Domyślne zdjęcie Legia.Net

To był mój najgorszy mecz

Robert Błoński

Źródło: Gazeta Wyborcza

17.09.2001 12:13

(akt. 07.12.2018 12:34)

- Tak naprawdę, to pierwszy raz porządnie dotknąłem piłki w 45 minucie, kiedy jeden z piłkarzy Śląska strzelił z wolnego. Wcześniej tylko wyjmowałem piłkę z siatki - mówił po meczu ze Śląskiem bramkarz Legii <b>Wojciech Kowalewski.</b><br> Wywiad z Wojtkiem Kowalewskim
- Tak naprawdę, to pierwszy raz porządnie dotknąłem piłki w 45 minucie, kiedy jeden z piłkarzy Śląska strzelił z wolnego. Wcześniej tylko wyjmowałem piłkę z siatki - mówił po meczu ze Śląskiem bramkarz Legii Wojciech Kowalewski.

- Kiedy ostatni raz puścił Pan cztery gole?

- W ostatnim meczu tamtego sezonu. Jako piłkarz Groclinu puściłem cztery gole w spotkaniu z Ruchem Chorzów. A teraz, zanim zdążyłem porządnie dotknąć piłki, trzy razy wyjmowałem ją z siatki. Pierwszą interwencję miałem w 45. minucie.

- Czy ma Pan do siebie pretensje za któregoś z czterech goli?

- To tylko gdybanie, ale chyba w żadnej sytuacji nie miałem wielu szans. Pierwszy i czwarty gol był taki sam. Nazaruk mijał naszych obrońców i niemal z linii końcowej wykładał piłkę swoim kolegom. A ci strzelali i to była formalność. Byłem bez szans.
Przy drugiej bramce Sztylka miał bardzo dużo czasu na to, by strzelić. Po minięciu Vukovicia mógł zrobić z piłką wszystko. Strzelił bardzo dobrze, precyzyjnie. Wyciągnąłem się najbardziej, jak mogłem. Nie sięgnąłem piłki i myślałem, że ta wyleci za bramkę lub trafi w słupek. Niestety, wpadła do bramki.

Przy trzeciej bramce wyszedłem naprzeciw Jezierskiemu, skróciłem kąt, niemal do końca wytrzymałem, nie rzucałem się. Po jego strzale dotknąłem piłki. Ta zwolniła swój lot. Nie na tyle jednak, by dogonił ją obrońca.



- Miał Pan duże pretensje do kolegów z defensywy?



- Muszę na spokojnie obejrzeć ten mecz. Nie ma co na gorąco robić tu jakiegoś zamieszania. Ale Śląsk udzielił nam porządnej lekcji. Dał nam nauczkę. To był mój najgorszy mecz w Legii. Tylu bramek w tej drużynie nigdy nie puściłem. Mam tylko żal, że prowadząc 1:0 nie cofnęliśmy się. Mieliśmy już, mówiąc językiem bokserskim "obrobionego" przeciwnika. Tymczasem on niespodziewanie wyprowadził trzy szybkie ciosy po których znaleźliśmy się na deskach.



- Legia gra dobrze co drugie spotkanie...



- I to jest nasz największy problem. Po meczu z Pogonią wszyscy byliśmy szczęśliwi i zadowoleni z siebie. Teraz nastąpiła weryfikacja tamtego entuzjazmu.



W czwartek Legia gra pucharowy mecz ze szwedzkim Elfsborgiem, w niedzielę z Amiką we Wronkach...



- Pozbieramy się. Wierzę w to. Pocieszam się tym, że po tych czterech puszczonych golach może już być tylko lepiej.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.