. Krótko mówiąc, Wojciech Hadaj częściej zachowywał się jak kibic z mikrofonem. Spróbuję przekonać pana Wojtka, by w najbliższym czasie - bez mikrofonu - organizował doping na trybunie otwartej. Jeżeli będzie potrzebował, klub wyposaży go w niezbędne środki techniczne, np. w tubę.

Co do biletów, to rzeczywiście 40 zł za wejściówkę to sporo. Ale najtańszy abonament na rundę kosztował na początku sezonu 200 zł. W poprzedniej rundzie - 188 zł. Niech nikt mi nie mówi, że 12 zł jest drastyczną podwyżką. Zakładając, że kibic będzie mógł obejrzeć dziesięć meczów, daje to 20 zł na mecz - a więc bez zmian w porównaniu do rundy wiosennej. Dziś w związku z tym, że przy Łazienkowskiej rozegrano już trzy spotkania, cena abonamentu została obniżona do 130 zł. Zależy nam przede wszystkim na kibicach, którzy przychodzą zawsze, a nie tylko na mecze z Widzewem, Wisłą czy Polonią. Jeżeli ktoś przychodzi nie dla Legii, tylko dla Wisły czy Polonii, niech kupuje droższy, jednorazowy bilet. Nawet za 40 zł.

Jeśli chodzi o PZPN, to nie wyobrażam sobie, abyśmy nie współdziałali z organizacją, w której sami dobrowolnie się zrzeszyliśmy. Ale ta "współpraca" to również wątpliwa przyjemność stawania - najczęściej ze wszystkich prezesów klubów I i II ligi - przed Wydziałem Dyscypliny Związku. Legia z tytułu kar zapłaciła tyle co wszystkie kluby ekstraklasy razem wzięte.

- Przez ostatnie dwa-trzy sezony doping był dobry. Drastyczne posunięcia ograniczające liczbę widzów spowodowały, że teraz jest mizerny.

- Sądzę, że widownia przy Łazienkowskiej nadal jest najlepiej zorganizowana. Ale obecnie koncentruje się na lżeniu mnie i właścicieli klubu. Ostatnio kibice w wielu przypadkach nie pomagali drużynie. Nie mogę zrozumieć, jak można palić własny stadion, gdy drużyna przegrywa z najgroźniejszym rywalem, i nawet nie zauważać, że bramkę strzela ulubieniec Wojtek Kowalczyk.

Ale trochę otworzyły mi się oczy, gdy w Luksemburgu przekazano mi opinię jednego kibica, który powiedział, że fani - aby tylko osiągnąć własne cele, czyli doprowadzenie do ustąpienia obecnego zarządu - zrobią wszystko. Czyli np. "spuszczą" Legię do II ligi. Jak? Podali metodę - wejdą trzy razy na płytę podczas meczów przy Łazienkowskiej, a wtedy - po trzech walkowerach - Legia będzie relegowana z ligi. Gotowi są więc dokonać tego, czego nie mogli zrobić z Legią jej najzagorzalsi przeciwnicy przez kilkadziesiąt lat.

- Mówi Pan serio?

- Jak najbardziej. Zdarzenie miało miejsce po drugiej bramce w Luksemburgu. Kibice przeskoczyli płot. W momencie, kiedy nasi piłkarze i działacze podeszli ich uspokajać, usłyszeli to, co mówiłem. Nie mogę tego zupełnie zbagatelizować. To, co oni zrobili w Luksemburgu, mogło nas kosztować walkower i wyeliminowanie z pucharów.

- Czy ograniczenia, które Pan wprowadził, coś zmieniły?

- Wyeliminowani zostali młodociani kibice, którzy bez wiedzy rodziców przychodzili na stadion. Zapewniam, że zadymy się nie powtórzą.

- Podczas meczu z Radomskiem obrażano także właściciela Legii firmę Pol-Mot.

- Tego już w ogóle nie rozumiem. Prezes Pol-Motu Andrzej Zarajczyk zdecydował się wykupić akcje Daewoo-FSO w Legii nie dlatego, żeby zrobić kokosowy interes, ale po to, by problemy finansowe nie spowodowały zapaści klubu. To mogło doprowadzić nawet do spadku do IV ligi. Daewoo, mając własne problemy, nie mogło dalej finansować spółki i zrezygnowało. Pol-Mot podał Legii rękę w najtrudniejszym momencie.

- Jednak gdy Daewoo było sponsorem, budżet klubu wynosił 25 mln zł. Teraz wyrażał Pan nadzieję, że być może będzie miał 20.

- Pol-Mot nigdy nie deklarował, że będzie sponsorem klubu. Jest inwestorem. Kupił akcje od Daewoo, podwyższył kapitał spółki, dokładając pieniądze. Od kilku miesięcy poszukujemy sponsora klubu, który zająłby miejsce Daewoo na koszulkach. Mieliśmy nawet jedną z firm ubezpieczeniowych gotową podpisać kontrakt od 1 lipca 2001. Niestety, mecz Legia - Wisła i płonący stadion skutecznie odstraszył sponsora. Straty kilkuset krzesełek spalonych są kroplą w morzu tego, co stracił klub, nie podpisując wielu podobnych kontraktów reklamowych.

- Czy Pol-Mot stać wobec tego na Legię? I na jak długo?

- O to trzeba spytać szefów Pol-Motu. Ale skoro wykupili akcje, to nie po to, by spółka przynosiła straty albo upadła. To są rozsądni ludzie, inwestują na parę lat. Wiem, że są gotowi do podziału władzy. Jeśli znajdzie się chętny, Pol-Mot sprzeda część udziałów. Są prowadzone wstępne rozmowy z firmami. Od rozmów wstępnych do kupna udziałów jednak bardzo daleka droga.

- Kibice mają do Pana pretensje także o to, że mimo tylu porażek trenerem Legii jest wciąż Dragomir Okuka, i o to, że sprowadza kolejnych rodaków.

- Nic nie wskazuje na to, by Dragomir Okuka przestał prowadzić Legię. Kibice chcieliby, by trener wygrywał każdy mecz. Gdy tak się nie dzieje, po dwóch porażkach trzeba go zmienić. Moim zdaniem każdemu trzeba dać czas, by pokazał swoje umiejętności i warsztat. Ufam, że praca obecnego sztabu trenerskiego pozwoli Legii grać efektywnie i efektownie. W ostatnich trzech latach Legia zmieniła pięciu trenerów i żaden nie zdobył mistrzostwa. Może nie jest to metoda na sukces? Jeśli chodzi o kupowanie rodaków - Svitlicę i Vukovicia - to trener Okuka sprowadził także Szalę i Yahayę. Poczekajmy więc z krytyką.

- A Njamculević?

- To, że jest inwalidą, to bzdura. Transfer był rzeczywiście ryzykowny, bo Njamculević był po ciężkiej kontuzji. Ale my go zbadaliśmy i wzięliśmy opinie od różnych, niezależnych lekarzy sportowych. On potrzebuje czasu, by dojść do formy, w jakiej był, grając w jugosłowiańskiej młodzieżówce. Zapłaciliśmy za niego niecałe 100 tys. dol.

- A czy gra Legii podoba się Panu? Ile dobrych meczów Legia zagrała za trenera Okuki? I te osiem porażek w cztery miesiące.

- Legia nie gra efektownie i efektywnie. Ale to jest nowy zespół, nowi piłkarze i muszą nauczyć się grać ze sobą i z tymi, którzy już tutaj byli. To nie było tak, że Okuka przejął zespół wszystko wygrywający i teraz zaczął przegrywać. Pamiętajmy o wielu osłabieniach. Odszedł m.in. najlepszy zawodnik Marcin Mięciel.

- Legia chce sprowadzić Tomasza Iwana.

- Negocjujemy z nim warunki finansowe. Niestety, na razie oczekiwania zawodnika bardziej pasują do krajów na Zachód od Odry niż do Polski. Ale czas pokaże. Nie wszystko stracone.

- Czy Legia przewiduje wzmocnienie składu jeszcze jesienią?

- Tak, chcemy, aby zespół zasilił zawodnik, który do czasu dojścia do dyspozycji Jacka Zielińskiego i Tomka Łapińskiego mógłby zagrać w obronie. Nie powiem, kto to jest, ale gra w naszej lidze.

- Czy prawdą jest, że Zielińskiemu zaproponował Pan cztery razy mniejsze zarobki niż kiedyś?

- Nie. Rozmawialiśmy dwa razy. Za drugim razem padła maksymalna propozycja, na jaką nas stać. Zaproponowałem Jackowi mniej, niż zarabiał. On przez lata miał najwyższe wynagrodzenie w Legii. Tak zostało to ustalone kiedyś i się nie zmieniało. Zaproponowałem mu kontrakt niższy o nie mniej niż 40 procent. Nie stać nas na więcej.

- Ktoś, np. Wisła, może dać więcej.

- To trudno. My nie będziemy prowadzić przetargów na pensje zawodnika. Paru już próbowało negocjować, szczególnie ci z zagranicy. Ja ustalam płace realne do budżetu. Nie chcę obiecać 100 zł. i potem tłumaczyć, że nie mam.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.