Wolne wnioski "Kucharza"
02.04.2002 12:37
Bohaterem Legii w Katowicach był bez wątpienia Cezary Kucharski. Kapitan stołecznego zespołu brał udział we wszystkich akcjach, które przyniosły warszawianom gole. Zainicjował pierwszą z nich, zdobył drugą bramkę, a przy ostatniej asystował. Po końcowym gwizdku "Kucharz" był jednak bardzo umiarkowanie zadowolony.
Wywiad z Cezarym Kucharskim
Bohaterem Legii w Katowicach był bez wątpienia Cezary Kucharski. Kapitan stołecznego zespołu brał udział we wszystkich akcjach, które przyniosły warszawianom gole. Zainicjował pierwszą z nich, zdobył drugą bramkę, a przy ostatniej asystował. Po końcowym gwizdku "Kucharz" był jednak bardzo umiarkowanie zadowolony.
- Od straty pierwszej bramki, gdy GKS złapał wiatr w żagle i grał o wiele agresywniej niż na początku spotkania, my odpuszczaliśmy pojedynki. Przez to gospodarze osiągnęli tak wyraźną przewagę - stwierdził Kucharski. - Można nawet powiedzieć, że katowiczanie byli w wielką sobotę lepsi od Legii. A już na pewno bardziej zdeterminowani. Dlatego punkt wywieziony z Bukowej uważam za bardzo cenny. Co prawda, kiedy zdobywa się trzy bramki na wyjeździe, powinno się wygrać, ale przecież mogliśmy stracić jeszcze więcej goli.
- Wygląda na to, nieco paradoksalnie, że zbyt łatwo Legia objęła prowadzenie. Dlatego bardzo szybko przyszła dekoncentracja.
- Chyba w 30 minucie rzeczywiście poczuliśmy się zbyt pewnie i zaczęliśmy grać nonszalancko. Przedwcześnie poczuliśmy się zwycięzcami spotkania. Trzeba było podkręcić tempo i dobić gospodarzy trzecią bramką. Wówczas GKS już by się nie podniósł. Tymczasem gola, zresztą bardzo ładnego, zdobył Mirek Sznaucner i gra zupełnie się odmieniła.
- Zgodzi się pan, że klasowy zespół, który jest głównym pretendentem do tytułu mistrza Polski, nie powinien dać sobie odebrać zwycięstwa w sytuacji, gdy prowadził już 2:0.
- Zgadzam się. Powinniśmy bardziej szanować piłkę i nie rozgrywać tak nerwowo jak w ostatniej godzinie meczu. Przegraliśmy walkę o środek boiska i dlatego tak często katowiczanie przedostawali się pod naszą bramkę i często zagrażali Arturowi Borucowi. Zbyt łatwo notowaliśmy też straty na własnej połowie, rywale po takich akcjach wyprowadzili wiele groźnych kontrataków. A warto przy tym dodać, że GKS również nie zademonstrował jakiejś szczególnie finezyjnej piłki.
- Młody zespół z Katowic okazał się jednak cwańszy od doświadczonej Legii. Na bardzo nierównym boisku gospodarze podawali do siebie górą. A wy nawet na największych nierównościach staraliście się "klepać".
- Boisko było beznadziejne. Na Zachodzie nikt nie trenuje nawet na takich hasiokach, nie mówiąc już o rozgrywaniu oficjalnych meczów. GKS rzeczywiście grał górą, ale my pozwalaliśmy na to przeciwnikom. I, niestety, przegrywaliśmy pojedynki. Przede wszystkim dlatego, że byliśmy wolniejsi od gospodarzy. Zauważyłem, że w ostatnich spotkaniach brakuje mi szybkości, dobrego startu. Coś powinniśmy chyba z tym zrobić podczas treningów. Sił mamy dużo, nawet bardzo dużo, dynamiki mniej. Na ten temat powinien jednak wypowiadać się szkoleniowiec, a nie piłkarze. Wierzę, że Dragomir Okuka wyciągnie wnioski i znajdzie sposób, żeby szybko poprawić i ten element przygotowania.
- Legia straciła punkty w Katowicach, ale miała przy okazji wiele szczęścia - zaledwie remis, i to przed własną publicznością, wywalczyła także Wisła.
- Na uśmiech losu też trzeba zapracować i przyciągnąć szczęście do siebie. Gdybyśmy zimą ciężko nie pracowali i fantastycznie nie wystartowali w wiosennych rozgrywkach, rywalom grałoby się znacznie łatwiej. Nie odczuwaliby tak wielkiej presji. Ze świadomością, że mamy wielką przewagę punktową trudno krakowianom wybiegać na mecze na luzie.
- Dlaczego Legia prezentowała się we wszystkich meczach rundy wiosennej nierówno? Grała dobrze w pierwszej albo drugiej połowie, a nigdy przez całe spotkanie. W Katowicach sytuacja była jeszcze dziwniejsza - solidnie zaprezentowaliście się w dwóch pierwszych kwadransach i ostatnim. Natomiast środek zupełnie przespaliście.
- Rozgrywki są bardzo krótkie, terminarz napięty, więc trudno przez 90 minut grać na najwyższych obrotach. Tym bardziej, że w grupie mistrzowskiej wszystkie zespoły prezentują zbliżony poziom. A w sobotę dodatkowo wkradło się rozprężenie spowodowane szybkim objęciem przez nas prowadzenia.
- Od straty pierwszej bramki, gdy GKS złapał wiatr w żagle i grał o wiele agresywniej niż na początku spotkania, my odpuszczaliśmy pojedynki. Przez to gospodarze osiągnęli tak wyraźną przewagę - stwierdził Kucharski. - Można nawet powiedzieć, że katowiczanie byli w wielką sobotę lepsi od Legii. A już na pewno bardziej zdeterminowani. Dlatego punkt wywieziony z Bukowej uważam za bardzo cenny. Co prawda, kiedy zdobywa się trzy bramki na wyjeździe, powinno się wygrać, ale przecież mogliśmy stracić jeszcze więcej goli.
- Wygląda na to, nieco paradoksalnie, że zbyt łatwo Legia objęła prowadzenie. Dlatego bardzo szybko przyszła dekoncentracja.
- Chyba w 30 minucie rzeczywiście poczuliśmy się zbyt pewnie i zaczęliśmy grać nonszalancko. Przedwcześnie poczuliśmy się zwycięzcami spotkania. Trzeba było podkręcić tempo i dobić gospodarzy trzecią bramką. Wówczas GKS już by się nie podniósł. Tymczasem gola, zresztą bardzo ładnego, zdobył Mirek Sznaucner i gra zupełnie się odmieniła.
- Zgodzi się pan, że klasowy zespół, który jest głównym pretendentem do tytułu mistrza Polski, nie powinien dać sobie odebrać zwycięstwa w sytuacji, gdy prowadził już 2:0.
- Zgadzam się. Powinniśmy bardziej szanować piłkę i nie rozgrywać tak nerwowo jak w ostatniej godzinie meczu. Przegraliśmy walkę o środek boiska i dlatego tak często katowiczanie przedostawali się pod naszą bramkę i często zagrażali Arturowi Borucowi. Zbyt łatwo notowaliśmy też straty na własnej połowie, rywale po takich akcjach wyprowadzili wiele groźnych kontrataków. A warto przy tym dodać, że GKS również nie zademonstrował jakiejś szczególnie finezyjnej piłki.
- Młody zespół z Katowic okazał się jednak cwańszy od doświadczonej Legii. Na bardzo nierównym boisku gospodarze podawali do siebie górą. A wy nawet na największych nierównościach staraliście się "klepać".
- Boisko było beznadziejne. Na Zachodzie nikt nie trenuje nawet na takich hasiokach, nie mówiąc już o rozgrywaniu oficjalnych meczów. GKS rzeczywiście grał górą, ale my pozwalaliśmy na to przeciwnikom. I, niestety, przegrywaliśmy pojedynki. Przede wszystkim dlatego, że byliśmy wolniejsi od gospodarzy. Zauważyłem, że w ostatnich spotkaniach brakuje mi szybkości, dobrego startu. Coś powinniśmy chyba z tym zrobić podczas treningów. Sił mamy dużo, nawet bardzo dużo, dynamiki mniej. Na ten temat powinien jednak wypowiadać się szkoleniowiec, a nie piłkarze. Wierzę, że Dragomir Okuka wyciągnie wnioski i znajdzie sposób, żeby szybko poprawić i ten element przygotowania.
- Legia straciła punkty w Katowicach, ale miała przy okazji wiele szczęścia - zaledwie remis, i to przed własną publicznością, wywalczyła także Wisła.
- Na uśmiech losu też trzeba zapracować i przyciągnąć szczęście do siebie. Gdybyśmy zimą ciężko nie pracowali i fantastycznie nie wystartowali w wiosennych rozgrywkach, rywalom grałoby się znacznie łatwiej. Nie odczuwaliby tak wielkiej presji. Ze świadomością, że mamy wielką przewagę punktową trudno krakowianom wybiegać na mecze na luzie.
- Dlaczego Legia prezentowała się we wszystkich meczach rundy wiosennej nierówno? Grała dobrze w pierwszej albo drugiej połowie, a nigdy przez całe spotkanie. W Katowicach sytuacja była jeszcze dziwniejsza - solidnie zaprezentowaliście się w dwóch pierwszych kwadransach i ostatnim. Natomiast środek zupełnie przespaliście.
- Rozgrywki są bardzo krótkie, terminarz napięty, więc trudno przez 90 minut grać na najwyższych obrotach. Tym bardziej, że w grupie mistrzowskiej wszystkie zespoły prezentują zbliżony poziom. A w sobotę dodatkowo wkradło się rozprężenie spowodowane szybkim objęciem przez nas prowadzenia.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.