To już problem Legii, nie mój
17.01.2002 09:34
<b>- Panie Bartku, nie odczuwa pan niedosytu, że nie udało się podpisać kontraktu z Schalke?</b>
Wywiad z Bartoszem Karwanem
- Panie Bartku, nie odczuwa pan niedosytu, że nie udało się podpisać kontraktu z Schalke?
- O rozmowach, kulisach całej historii wiedzą tylko osoby blisko związane z tą sprawą - niemieccy działacze, mój menedżer i ja. Chciałbym aby tak pozostało. Niedosytu absolutnie nie odczuwam.
- Skoro nie odczuwa pan niedosytu, wróciłby pan do rozmów z klubem Hajty i Wałdocha?
- Jeżeli Niemcy będą zainteresowani, to czemu nie?
-Mając na myśli przyszłość chodziło mi o czerwiec, wówczas będzie pan wolnym zawodnikiem, z kartą na ręku. Niewątpliwie łatwiej będzie znaleźć klub.
- Na pewno. Taki wariant jest bardzo prawdopodobny.
- Czyli nie jest pan zainteresowany przedłużeniem kontraktu z warszawskim klubem?
- Jeśli Legia złożyłaby mi propozycję długoletniego kontraktu na godziwych warunkach, wówczas rozważyłbym tę propozycję. Jeśli ma to być kontrakt, który ma tylko i wyłącznie przynieść pieniądze Legii, to nie widzę szansy realizacji takiej umowy.
- Czy obecne propozycje Legii na tym właśnie polegają?
- Następne pytanie proszę.
- Nie obawia się pan, że zamieszanie transferowe wokół Bartosza Karwana, może negatywnie wpłynąć na formę sportową?
- Na pewno to przeszkadza, ale nie sądzę żeby wpłynęło negatywnie na formę. Zbyt wiele ważnych wydarzeń przede mną, aby szum prasowy to popsuł. Powiedziałem, że moim sportowym marzeniem jest gra w lidze włoskiej, hiszpańskiej, angielskiej. Mam szansę to zrealizować...
- Najprawdopodobniej zostanie pan w warszawskim klubie do czerwca. Niemniej działacze Legii usilnie próbują pana sprzedać już teraz. To ostatnia szansa - mówiąc szczerze - zarobienia pieniędzy na Karwanie. W Niemczech we wtorek zamknięto listy transferowe. Pozostaje Anglia?
- Moim najważniejszym celem jest odpowiednie przygotowanie się do finałów mistrzostw świata. Nie interesuje się w jakim kraju można jeszcze kupić zawodnika. To już problem Legii, nie mój.
- O rozmowach, kulisach całej historii wiedzą tylko osoby blisko związane z tą sprawą - niemieccy działacze, mój menedżer i ja. Chciałbym aby tak pozostało. Niedosytu absolutnie nie odczuwam.
- Skoro nie odczuwa pan niedosytu, wróciłby pan do rozmów z klubem Hajty i Wałdocha?
- Jeżeli Niemcy będą zainteresowani, to czemu nie?
-Mając na myśli przyszłość chodziło mi o czerwiec, wówczas będzie pan wolnym zawodnikiem, z kartą na ręku. Niewątpliwie łatwiej będzie znaleźć klub.
- Na pewno. Taki wariant jest bardzo prawdopodobny.
- Czyli nie jest pan zainteresowany przedłużeniem kontraktu z warszawskim klubem?
- Jeśli Legia złożyłaby mi propozycję długoletniego kontraktu na godziwych warunkach, wówczas rozważyłbym tę propozycję. Jeśli ma to być kontrakt, który ma tylko i wyłącznie przynieść pieniądze Legii, to nie widzę szansy realizacji takiej umowy.
- Czy obecne propozycje Legii na tym właśnie polegają?
- Następne pytanie proszę.
- Nie obawia się pan, że zamieszanie transferowe wokół Bartosza Karwana, może negatywnie wpłynąć na formę sportową?
- Na pewno to przeszkadza, ale nie sądzę żeby wpłynęło negatywnie na formę. Zbyt wiele ważnych wydarzeń przede mną, aby szum prasowy to popsuł. Powiedziałem, że moim sportowym marzeniem jest gra w lidze włoskiej, hiszpańskiej, angielskiej. Mam szansę to zrealizować...
- Najprawdopodobniej zostanie pan w warszawskim klubie do czerwca. Niemniej działacze Legii usilnie próbują pana sprzedać już teraz. To ostatnia szansa - mówiąc szczerze - zarobienia pieniędzy na Karwanie. W Niemczech we wtorek zamknięto listy transferowe. Pozostaje Anglia?
- Moim najważniejszym celem jest odpowiednie przygotowanie się do finałów mistrzostw świata. Nie interesuje się w jakim kraju można jeszcze kupić zawodnika. To już problem Legii, nie mój.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.