Wylosować Liverpool.
24.07.2002 20:07
- Czym przekonał pan działaczy i trenera Dragomira Okukę do wydania na transfer aż 600 tysięcy złotych?
Wywiad z Dariusz Dudek
- Czym przekonał pan działaczy i trenera Dragomira Okukę do wydania na transfer aż 600 tysięcy złotych?
- O zainteresowaniu moją osobą dowiedziałem się po meczu ostatniej ligowej kolejki, gdy Odra Wodzisław bezbramkowo zremisowała w Warszawie z Legią...
-... a pan pieczołowicie opiekował się Cezarym Kucharskim, nie pozwalając mu na przeprowadzenie choćby jednej skutecznej akcji.
- Myślę, że ten występ mógł mieć wpływ na ostateczne decyzje, choć przyznam, że powoli godziłem się z tym, iż rozgrywki ligowe rozpocznę w GKS Katowice. Tymczasem z Legii zadzwonił Janusz Olędzki i sprawa transferu nabrała tempa.
- Mimo że przez pewien czas wydawało się, że o Champions League będzie pan walczyć w barwach Lewskiego Sofia.
- Byłem blisko gry w zespole mistrza Bułgarii, jednak z nieznanych mi przyczyn przeprowadzka nie doszła do skutku.
- Kto szybciej doszedł do porozumienia z Legią - GKS czy Dudek?
- Ja większość warunków kontraktu uzgodniłem szybko. Także kwestie finansowe nie przysporzyły zarówno mi jak i działaczom specjalnych kłopotów.
- Jak porównałby pan zarobki - te oferowane w Legii i te z czasów gry w Odrze? Niebo, a ziemia?
- Ująłbym to inaczej. Stolica jest droższym miastem, więc pieniądze muszą być tu większe.
- Czy mistrzowie Polski przyjęli pana w drużynie jak kolegę, czy raczej jak kolejnego konkurenta do miejsca w składzie?
- Obawiałem się tego spotkania, bo wiedziałem. że Legia to specyficzny klub, ale moje obawy szybko się rozwiały. Poznałem sympatycznych ludzi, co oczywiście nie oznacza, że podarują mi miejsce w podstawowej jedenastce.
- Na razie w sparingach wiedzie się panu całkiem, całkiem.
- Ze mną w składzie Legia jeszcze nawet nie zremisowała. Pokonaliśmy Herthę Berlin, turecki Kocealispor i austriackiego czwartoligowca, a mój pierwszy w karierze zagraniczny szkoleniowiec ustawia mnie na prawej obronie.
- Do Legii od lat trafiają utalentowani piłkarze, ale wielu ulega urokom stolicy, co na karierze odbija się raczej czkawką.
- Wierzę, że mnie woda sodowa do głowy nie uderzy.
- Czy wybrał już pan mieszkanie w Warszawie?
- Pomaga mi w tym Czarek Kucharski, a do nowego lokum wprowadzę się jeszcze w tym tygodniu. Wybrałem Ursynów, gdzie mieszka mój przyjaciel, Tomek Kiełbowicz.
- Jak pańska decyzję o transferze przyjął słynny brat?
- Jurek ucieszył się, pogratulował i życzył powodzenia.
- A nie dodał "do zobaczenia w kadrze"?
- Marzę o tym, ale za sam transfer do Legii do narodowego zespołu jeszcze nie powołują.
- Z bratem może pan zagrać, gdy Legia w Lidze Mistrzów wylosuje Liverpool. Oczywiście po wcześniejszym przebrnięciu przez mistrza Polski eliminacji.
- W jednej drużynie graliśmy tylko w juniorach Concordii Knurów, a przeciwko sobie jeszcze ani razu. Ale jako widzewiak grałem w europejskich pucharach przeciwko Fiorentinie, więc żadnego rywala się nie przestraszę. Również Liverpoolu.
- O zainteresowaniu moją osobą dowiedziałem się po meczu ostatniej ligowej kolejki, gdy Odra Wodzisław bezbramkowo zremisowała w Warszawie z Legią...
-... a pan pieczołowicie opiekował się Cezarym Kucharskim, nie pozwalając mu na przeprowadzenie choćby jednej skutecznej akcji.
- Myślę, że ten występ mógł mieć wpływ na ostateczne decyzje, choć przyznam, że powoli godziłem się z tym, iż rozgrywki ligowe rozpocznę w GKS Katowice. Tymczasem z Legii zadzwonił Janusz Olędzki i sprawa transferu nabrała tempa.
- Mimo że przez pewien czas wydawało się, że o Champions League będzie pan walczyć w barwach Lewskiego Sofia.
- Byłem blisko gry w zespole mistrza Bułgarii, jednak z nieznanych mi przyczyn przeprowadzka nie doszła do skutku.
- Kto szybciej doszedł do porozumienia z Legią - GKS czy Dudek?
- Ja większość warunków kontraktu uzgodniłem szybko. Także kwestie finansowe nie przysporzyły zarówno mi jak i działaczom specjalnych kłopotów.
- Jak porównałby pan zarobki - te oferowane w Legii i te z czasów gry w Odrze? Niebo, a ziemia?
- Ująłbym to inaczej. Stolica jest droższym miastem, więc pieniądze muszą być tu większe.
- Czy mistrzowie Polski przyjęli pana w drużynie jak kolegę, czy raczej jak kolejnego konkurenta do miejsca w składzie?
- Obawiałem się tego spotkania, bo wiedziałem. że Legia to specyficzny klub, ale moje obawy szybko się rozwiały. Poznałem sympatycznych ludzi, co oczywiście nie oznacza, że podarują mi miejsce w podstawowej jedenastce.
- Na razie w sparingach wiedzie się panu całkiem, całkiem.
- Ze mną w składzie Legia jeszcze nawet nie zremisowała. Pokonaliśmy Herthę Berlin, turecki Kocealispor i austriackiego czwartoligowca, a mój pierwszy w karierze zagraniczny szkoleniowiec ustawia mnie na prawej obronie.
- Do Legii od lat trafiają utalentowani piłkarze, ale wielu ulega urokom stolicy, co na karierze odbija się raczej czkawką.
- Wierzę, że mnie woda sodowa do głowy nie uderzy.
- Czy wybrał już pan mieszkanie w Warszawie?
- Pomaga mi w tym Czarek Kucharski, a do nowego lokum wprowadzę się jeszcze w tym tygodniu. Wybrałem Ursynów, gdzie mieszka mój przyjaciel, Tomek Kiełbowicz.
- Jak pańska decyzję o transferze przyjął słynny brat?
- Jurek ucieszył się, pogratulował i życzył powodzenia.
- A nie dodał "do zobaczenia w kadrze"?
- Marzę o tym, ale za sam transfer do Legii do narodowego zespołu jeszcze nie powołują.
- Z bratem może pan zagrać, gdy Legia w Lidze Mistrzów wylosuje Liverpool. Oczywiście po wcześniejszym przebrnięciu przez mistrza Polski eliminacji.
- W jednej drużynie graliśmy tylko w juniorach Concordii Knurów, a przeciwko sobie jeszcze ani razu. Ale jako widzewiak grałem w europejskich pucharach przeciwko Fiorentinie, więc żadnego rywala się nie przestraszę. Również Liverpoolu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.