Wypożyczeni bramkarze dają radę

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

25.12.2020 11:15

(akt. 28.12.2020 14:54)

Wypożyczenia do innych klubów powodują, że zawodnik ma szansę znaleźć się w rymie meczowym, rozwinąć swoje umiejętności, złapać doświadczenie a także pokazać się z dobrej strony na wyższym poziomie rozgrywkowym niż dotychczas. Czasowe transfery dobrze służą w tym sezonie bramkarzom. Mateusz Kochalski i Gabriel Kobylak są chwaleni przez trenerów i kibiców Radomiaka Radom i Puszczy Niepołomice.

- Z jednej strony zespół złapał pewność siebie, z drugiej strony fenomenalnie broni Mateusz Kochalski. W porównaniu z tamtym sezonem to inny piłkarz. Często mówię, że w przypadku młodzieżowca pół roku to ogrom czasu. Wtedy go krytykowano, dziś jest bardzo chwalony. Powiem więcej, w treningu wygląda jeszcze lepiej niż w trakcie meczów. Na zajęciach wyczynia fantastyczne rzeczy. Nawet Czarek Miszta nie wyglądał tak dobrze, jak Kochalski. Legia może mieć kolejnego bardzo dobrego bramkarza – opowiadał w rozmowie z serwisem 1liga.org Dariusz Banasik, szkoleniowiec Radomiaka Radom, który w przeszłości pracował w Legii Warszawa.

- Mimo młodego wieku, doświadczenie, które zebrał w piłce juniorskiej, a teraz – w zawodowej, jest dość duże. To trzeci sezon, w którym gra na wypożyczeniu. W każdym z nich musiał mierzyć się z niemałą presją. Był bramkarzem, który pomógł wcześniej Radomiakowi w awansie z II do I ligi. Nie było to łatwe doświadczenie. Obecnie to dla niego drugi rok spędzony w czołowym zespole na zapleczu ekstraklasy. Mierzy się tam po raz kolejny z presją gry o awans. W tamtych rozgrywkach bronił w rundzie jesiennej, natomiast w rundzie wiosennej grał Czarek Miszta. Klub z Radomia otarł się o awans do ekstraklasy, w finałowym barażu nie sprostał Warcie Poznań. Uważam, że doświadczenie, które zbiera, jest niezwykle istotne - dodał Arkadiusz Białostocki, trener bramkarzy Legii w Centralnej Lidze Juniorów.

Mateusz Kochalski ma za sobą bardzo udaną rundę jesienną w I lidze. Po pierwsze – był bardzo regularny. Wystąpił we wszystkich 19 meczach Radomiaka w tym sezonie i w każdym grał od początku do końca. Po drugie – zachował aż 11 czystych kont. Łącznie przepuścił 13 bramek i został ukarany jedną żółtą kartką - Na pewno pozytywnie oceniam pierwszą część sezonu w moim wykonaniu. Myślę, że bramki, które przepuściłem, nie były zbytnio z mojej winy. Zazwyczaj było tak, że np. piłka wpadała do siatki po wcześniejszym odbiciu od słupka. Ale myślę, że nie popełniłem większych błędów. Gdy byłem na wypożyczeniu w Radomiaku w poprzednim roku, to też często grałem na zero z tyłu, lecz nie miałem zbyt wielu strzałów do obrony. Teraz się to zmieniło i trzeba było się mocniej wysilić. Mogłem trochę lepiej spisać się w grze nogami, choć niektóre boiska na to nie pozwalały. Ogólnie, jestem zadowolony z pierwszej części rozgrywek. Runda na plus – mówił "Kochal".

- Każdy mecz, w którym występuje Mateusz, toczy się o zwycięstwo. O ile w kategoriach młodzieżowych można traktować niektóre rzeczy troszeczkę ulgowo, o tyle w tej chwili każde spotkanie to być albo nie być - dla niego i drużyny. Mierzy się z tym, co go bardzo mocno rozwija. Obejrzałem wszystkie mecze „Kochala” w tym sezonie. Gdybym miał porównać jego obecną grę do tej sprzed dwóch lat - kiedy zaczął debiutować na szczeblu centralnym – to widać dużo większą koncentrację na zadaniu, meczu. Widać zawodnika, który od początku do końca jest nastawiony na skuteczną, dobrą grę. Złapał pewność siebie, przestał prowokować na boisku sytuacje „zapalne”, konfliktowe. Nie przypominam sobie, żeby w tej rundzie przepuścił strzał, który ewidentnie obciążałby jego konto. W kilku meczach popisał się kluczowymi interwencjami, które ratowały zespół. W wielu momentach reagował instynktownie, dzięki doświadczeniu, które zebrał. Coraz lepiej się ustawia, czyta grę. Widać, że największy postęp poczynił właśnie w tym elemencie. Można powiedzieć, że świadomość Mateusza z każdym miesiącem, sezonem jest dużo wyższa. I to tylko cieszy, bo jego dyspozycja nie wzięła się z przypadku – dodał Białostocki.

Bramkarz nie ukrywa, że sporo dał mu powrót do Legii na początku tego roku. Wówczas jego wypożyczenie - podczas którego również przebywał w Radomiaku – zostało skrócone po rundzie jesiennej i pod koniec lutego 20-latek wrócił do stolicy. - Pracowałem w III-ligowych rezerwach z trenerem Maciejem Kowalem, a później ćwiczyłem z pierwszym zespołem. Mogłem podpatrzeć doświadczonych bramkarzy: Artura Boruca, Radka Cierzniaka, a jeszcze wcześniej - Radka Majeckiego.  Artur od zawsze był moim ulubionym bramkarzem. Chciałem robić wszystko w taki sposób, jak on – opowiedział zawodnik. I dodał też, że bardziej wziął się za siebie. - Gdy byłem w Legii, to często zostawałem po treningach, ponieważ byłem najmłodszy z bramkarskiego grona. Dzięki temu mogłem więcej popracować. Co więcej, trochę schudłem. Niby nie widziałem, żebym wcześniej miał z tym problem, lecz dobrze się stało, że straciłem parę kilogramów. Stałem się szybszy, zwinniejszy, co podniosło moją pewność siebie w bramce.

- Gdy trenowałem z pierwszą drużyną Legii, to starałem się podpatrywać zachowania boiskowe, meczowe w gierkach, w treningach strzeleckich. Spoglądałem na zachowania, dzięki którym możesz zapobiec uderzeniu na bramkę, przeczytać akcję, przeciąć piłkę czy wyjść do centry. Radek Cierzniak powiedział mi kiedyś, że mam wychodzić do każdej piłki podczas dośrodkowań i stałych fragmentów. Zacząłem się do tego stosować, przez co w meczach nie mam już strachu związanego z tym czy mam wyjść z bramki, czy nie. Teraz w każdej sytuacji jestem pewny – albo wychodzę, albo nie. Chciałem poprawić ten aspekt – i to mi się udało. Nie mam tego dopracowanego do perfekcji, lecz sądzę, że jest znacznie lepiej niż wcześniej – stwierdził Kochalski.

- Mateusz to przykład zawodnika mającego wiedzę i umiejętności do gry nowoczesnej piłki, jeśli chodzi o pozycję bramkarza. Coraz lepiej rozumie grę. Coraz mniej problemów stwarza mu czytanie sytuacji boiskowych i ich rozpoznawanie. W każdej fazie jest w stanie skutecznie reagować: czy ma miejsce faza przejściowa z ataku do obrony, czy odwrotnie. Kiedy zespół broni, to „Kochal” jest w stanie szybko zareagować i zacząć atak drużyny, co było widać, że wielokrotnie – przy wznowieniu ręką, nogą – stosował. Oczywiście, w sytuacjach, w których pozwalają na to wydarzenia na murawie – komentował trener Białostocki.

Na początku sezonu golkiper rozegrał jeszcze dwa mecze w drugim zespole Legii – z RKS-em Radomsko (4:1) i rezerwami Jagiellonii Białystok (1:1). - W letnim oknie transferowym chciałem udać się na wypożyczenie, żeby grać. Oczywiście, fajnie pracować z zawodnikami pokroju Artura Boruca czy Radka Cierzniaka, ale samym trenowaniem na pewno nie poprawiłbym pewności siebie, zachowań w sytuacjach boiskowych. Najwięcej można się tego nauczyć w meczu o stawkę. Jeśli udaje się to w spotkaniach, to później daje mi to jeszcze więcej pewności siebie. Chciałem tymczasowo opuścić Legię, która się zgodziła. Nie było z tym żadnego problemu - dodał Kochalski. 

- Rozmawiamy o bardzo młodym człowieku. Zestawiając go z bardzo doświadczonymi zawodnikami grającymi w ekstraklasie czy I lidze, to Mateusz jest od nich o połowę młodszy i mniej doświadczony. Widzę, że przed nim dużo pracy, natomiast z meczu na mecz rozwija się w każdym aspekcie. W ostatnich miesiącach pokazał bardzo wysoką skuteczność gry defensywnej – w linii, jak i w bezpośrednich pojedynkach z napastnikiem. Jedenaście czystych kont nie wzięło się z niczego. Ale wiadomo, znakomite przygotowanie drużyny, współpraca formacji obronnej z bramkarzem, dobra praca trenerów: Dariusz Banasika i Kuby Studzińskiego, spowodowała, że Radomiak traci bardzo mało bramek. Mam w pamięci kilka świetnych interwencji Mateusza. Myślę, że w jakimś procencie to jego zasługa. Ale – tak, jak powiedziałem – mówimy o młodym człowieku, który wciąż musi się edukować, rozwijać na wszystkich płaszczyznach – dodał trener bramkarzy Legii w CLJ.

- Mateusz mierzy się z innymi sytuacjami w I lidze, a z innymi mierzył się w poprzednich latach. Grając o wynik, bardzo często nie chcesz podejmować nadmiernego ryzyka, starając się uprościć grę w pewnych elementach budowania ataku. Wiem, że w przeszłości był edukowany pod kątem gry kombinacyjnej – w elemencie tworzenia, otwierania ataku. Ostatnie miesiące pokazały, że był w stanie w dobry sposób przystosować się do nieco odmiennego stylu preferowanego przez Radomiaka. Jedni mogą szukać w tym minusów, a ja bym postawił mały plusik. Dwudziestoletni bramkarz musi się rozwijać w każdym aspekcie. Na pewno nie może spocząć na laurach i pomyśleć, że potrafi wszystko. Mamy przykłady dużo bardziej doświadczonych bramkarzy, którzy na przestrzeni ostatnich sezonów zrobili progres w swoich drużynach. Uważam, że tak samo powinno być z Mateuszem – mówił Białostocki.

Wypożyczenie 20-letniego Kochalskiego wygasa wraz z końcem tych rozgrywek. Zawodnik przyznaje, że nie myśli o tym, co będzie za pół roku. - Aktualnie jestem w Radomiaku, który zajmuje niezłą pozycję w tabeli (4 miejsce – red.). Gram cały czas. Na tę chwilę najważniejsze jest dla mnie to, żeby utrzymać miejsce w podstawowym składzie, dobrze przepracować zimę i być jeszcze lepszym w rundzie wiosennej. Jeżeli w drugiej części sezonu będę prezentował się jeszcze solidniej, to latem nie będę miał problemów z tym, co i gdzie grać dalej – dodał bramkarz.

- Znam Mateusza od początku jego pobytu w Legii. Wiem, że to osoba ambitna, świadoma, która obserwuje, potrafi określić, jak wygląda sytuacja w danym momencie. Ma dużą ambicję, chce grać, iść do przodu i się rozwijać. To, co pokazuje w ostatnich miesiącach... Jestem przekonany, że bardzo szybko mogą się za niego pojawić atrakcyjne zapytania i propozycje. Droga do bramki Legii, co pokazało wiele przypadków, może być różna. Nie ma jednej ścieżki. Jestem o niego spokojny i przekonany, że po zakończeniu wypożyczenia będzie miał gdzie grać, i że będzie występował na wysokim poziomie – stwierdził Białostocki.

- Czym mogę przekonać do siebie Legię, aby po powrocie z wypożyczenia otrzymać szansę w „jedynce”? Muszę pracować nad każdym aspektem, poprawić grę nogami. Jak będę czynił w tym postępy, i doskonalił się w innych elementach, to pod każdym względem mogę czuć się lepiej. Po prostu, muszę dobrze bronić, nie popełniać błędów. I wydaje mi się, że może być to powód, dla którego Legia mogłaby spojrzeć na mnie nieco inaczej – zakończył „Kochal”.

Mateusz Kochalski

Solidne występy i debiut w kadrze – Gabriel Kobylak

Kolejnym bramkarzem, który zrobił postęp i jest chwalony za swoją pracę jest Gabriel Kobylak. - Za mną udana runda, w której podskoczyła pewność siebie. Wcześniej miałem momenty, w których nie byłem przekonany, co do danej decyzji. Teraz się to zmieniło. Nie waham się przy wyjściach do piłki, robię to na całego. To pozytyw – mówi drugi z wypożyczonych bramkarzy Legii.

- Dość długo pracowaliśmy z Gabrielem, właściwie od jego pierwszych dni w Legii. To ambitna, zdeterminowana osoba, niechętnie godząca się z rolą rezerwowego, dążąca do systematycznej gry. Obserwując harmonijny progres - to, jak płynnie pokonuje szczeble: od CLJ, poprzez grę w rezerwach – widziałem jego rozwój sportowy, mentalny, pewność siebie, to, ile daje drużynie na boisku, w szatni. Dodatkowo, w ostatnich tygodniach bardzo udanie zadebiutował w reprezentacji do lat 19. Jestem przekonany, że tych występów byłoby jeszcze więcej, gdyby nie specyficzny okres, w którym się znajdujemy. Byłem spokojny o to, że poradzi sobie w I lidze – mówił Białostocki.

Gabriel Kobylak

Osiemnastolatek w ostatnich tygodniach regularnie bronił w I-ligowej Puszczy Niepołomice. Wystąpił w czternastu spotkaniach (w tym w 1 w Pucharze Polski), zachował sześć czystych kont i przepuścił dwanaście uderzeń. Bramkarz przyznaje, że szczególnie wspomina domowy mecz z Widzewem Łódź (1:0 – red.). – Było to dobre spotkanie w moim wykonaniu. W pierwszej minucie obroniłem sytuację sam na sam. W ostatnim kwadransie Widzew miał jeszcze trzy dogodne okazje, lecz wykazałem się czujnością i spokojem w bramce. Wybroniłem m.in. strzał Marcina Robaka z pięciu metrów – komentował Kobylak.

Nieco inne uczucia towarzyszyły mu w meczu z innym klubem z Łodzi, ŁKS-em. Spotkanie zakończyło się remisem 4:4, a trzy gole dla rywali – w tym dwa z rzutów karnych - padły w pierwszej połowie. Po przerwie Kobylak nie pojawił się już na boisku. – Sprokurowałem „jedenastkę”, a nieco później – przy golu na 2:0 - „wyplułem” przed siebie piłkę, którą do siatki skierował jeden z zawodników. Ale był to jedyny mecz, który mi nie wyszedł – dodał 18-latek, który kolejne dwa mecze, ze Stomilem i Termaliką, oglądał z ławki rezerwowych. Ale później ponownie wskoczył do bramki.

- Można powiedzieć, że mecz z ŁKS-em (4:4 – red.) delikatnie zachwiał hierarchią, jeżeli chodzi o obsadę bramki Puszczy, w której występowali Gabriel Kobylak i Mateusz Górski. W przerwie spotkania została dokonana zmiana golkipera. Gabriel nieco maczał palce przy bramkach dla łodzian. Myślę, że ma tego świadomość. Cieszę się, że dość szybko wrócił do równowagi. A, przede wszystkim – wrócił do bramki Puszczy. Znam jednego i drugiego zawodnika – to nie jest taka oczywista rywalizacja. Wiem, że na każdym treningu Gabriel musi udowadniać wyższość i to, że miejsce w bramce mu się należy – ocenił trener Białostocki.

Szkoleniowiec bramkarzy w CLJ zauważa dużo cech wspólnych w sposobie gry Kochalskiego i Kobylaka. - Kobylak to nowoczesny bramkarz, będący w stanie pomóc drużynie, przede wszystkim, w działaniach obronnych, ale i ofensywnych. Potrafi znakomicie spisywać się jako jedenasty, ofensywny zawodnik w zespole. Jest bardzo pożyteczny w budowaniu ataku. Patrząc na grę Gabriela, którego oglądałem we wszystkich spotkaniach – widzę Mateusza Kochalskiego, który wybierał się na pierwsze wypożyczenie. Dostrzegam bardo dużo pozytywnych aspektów w jego grze: żywiołowość, chęć pomocy drużynie, duża aktywność w bramce. W przyszłości, na poziomie seniorskim, może go wyróżniać element gry w ofensywie. Duży spokój, dobra technika, przegląd pola, znakomite rozumienie i czytanie gry. Jeżeli ktoś jest przekonany do takiego modelu gry i chce go wykorzystywać w tym aspekcie, to jest to bramkarz, który może dać bardzo dużo.

W pierwszej części sezonu Kobylak przepuścił dwanaście uderzeń, w tym cztery z rzutów karnych. – Mogłem lepiej się zachować przy drugim golu dla ŁKS-u i złapać piłkę, zamiast odbijać ją przed siebie. No i drugi rzut karny w tamtym meczu… Moim zdaniem nie faulowałem. Ale szczerze mówiąc – nie miałem większych szans przy straconych bramkach – uważa zawodnik. Dzięki solidnej postawie w bramce, nastolatek został powołany do reprezentacji Polski U-19, prowadzoną przez Jacka Magierę, byłego trenera i piłkarza Legii. - Byłem bardzo szczęśliwy, pierwszy raz pojechałem na kadrę Polski. Nie grałem od początku tylko wszedłem w drugiej połowie, bo kolega z pokoju miał nierozstrzygnięty wynik testu na obecność koronawirusa. Trener powiedział, że wejdę w przerwie. Pojawiłem się na murawie, nie straciłem bramki, obroniłem dwie „jedenastki” w pomeczowej serii rzutów karnych. Dobry mecz, fajne przeżycie – wspomina. 

- W rezerwach Legii nie było aż takiej siły przy centrach z bocznych sektorów, zawodnicy miękko posyłali piłkę w pole karne. Z kolei piłkarze Puszczy starają się mocno dośrodkowywać, przez co trudniej wychodzi się do piłek. Wcześniej nie miałem z tym problemów. Teraz nie jest źle, ale też nie idealnie – mówi Kobylak, który w ostatnim czasie szczególnie poprawił grę na linii. - Mówimy o zawodniku, który dopiero kilka miesięcy temu stał się pełnoletni.  Nikt nie oczekuje od niego na tym etapie bycia perfekcyjnym w każdym elemencie gry. Musi rozwijać każdy aspekt rzemiosła bramkarskiego. To równy bramkarz – ma bardzo dobry balans pomiędzy grą w defensywie a ofensywie. Musi pracować nad każdym elementem, uwypuklać najmocniejsze strony: skuteczność w grze jeden na jednego, umiejętność gry ofensywnej – komentował Białostocki.

Kobylak przyznał, że jest spora różnica między zapleczem ekstraklasy a III ligą, ale I liga go nie zaskoczyła. - Da się odczuć większą liczbę strzałów z pola karnego, zawodnicy mają bardziej precyzyjne uderzenie techniczne, można się spodziewać wszystkiego. Pamiętam jednak, że na spokojnie i bez stresu podchodziłem do debiutu przeciwko Koronie Kielce. Myślałem, że będzie gorzej, a okazało się, że byłem bardzo pewny i dałem radę. Później było już mi coraz łatwiej.

- Wypożyczenie do Puszczy okazało się dla niego znakomitym ruchem. Transfer czasowy bardzo mu pomoże w rozwoju indywidualnym: zdobędzie doświadczenie, nabierze pewności siebie. Widać, że z każdym spotkaniem prezentuje coraz lepiej. Można powiedzieć, że podąża drogą Radka Majeckiego, Czarka Miszty czy Mateusza Kochalskiego. Oby z meczu na mecz było widać jeszcze więcej spokoju w jego poczynaniach – zakończył Białostocki.

Polecamy

Komentarze (20)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.