Walerian Gwilia

Walerian Gwilia: Celem jest dublet z Legią

Redaktor Maciej ZiółkowskiRedaktor Piotr Gawroński

Maciej Ziółkowski, Piotr Gawroński

Źródło: Legia.Net

26.12.2019 20:30

(akt. 30.12.2019 13:37)

- Pragnę sięgnąć z Legią po dublet – mistrzostwo oraz Puchar Polski. Liczba goli oraz asyst nie jest dla mnie najważniejsza. Oczywiście, dzięki bramkom oraz dokładnym podaniom do kolegów w znacznym stopniu przyczyniasz się do pomocy drużynie. Jestem ofensywnym zawodnikiem i robię, co w mojej mocy, aby poprawiać statystyki – opowiada w rozmowie z serwisem Legia.Net pomocnik „Wojskowych”, Walerian Gwilia.

Miesiąc temu, selekcjoner kadry Gruzji, Władimir Weiss powiedział, że jesteś dla niego ważnym graczem, że cię kocha.

- Darzę go tym samym uczuciem! Selekcjoner dał mi szansę zadebiutowania w reprezentacji. Wierzy we mnie i daje szanse na grę. Próbuję wtedy dać z siebie wszystko. Zarówno jemu jak i całej drużynie. Oczywiście, że go kocham. 

Obecnie jednak nie jesteś pierwszym wyborem w kadrze.

- Występowanie w reprezentacji jest wielkim wyzwaniem, niełatwą sprawą. Znajduje się tam wielu wybitnych piłkarzy, którzy mieli okazję występować choćby w Champions League. Na samym początku, kiedy zaczynałem przygodę z kadrą, byłem umieszczany prawie zawsze w wyjściowym składzie. Mam na koncie 27 spotkań w barwach narodowych, w pięciu-sześciu z nich zabrakło mnie w podstawowej „jedenastce”. Miały na to na wpływ urazy czy kontuzja pleców . Mam nadzieję, że z powrotem będę regularnie występował w pierwszym składzie.

Wpływ na wybory selekcjonera może mieć fakt, że ostatnio nie jesteś podstwowym graczem w Legii?

 - Może. Wszyscy mają ambicje by grać - tak w kadrze jak i w klubie. Muszę skupić się na tym co w Legii. Jak będę dobrze i regularnie grał w Legii, to i reprezentacji będę na lepszej pozycji startowej. Choć zdarzało się, że grałem w kadrze, choć nie grałem w klubie. Ale to rzadkie sytuacje. Dlatego daję z siebie wszystko na treningach w Warszawie oraz w każdym kolejnym spotkaniu. Staram się pomóc jak umiem. Nawet gdy jestem na ławce, też staram się okazywać emocje i wspierać drużynę. Wiem, że teraz ja tu siedzę, ale podobnie może być za chwilę z innym kolegą. Musimy być zespołem i sobie pomagać. Kiedy siedzi się na ławce, nie można się obrażać. Futbol jest nieobliczalny. Dzisiaj możesz znaleźć się w wyjściowej „jedenastce”, a kolejne spotkanie zacząć z ławki. Czasami przytrafiają się kontuzje czy inne rzeczy, przez co wiele może się zmienić.

Początek sezonu był dla ciebie dużo lepszy.

- W pierwszych meczach, może poza tymi w pucharach, spisywaliśmy się całkiem dobrze, ale brakowało nam wykończenia. Zasłużyliśmy na więcej punktów niż mamy. Natomiast dla mnie początek sezonu był dość udany, próbowałem dać jak najwięcej drużynie. Potem doznałem drobnej kontuzji, grałem w kilku meczach z bólem, aż wypadłem z pierwszej jedenastki. Zespół prezentował się dobrze, trener nie chciał zmieniać wyjściowego składu.

W tym sezonie grałeś na trzech pozycjach - w środku pola, za napastnikiem oraz na skrzydle. Gdzie czułeś się najlepiej?

- Czuję się komfortowo w każdym miejscu.  Zarówno w środku pola, jako „dziesiątka”, „ósemka” czy „szóstka”. Na tych trzech pozycjach występuje mi się równie dobrze. Zagram tam, gdzie potrzebuje mnie zespół. Skrzydło? Dwa razy zdarzyła mi się taka sytuacja: z Jagiellonią oraz Wisłą Płock. Musiałem wówczas zawsze schodzić do środka, aby stworzyć przewagę liczebną w środku pola i otwierać przestrzeń dla bocznych obrońców. Ale to były tylko epizody.

W końcówce rundy jesiennej od początku grałeś w spotkaniach z Pogonią, Śląskiem i w Pucharze Polski z Górnikiem Łęczna. Na Lubelszczyźnie zaprezentowałeś ładny gest po strzelonym golu.

- Przed meczem ustaliłem z Jose Kante, że kto strzeli pierwszy z nas gola, ten pokaże koszulkę z nazwiskiem Arvydasa. Novikovas to mój najlepszy kolega, przyszliśmy do Legii w tym samym czasie, rozmawiamy po rosyjsku. Oczywiście w drużynie mam samych dobrych kolegów, ale z Arvim łączą mnie najbliższe relacje. Przed meczami mieszkamy w jednym pokoju. Przeszedł zabieg ablacji serca, chcieliśmy pokazać, że trzymamy za niego kciuki i czekamy na niego.

Dobrze czujesz się w szatni Legii?

- Atmosfera w drużynie jest świetna. Wszyscy są bardzo przyjacielscy. Poczułem to już pierwszego dnia, kiedy zostałem graczem Legii. Od moich pierwszych treningów przy Łazienkowskiej żartujemy i przekazujemy sobie pozytywną energię. Artur Jędrzejczyk przewodzi nam w szatni i na boisku. Często śmieje się ze mnie, a ja z niego. Bardzo pozytywna postać.

Legia w tym sezonie odzyska mistrzostwo Polski?

- Tak! Mistrzostwo i jeszcze Puchar Polski. Zrobimy wszystko, aby zająć pierwsze miejsce na koniec sezonu. To nasz główny cel, priorytet, do którego będziemy dążyć krok po kroku. Przed nami jednak wciąż mnóstwo występów. Musimy przed każdym spotkaniem myśleć tak, jakby ono decydowało o mistrzostwie. Najważniejsze, by wygrywać kolejne starcia i tworzyć zgraną drużynę. Przy takiej mentalności powinniśmy być mistrzami. Trener nam to powtarza na każdym treningu.

A cele indywidualne? Może „podkręcisz” trochę swoje statystyki?

- Pragnę sięgnąć z Legią po dublet – mistrzostwo oraz Puchar Polski. Liczba goli oraz asyst nie jest dla mnie najważniejsza. Oczywiście, dzięki bramkom oraz podaniom do kolegów w znacznym stopniu przyczyniasz się do pomocy drużynie. Jestem ofensywnym zawodnikiem i robię, co w mojej mocy, aby poprawiać statystyki. Podkreślę jednak raz jeszcze, kluczem jest wywalczenie trofeów. Jeżeli to zrobimy, będę zadowolony, nawet gdybym nie polepszył dorobku w postaci trafień i asyst. Jak uda się z Legią zdobyć dublet, to mam nadzieję, że później zagram z Gruzją w mistrzostwach Europy. Zagramy w barażach o awans w półfinale z Białorusią w marcu, a potem jak dobrze pójdzie, w finale z Kosowem lub Białorusią. Awans i występ na takim turnieju jak Euro, byłby spełnieniem marzeń.

Zdobytych bramek w tym sezonie mogłeś mieć więcej, okazji nie brakowalo.

-  Zgadza się. W każdym spotkaniu kreujemy mnóstwo okazji, po pięć-sześć dogodnych. Lepiej mieć więcej sytuacji niż w ogóle ich nie stwarzać. Nie możesz wykorzystać wszystkiego, ale będziemy starali się skutecznie wykańczać jak najwięcej akcji. 

Czym jest dla ciebie Warszawa?

- Moim pierwszym domem jest Gruzja, ale teraz tuż za nią jest Warszawa. Ulubione miejsce? Łazienkowska 3 (śmiech). Jestem tutaj już prawie sześć miesięcy. Przeważnie moje podróże ograniczają się do jazdy z Wilanowa na treningi i z powrotem. Nie mamy bowiem zbyt wiele czasu, aby coś zobaczyć lub gdzieś się wybrać. Co jakiś czas udaję się do gruzińskiej restauracji razem z Jose Kante i Arvydasem Novikovasem. To całkiem przyjemne miejsce. Czasami, kiedy mam trochę miejsca w grafiku, zwiedzam Starówkę. Są to jednak pojedyncze momenty, ponieważ rozgrywamy wiele meczów od początku tego sezonu. Musimy być mądrzy i skupiać się na regeneracji.

Czujesz się tutaj lepiej niż w Zabrzu czy Luzernie?

- Jestem szczęśliwy z tego, że znajduję się w tym miejscu. To najważniejsze. Nie chcę stopniować, zaraz ktoś by się obraził. Ale w Warszawie mi się bardzo podoba. Nie wiem co przyniosą kolejne lata. Może wrócę do ojczyzny, a może pozostanę nad Wisłą?

Polecamy

Komentarze (37)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.