Tomas Pekhart
fot. Marcin Szymczyk

Tomas Pekhart: Chciałem, by Legia wróciła tam, gdzie być powinna

Redaktor Maciej ZiółkowskiRedaktor Jakub Waliszewski

Maciej Ziółkowski, Jakub Waliszewski

Źródło: Legia.Net

01.09.2023 04:00

(akt. 01.09.2023 05:37)

– Czuję się zajebiście. Dogrywka, rzuty karne, a mnie brakowało już na boisku. Niełatwo oglądać taki mecz z ławki, nie mam nerwów na coś takiego, ale myślę, że zasłużenie awansowaliśmy – mówił po rewanżu z FC Midtjylland i wejściu do Ligi Konferencji Europy napastnik Legii, Tomas Pekhart.

– Liczyliśmy na to, że to nie będzie tak hokejowe spotkanie, jak wcześniej. W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze – wszyscy robili to, co trzeba, a rywale nie stworzyli żadnej sytuacji. Potem strzeliliśmy ładnego gola i straciliśmy przypadkową bramkę. Wypracowaliśmy jeszcze inne okazje, w dogrywce 2-3 strzały oddał Ernest Muci. Karne to loteria, wygraliśmy je trzeci raz z rzędu.

– Dwa sezony temu była zupełnie inna sytuacja, o czym trener nam przypominał. Poprzednie rozgrywki okazały się w porządku, teraz pojawił się kolejny plus. Mamy cele, które chcemy osiągnąć. Może się wydawać, że łatwo awansować do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy, ale tak nie jest. Od rywalizacji z Ordabasami Szymkent widzieliśmy, że drużyny potrafią grać bardzo dobrze fizycznie, taktycznie. W futbolu może zdarzyć się wszystko.

– Zmęczenie po meczu pucharowym to zupełnie coś innego. Jak przyjeżdżają do nas zespoły z ekstraklasy, to utrzymujemy się przy piłce, ale mamy mało miejsca. W Europie trzeba grać otwartą piłkę, o co nam łatwiej.

– Uważam, że Paweł Wszołek powinien być w reprezentacji Polski. Nie ma o czym gadać. Gra dobrze od dwóch sezonów, ale nie chcę komentować sprawy powołań. Może trener był na trybunach i zdecyduje się na dowołanie.

– Rozmawialiśmy z Pawłem Wszołkiem o niezłej sytuacji z meczu, oglądaliśmy powtórkę. Fajnie do mnie podał, ale gdybym zaatakował piłkę, to byłbym na spalonym. Trzymałem się pozycji, rywal zrobił wślizg i wybił futbolówkę. Gol nie padł, ale najważniejszy jest awans. Czas na regenerację, gdyż w piątek czeka nas trening, a potem gramy.

– Nie myślałem o tym, z kim chciałbym zagrać w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. To mnie teraz nie interesuje.

– Dwa lata temu mieliśmy bardzo trudną sytuację. Utrzymaliśmy się w dobrym stylu, ale sądzę, że drużyna nie była wtedy zbudowana na granie dwa razy w tygodniu. Teraz jest zupełnie inna grupa piłkarzy, czujemy moc. Chciałem, by Legia wróciła tam, gdzie być powinna.

– Postawa w defensywie była bardzo ważna. Myślę, że zawsze potrafimy stworzyć szanse z przodu, strzelić gola. W czwartek dobrze prezentowaliśmy się w obronie. Już w pierwszej połowie Rafał Augustyniak poczuł coś w mięśniu dwugłowym, a mimo to wytrzymał 120 minut. Sądzę, że rywale nie wypracowali 100-procentowej okazji. Duńczycy korzystali z długich podań, na walkę, ale tak powinno się grać w Europie.

– Nie myślę o tym, jak daleko Legia zajdzie w Lidze Konferencji Europy. Jesteśmy szczęśliwi z awansu. Jak będziemy wiedzieć na kogo trafimy, to skupimy się na każdym, kolejnym meczu.

– Gra co 3 dni do końca roku? Żona gratulowała awansu, ale powiedziałem jej, że teraz w ogóle nie będzie mnie w domu. Musi wytrzymać.

– Teraz presja trochę zejdzie, gdyż zrealizowaliśmy pierwszy cel. Walczymy też o mistrzostwo, ale nie będzie łatwo z powodu gry co 3 dni. W piątek mamy regenerację, potem przedmeczowy trening, a w niedzielę zmierzymy się z Widzewem. W czwartek zagraliśmy 120 minut, serię rzutów karnych. Niełatwa sprawa.

ZOBACZ TAKŻE:

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.