Tymoteusz Puchacz: Widzowie nie oglądali wielkiego spektaklu

Redaktor Jakub Waliszewski

Jakub Waliszewski

Źródło: Canal+ Sport

11.04.2021 21:00

(akt. 12.04.2021 10:40)

- Myślę, że widzowie wielkiego spektaklu nie oglądali i może nie było dużo emocji, ale gwarantuję, że dla zawodników to nie był łatwy mecz - mówił w rozmowie z Canal+ obrońca Lecha Poznań, Tymoteusz Puchacz.

- Na pewno dyskutowaliśmy o tym ustawieniu już dużo wcześniej, bo wiemy, że mamy zawodników predysponowanych do tego, żeby takim ustawieniem zagrać. Szczególnie w takim momencie, kiedy nam nie idzie, a Legia jest rozpędzona, to dzisiaj nałożyliśmy się ustawieniem na nich. Tak naprawdę graliśmy 1 na 1, co było widać i chodziło o dyscyplinę taktyczną tak naprawdę i zaangażowanie. Myślę, że widzowie wielkiego spektaklu nie oglądali i może nie było dużo emocji, ale gwarantuję, że dla zawodników to nie był łatwy mecz.

- Myślę, że niekoniecznie sugerowaliśmy to ustawienie wcześniej trenerowi Żurawiowi, bo naszą kompetencją jest to, żeby wykonywać idee trenera, to czego od nas wymaga. W szatni zawsze się dyskutuje o stylu gry o tym, jakim ustawieniem moglibyśmy grać, ale finalnie trzeba realizować myśl szkoleniowca i tak też zrobiliśmy.

- Na pewno było mi o tyle łatwiej, że ja już w tym ustawieniu grałem w młodzieżowych reprezentacjach u trenera Magiery i tam dużo się nauczyłem odnośnie defensywy i tego, jak się poruszać na tej pozycji. Myślę, że dzisiaj szczególnie w defensywie dobrze wykononałem tę pracę, ale rywale nie byli łatwi, dlatego w ofensywie aż tak dużo mnie nie było. W pierwszej połowie Karlstrom nieźle mnie raz zauważył i dałem taką wzdłuż piłkę, ale mało było tych wejść z jednej i z drugiej strony, ale tak jak mówiłem kiedyś dla mnie ta pozycja jest idealna, bo mogę uczestniczyć często w akcjach ofensywnych, a do tyłu no to jest już odpowiedzialność do tego, żeby wracać i bronić, co dzisiaj uważam, że robiłem bardzo dobrze.

- Czy porażka w tamtym roku z Legią i Benfiką były kluczowe dla naszej dalszej fromy? To był ciężki moment w Warszawie. W Lizbonie decyzja o składzie też była dla nas zupełnie niezrozumiała i szczerze mogę powiedzieć, że w szatni było duże niezadowolenie, bo po to graliśmy w Lidze Europy, w eliminacjach, żeby wybiegać na takich stadionach, jaki ma Benfika, żeby grać najlepszym składem, i żeby się z tego cieszyć, bo to są wspomnienia na całe życie. Na pewno dla nas to nie było łatwe, ale też uważam, że moment, kiedy zimą opuścił nas Kuba Moder, który naprawdę dawał nam wielką jakość, Lubo Satka doznał kontuzji na obozie i myślę, że dzisiaj wszyscy mogli zauważyć, jak Lubo umie wyprowadzać piłkę, jakim mocnym punktem jest dla nas, i jaki jest dla nas ważny. Skoro my chcemy grać w piłkę od tyłu, a Lubo potrafi wygrywać pojedynki 1 na 1 z tyłu. Ishak też miał problemy ze zdrowie, kiedy wypada takich trzech kluczowych piłkarzy, to też zaczynają się problemy. Myślę też, że wąska kadra na pewno też jest problemem, bo tak naprawdę pare kontuzji i kilka razy musieliśmy wpuszczać chłopaków, którzy dopiero wchodzą z akademii i dostali dużo więcej minut niż ja kiedyś, jak za małolata grałem, bo w Lechu było naprawdę wielu piłkarzy. Myślę, że mieliśmy wiele bolączek, ale przychodzi nowy trener, otwieramy nowy rozdział. Mam nadzieję, że ten sezon uda nam się uratować, że będziemy grać przede wszystkim lepiej i będziemy regularnie punktować.

- Byłem z menadżerami w Berlinie. Rozmawiałem z trenerem, z dyrektorem sportowym. Mój kontrakt jest tak naprawdę dogadany i czekam tylko na to aż dogadają się kluby. Przyszedł taki moment dla mnie, że mam 22 lata myślę, że wiele w Lechu przeszedłem zarówno jako młodszy chłopak, potem na wypożyczeniach, a teraz, kiedy wróciłem to już jest drugi rok, a od kiedy jestem w pierwszym zespole czwarty i myślę, że to jest moment, w którym należy zrobić krok w przód. Myślę, że każdy kto miałby taką okazję przed sobą nie zastanawiałby się dłużej. Mam nadzieję, że uda się wszystko sfinalizować i kiedyś, kiedy moja przygoda na większych ligach skończy się, będę mógł wrócić do Lecha i powalczyć o tytuły, ale mam nadzieję, że teraz wszystko zakończy się po mojej myśli. 

- Czy jakby Union przyjechał do Poznania, to dostałby w trąbę? Przesadnie często ludzie biorą moje słowa do siebie. W tamtym momencie byliśmy na tyle mocni i na tyle mocni się czuliśmy, że mogłoby tak być, że przyjechałby zespół z Bundesligi i moglibyśmy z nim wygrać. Dzisiaj Mainz mogłoby przyjechać tutaj na mecz z nami i ten mecz wygrać. Ja się czułem mocny, drużyna czuła się mocna, pokazywaliśmy to, więc w delikatnym żarcie to powiedziałem z tą trąbą. W takim slangu piłkarskim to wyrzuciłem, ale taki już jestem. Reprezentuje barwy klubu, który kocham, byliśmy wtedy mega mocni i ja też, kiedy wychodzę na boisko nie boję się nikogo i tak to po prostu wygląda. 

Polecamy

Komentarze (44)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.