News: Tomasz Kiełbowicz: Najlepszy był rok 2002

Tomasz Kiełbowicz: Najlepszy był rok 2002

Piotr Szydłowski

Źródło: 2x45.info

03.02.2013 13:26

(akt. 10.12.2018 04:59)

- W wieku 17 lat, czyli kiedy wyjeżdżałem z Hrubieszowa, nie spodziewałem się, że aż rozegram aż tyle meczów w Ekstraklasie, że przez 12 lat będę występował w barwach Legii, czy że zadebiutuję w reprezentacji. Może mam mały niedosyt, że nie spróbowałem swoich sił za granicą. Mimo tego w jakimś stopniu czuję się piłkarzem spełnionym - mówi na łamach 2x45.com.pl były już obrońca Legii Warszawa, Tomasz Kiełbowicz.

Przywołał pan temat zagranicy. Na pewno na przestrzeni tych wielu lat otrzymał pan kilka propozycji.


- Miałem kiedyś oferty z Niemiec i Austrii, ale nie były one na tyle kuszące, żeby je zaakceptować. Nie chodziło o topowe ekipy. Zawsze dobrze czułem się w Legii, więc nie widziałem sensu zmiany. Cieszę się, że miałem okazję przez tyle lat występować w świetnym i bardzo dobrze zorganizowanym klubie.


Liczył pan też pewnie na więcej w kadrze. Tylko dziewięć meczów.


- Trochę żałuję, ze nie zaistniałem tam na dłużej. Nie wiem, czy zagrałem jedynie dziewięć spotkań, czy aż dziewięć. Różnie można to rozpatrywać. Na lewej stronie defensywy była wtedy duża konkurencja w postaci Jacka Krzynówka i Marka Koźmińskiego. Nie udało mi się przebić.


A jakie spotkanie w swojej karierze uznaje pan za najlepsze?


- Ciężko wyróżnić jeden mecz, bo miałem ich mnóstwo. W samej Ekstraklasie 380, a w europejskich pucharach pewnie gdzieś koło 40. Za to mogę wybrać najlepszy rok. Jest nim rok 2002, w którym wygraliśmy Ekstraklasę i zdobyliśmy Puchar Polski. Dodatkowo w Pucharze UEFA pokonaliśmy Utrecht – u siebie 4:1, a na wyjeździe 3:1.


A czy decyzja ma związek z przyjściem Tomasza Brzyskiego, który może także występować na lewej obronie?
 


- Nie. Oczywiście oznacza to jeszcze większą rywalizację w zespole, ale nawet kiedy Tomka nie było w klubie, to za wiele nie grałem. Jest doświadczonym graczem i pomoże drużynie w niejednym spotkaniu.

Nie może pan być chyba zachwycony z czterech ostatni rund – tylko 10 rozegranych meczów.


- Prawda. Zamiast mnie grał mający wysoką formę Kuba Wawrzyniak. Taki stan rzeczy spowodował po części uraz ścięgna Achillesa. Od tej pory zaczęły się moje problemy – zdrowotne i w składzie. Wracając do Kuby – znakomicie wypełnia swoje obowiązki. A ja brałem pod uwagę, że moment zawieszenia butów na kołku w końcu nadejdzie. Do nikogo absolutnie nie mam żalu. Jestem szczęśliwy, że przez 12 lat grałem w Legii. Chciałem podziękować wszystkim tym, którzy mnie wspierali i ze mną współpracowali.


Czemu nie ogłosił pan tej decyzji przed zgrupowaniem na Cyprze?


- Nie miałoby to aż tak dużego znaczenia. Spotkałem się z działaczami na pierwszych kilku treningach. Pojechałem też na wcześniej wspomniany obóz. Odbywały się tam rozmowy na temat zakończenia przeze mnie kariery. Uzgadniałem także z trenerem, jakie rozwiązanie będzie najlepsze. Decyzja należała do mnie i ją, jak wcześniej mówiłem, podjąłem świadomie. Serce teraz trochę mocniej bije, ponieważ grałem zawodowo w piłkę 20 lat. Musiałem jednak powiedzieć „stop”.


Będzie mecz pożegnalny?


- Trudno mi powiedzieć. Myślałem o czymś takim. Będę miał teraz więcej czasu, aby nad tym się zastanowić. Być może zorganizuję go w czerwcu, ale jeszcze zobaczymy.


Kto pierwszy wyszedł z inicjatywą pozostania pana w Legii – pan czy klub?


- Klub. Cieszę się, że mi to zaproponował, ale była to decyzja obopólna. Już wcześniej miałem sygnały dotyczące chęci przedłużenia współpracy. Chciałbym być bardzo pomocny w nowej roli na przestrzeni lat, żeby Legia była ze mnie bardzo zadowolona. Będę starał się wszystko robić jak najlepiej.


Kiedy zaczyna pan pełnić funkcję skauta i trenera młodzieży w Legii?


- W ciągu najbliższych dni. W poniedziałek jadę do klubu. Pewnie odbędą się tam jakieś spotkania organizacyjne. Będę się powoli wdrażał.


Czy można pana uznać za jednego z ważniejszych symboli Ekstraklasy w XXI wieku? 


- (śmiech). Troszkę pan przesadził. Jestem zadowolony ze swojej kariery, jak na polskie warunki. Było wielu zawodników lepszych ode mnie, którzy w pewnych momentach sobie nie poradzili. Ja natomiast starałem się cały czas nad sobą pracować i profesjonalnie podchodzić do tego, co robiłem, dlatego utrzymywałem się na powierzchni.


Całą rozmowę przeczytać można w serwisie 2x45.com.pl.

Polecamy

Komentarze (25)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.