Zielony Sebastian
30.11.2001 13:20
<b>- Dlaczego decyzja PZPN jest tak ważna dla pana przyszłości?</b>
Wywiad z Sebastianem Milą
- Dlaczego decyzja PZPN jest tak ważna dla pana przyszłości?
- Bo na razie kluby, które chcą mnie pozyskać, nie wiedzą, z kim mają rozmawiać. Mam nadzieję, że wkrótce się to unormuje.
- Gdzie pan najprawdopodobniej trafi - do Legii, Groclinu czy też na stałe do Orlenu?
- Rzeczywiście, chyba chodzi o te trzy kluby. Przynajmniej takie chodzą plotki. O ofercie z Legii przeczytałem w gazecie, potem coś mi wspominały osoby trzecie. Na jednym z naszych meczów widziano trenerów Dariusza Kubickiego i Krzysztofa Dowhania. Bardzo bym się cieszył, gdy plotki okazały się prawdą. Każdy piłkarz chce trafić na Łazienkowską, ale ja... w szczególności. Od dziecka kibicuję temu klubowi. Już sam fakt, że znalazłem się w kręgu zainteresowań Legii jest dla mnie jakimś tam spełnieniem marzeń. Zobaczymy, co dalej. Oczywiście, mam też inne marzenia. Reprezentacja Polski, a wcześniej reprezentacja olimpijska... Ale kto wie, jak będzie. Niektórzy piłkarze nagle stają w miejscu i przestają się rozwijać. Mam nadzieję, że mnie to nie spotka.
- W Warszawie grałoby się panu wygodniej - nie musiałby pan zakładać na siebie dwóch koszulek.
- Zgadza się, teraz gram w dwóch, bo pod zwyczajną, meczową koszulkę zakładam trykot Legii. To taki mój amulet, talizman, który zmusza mnie do maksymalnego zaangażowania. Wiem, że tylko dając z siebie wszystko mogę trafić do tak wielkiego klubu, jakim jest Legia. Zieloną koszulkę dostałem od siostry pod choinkę. Świetny prezent. Wiadomo, że nie wszystkim podoba się moja pasja. Niektórzy kibice nie potrafią mnie zrozumieć. Na przykład w Gdańsku niektórzy mieli do mnie pretensje, że zapomniałem już o Lechii. To nie prawda. Mam dla niej olbrzymi szacunek.
- Jest pan młodym zawodnikiem. W Legii wielu już przepadło.
- Wiem, dużo o tym myślałem. W dodatku na mojej pozycji grają Tomek Kiełbowicz i Radek Wróblewski. Ale przecież od nich można się bardzo wiele nauczyć. Na to właśnie liczę. Nie będzie mi łatwo wywalczyć sobie miejsce w składzie Legii, ale przecież do odważnych świat należy.
- Rozmawiał pan już z kolegą z reprezentacji młodzieżowej, Łukaszem Mierzejewskim?
- Oczywiście. My jeszcze świetnie znamy się z Gdańska. Gdy przechodził do Legii, bardzo się cieszyłem, że... będę osobiście znał jakiegoś zawodnika tego klubu. Na Łazienkowską trafił także inny mój przyjaciel - Tomek Mazurkiewicz. Dziś "Mazur" gra w Danii, być może jego śladem pójdzie "Mierzej". Ale ja wolałbym grać na Łazienkowskiej. Pytanie tylko, czy dostanę ofertę.
- A trener Bogusław Kaczmarek nie obrazi się, gdy zrezygnuje pan z przejścia do Groclinu?
- Mam z panem Kaczmarkiem bardzo dobry kontakt. On jest wyrozumiałym człowiekiem, można z nim o wszystkim porozmawiać i wszystko mu wytłumaczyć. Zresztą, takich jak ja pewnie znajdzie wielu. Przecież pan Kaczmarek ma bardzo duży talent do wynajdywania zdolnych zawodników w niższych ligach. Jednak niczego tu nie przesądzajmy. Z Legii jeszcze nie dostałem oferty. Gra w Groclinie byłaby dla mnie świetna. To w końcu pierwsza liga, jest tam znakomity szkoleniowiec.
- A gdyby miał pan zostać w drugiej lidze, w Orlenie?
- Orlen chce mnie zatrzymać. Liczę się z tym, że wiosnę mogę spędzić w drugiej lidze, ale to dla mnie żadna hańba. Wręcz przeciwnie. Orlen to świetny klub, w dodatku gram w podstawowym składzie i mogę się ogrywać. Stale podnoszę swoje umiejętności.
- Bo na razie kluby, które chcą mnie pozyskać, nie wiedzą, z kim mają rozmawiać. Mam nadzieję, że wkrótce się to unormuje.
- Gdzie pan najprawdopodobniej trafi - do Legii, Groclinu czy też na stałe do Orlenu?
- Rzeczywiście, chyba chodzi o te trzy kluby. Przynajmniej takie chodzą plotki. O ofercie z Legii przeczytałem w gazecie, potem coś mi wspominały osoby trzecie. Na jednym z naszych meczów widziano trenerów Dariusza Kubickiego i Krzysztofa Dowhania. Bardzo bym się cieszył, gdy plotki okazały się prawdą. Każdy piłkarz chce trafić na Łazienkowską, ale ja... w szczególności. Od dziecka kibicuję temu klubowi. Już sam fakt, że znalazłem się w kręgu zainteresowań Legii jest dla mnie jakimś tam spełnieniem marzeń. Zobaczymy, co dalej. Oczywiście, mam też inne marzenia. Reprezentacja Polski, a wcześniej reprezentacja olimpijska... Ale kto wie, jak będzie. Niektórzy piłkarze nagle stają w miejscu i przestają się rozwijać. Mam nadzieję, że mnie to nie spotka.
- W Warszawie grałoby się panu wygodniej - nie musiałby pan zakładać na siebie dwóch koszulek.
- Zgadza się, teraz gram w dwóch, bo pod zwyczajną, meczową koszulkę zakładam trykot Legii. To taki mój amulet, talizman, który zmusza mnie do maksymalnego zaangażowania. Wiem, że tylko dając z siebie wszystko mogę trafić do tak wielkiego klubu, jakim jest Legia. Zieloną koszulkę dostałem od siostry pod choinkę. Świetny prezent. Wiadomo, że nie wszystkim podoba się moja pasja. Niektórzy kibice nie potrafią mnie zrozumieć. Na przykład w Gdańsku niektórzy mieli do mnie pretensje, że zapomniałem już o Lechii. To nie prawda. Mam dla niej olbrzymi szacunek.
- Jest pan młodym zawodnikiem. W Legii wielu już przepadło.
- Wiem, dużo o tym myślałem. W dodatku na mojej pozycji grają Tomek Kiełbowicz i Radek Wróblewski. Ale przecież od nich można się bardzo wiele nauczyć. Na to właśnie liczę. Nie będzie mi łatwo wywalczyć sobie miejsce w składzie Legii, ale przecież do odważnych świat należy.
- Rozmawiał pan już z kolegą z reprezentacji młodzieżowej, Łukaszem Mierzejewskim?
- Oczywiście. My jeszcze świetnie znamy się z Gdańska. Gdy przechodził do Legii, bardzo się cieszyłem, że... będę osobiście znał jakiegoś zawodnika tego klubu. Na Łazienkowską trafił także inny mój przyjaciel - Tomek Mazurkiewicz. Dziś "Mazur" gra w Danii, być może jego śladem pójdzie "Mierzej". Ale ja wolałbym grać na Łazienkowskiej. Pytanie tylko, czy dostanę ofertę.
- A trener Bogusław Kaczmarek nie obrazi się, gdy zrezygnuje pan z przejścia do Groclinu?
- Mam z panem Kaczmarkiem bardzo dobry kontakt. On jest wyrozumiałym człowiekiem, można z nim o wszystkim porozmawiać i wszystko mu wytłumaczyć. Zresztą, takich jak ja pewnie znajdzie wielu. Przecież pan Kaczmarek ma bardzo duży talent do wynajdywania zdolnych zawodników w niższych ligach. Jednak niczego tu nie przesądzajmy. Z Legii jeszcze nie dostałem oferty. Gra w Groclinie byłaby dla mnie świetna. To w końcu pierwsza liga, jest tam znakomity szkoleniowiec.
- A gdyby miał pan zostać w drugiej lidze, w Orlenie?
- Orlen chce mnie zatrzymać. Liczę się z tym, że wiosnę mogę spędzić w drugiej lidze, ale to dla mnie żadna hańba. Wręcz przeciwnie. Orlen to świetny klub, w dodatku gram w podstawowym składzie i mogę się ogrywać. Stale podnoszę swoje umiejętności.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.