Sebastian Szymański: Chciałbym kiedyś wrócić do Legii

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

05.09.2019 11:45

(akt. 05.09.2019 12:45)

- Jestem naprawdę zadowolony, że zdecydowałem się na wyjazd do Dinama. Wiadomo, że znajdą się osoby, które powiedzą, że wybrałem zły kierunek. Nieraz słyszałem, że lepiej by było, gdybym poszedł do Włoch czy Belgii, bo do Rosji wyjeżdża się tylko po to, by zarabiać pieniądze. A przecież można to połączyć. W zespołach występujących w Priemjer Lidze jest ogromna jakość, nawet te słabsze drużyny mają świetnych piłkarzy, którzy prowadzą im grę - opowiada w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" były już piłkarz Legii, Sebastian Szymański.

- Przez długi czas ciągnęło się za mną, że powinienem odejść z Legii za 20 milionów euro. Im bliżej transferu, tym częściej przypominano, za jakie pieniądze miałem zostać sprzedany. Ostatecznie Dinamo zapłaciło za mnie 5,5 mln euro, wydaje mi się, że to duża kwota. Zresztą nie ma co ukrywać, kluby wiedziały, że Legia ma problemy finansowe i można się targować. Gdy trafiłem do Moskwy, byłem najdroższym piłkarzem, którego Dinamo kupiło od wielu lat. To działało na moją korzyść, bo uważano, że skoro tyle kosztowałem, to muszę wiele potrafić. Widziałem, że koledzy z drużyny od początku mi ufają, często dostawałem piłkę. To pomagało mi rozwinąć skrzydła, dzięki temu częściej wchodzę w pojedynki, nikt nie mówi nic złego, gdy stracę piłkę.

- Występuję na skrzydle. Przełamałem się, nie mam obaw, by wchodzić w pojedynki z rywalami. W Polsce miałem zakodowane, że najważniejsze to nie stracić piłki, wolałem więc odegrać ją do tyłu, zejść do środka i mieć czyste papcie. Teraz się tego nie boję. Bardzo mi się podoba podejście Rosjan do naszego zawodu. Tam nikogo nie interesuje, co robimy poza piłką, nikt się nie wtrąca w moje życie. Możemy wyjść na kolację, zjeść pizzę, nikt nie zwraca na to uwagi. W Polsce ludzie od razu robiliby zdjęcia, byłaby z tego wielka sensacja.

- W poprzednim sezonie miałem zresztą bardzo dużo zadań defensywnych, przez co czasem zostawało mniej sił na ofensywę. Bardzo ciężko trenowaliśmy, chcieliśmy grać na wysokiej intensywności, byłem z przodu pierwszym obrońcą. Ofensywę zostawiałem Carlitosowi czy innym zawodnikom. Ostro trenowaliśmy, ale te ciężkie treningi przygotowały mnie jednak do wyjazdu na Wschód, gdzie intensywność jest bardzo wysoka, cios za cios, po akcji z przodu od razu trzeba wracać pod własne pole karne. Nie mam z tym żadnych problemów. W Dinamie jestem też odpowiedzialny za wykonywanie stałych fragmentów gry, nikt nie ma do tego zastrzeżeń, tak jak to miało miejsce w Legii. Dla mnie to było śmieszne, że ludzie oceniali, nie znając schematów rozegrania rzutu rożnego. Trener zauważył, że trybuny reagują słabo, gdy podchodzę do kornera, zostałem od tego na pewien czas odsunięty. Tak samo było ostatnio z Sandro Kulenoviciem, na którego gwizdano, gdy nie mógł trafić do siatki. Chłopak ma 19 lat, a oczekuje się od niego bramek w każdym spotkaniu. Mogę sobie wyobrazić, co czuł, jak musiało być mu trudno. Rozumiem, że każdy czekał, aż wejdzie Carlitos, bo to bardzo dobry zawodnik. Ale młodszemu piłkarzowi też powinno się dać wsparcie. To, jak pracował, jak wywiązywał się ze swoich zadań, widziała tylko drużyna i trener. Uważam, że to była dobra decyzja, że Aleksandar Vuković na niego stawiał. Nikt w klubie nie jest ślepy, gdyby miał słabszy okres, siedziałby na ławce. A usiadł na niej dopiero ostatnio, potem był poza kadrą i Niezgoda dał popis. Jaruś ma to, czego nie ma nikt inny: smykałkę do zdobywania bramek. Może być przez cały mecz niewidoczny, ale w odpowiednim czasie znajdzie się we właściwym miejscu i strzeli gola. Tak, jak było z ŁKS. Cały czas oglądam jednak mecze Legii, obserwuję, co się w niej dzieje, gdy włączałem jej mecze, wspomnienia wracały. Patrzyłem na spotkanie w Glasgow i myślałem, że chciałbym to przeżyć razem z nimi. Jedno wiem na pewno: w przyszłości chciałbym jeszcze wrócić na Łazienkowską. 

Zapis całej rozmowy z Sebastianem Szymańskim można przeczytać na stronach "Przeglądu Sportowego"

Polecamy

Komentarze (178)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.