Domyślne zdjęcie Legia.Net

Złapaliśmy już właściwy rytm

Źródło: Gazeta Wyborcza

14.08.2002 10:08

(akt. 07.12.2018 12:52)

<img src="img/kubicki.jpg" border=1 align=left vspace=7 hspace=7 alt="Dariusz Kubicki"> - Barcelona jest klubem legendarnym. Wydaje mi się, że kiedyś różnica pomiędzy największymi klubami a tymi klasy średniej była jednak mniejsza niż dzisiaj - mówi drugi trener Legii Dariusz Kubicki, jedyny w dzisiejszej drużynie, który w 1989 roku grał dwa razy po 90 minut przeciw Barcelonie w pierwszej rundzie Pucharu Zdobywców Pucharów. Wywiad z Dariusz Kubicki
Dariusz Kubicki - Barcelona jest klubem legendarnym. Wydaje mi się, że kiedyś różnica pomiędzy największymi klubami a tymi klasy średniej była jednak mniejsza niż dzisiaj - mówi drugi trener Legii Dariusz Kubicki, jedyny w dzisiejszej drużynie, który w 1989 roku grał dwa razy po 90 minut przeciw Barcelonie w pierwszej rundzie Pucharu Zdobywców Pucharów.
To były pamiętne spotkania. W Warszawie legioniści ulegli 0:1, marnując niepowtarzalną okazję. Wcześniej na Camp Nou zremisowali bowiem 1:1 po meczu, w którym mogli zwyciężyć. Oprócz Kubickiego grał także do dziś czynny jako piłkarz Legii Marek Jóźwiak. On w obu tych meczach wchodził jednak na boisko w drugiej połowie.

Czy tamten mecz był jedynym pańskim występem na tym słynnym stadionie?

- Na Camp Nou miałem okazję wystąpić tylko raz, z Legią. Gdy grałem w klubach angielskich, to już tam nie trafiłem. Wcześniej i później zdarzało mi się bywać na wielu fantastycznych obiektach. Byłem i na Stadionie Olimpijskim w Monachium, i na San Siro w Mediolanie, i na Parc de Princes w Paryżu. Jako zawodnik nigdy nie miałem kompleksów, lubiłem grać o poważną stawkę, więc tamto spotkanie z Barceloną nie okazało się wcale niezapomnianym wrażeniem. Camp Nou to rzeczywiście jeden z najwspanialszych stadionów świata, ale tylko wtedy, gdy jest wypełniony. Na nasz mecz przyszło najwyżej 25 tys. kibiców. Na tym gigancie wrażenie gdzieś się ulotniło.

Mieliście niepowtarzalną szansę, by pokonać "Barcę". Sędzia jednak "przypilnował" wyniku i faworytowi nie stała się krzywda.

- Sędziowie, niestety, popełniają błędy, ale popełniają je także piłkarze. Mimo wszystko 1:1 wydawało się znakomitym wynikiem. Nie tylko nie uznano nam prawidłowo zdobytego gola, ale też bramkę straciliśmy w samej końcówce, w dodatku z karnego. Mieliśmy wszelkie dane, aby w rewanżu nie zmarnować okazji. Niestety, przegraliśmy 0:1. Czego zabrakło? Szczęścia na pewno, a trudno dyskutować o innych aspektach.

Marek Jóźwiak, który także brał udział w tamtych spotkaniach powiedział, że ówczesna Barcelona miała od obecnej lepszych piłkarzy.

- Trudno porównać, która legenda jest lepsza. A Barcelona jest przecież klubem legendarnym. Wydaje mi się, że kiedyś różnica pomiędzy największymi klubami a tymi klasy średniej była jednak mniejsza niż dzisiaj. Nawet ci najwięksi nie mieli aż takiej jak obecnie możliwości wyboru znakomitych graczy. Na pewno dysproporcje w cenach pomiędzy gwiazdami a, powiedzmy, naszymi piłkarzami nie są całkiem przypadkowe. Zawodnika, który kosztuje 40 czy 50 mln dolarów, stać w finałowym meczu najważniejszej imprezy na takie zagranie, na jakie gracz średnio drogi nigdy się nie zdobędzie.

Rozmawiacie czasem z Markiem Jóźwiakiem o tym, czego mieliście okazję doświadczyć 13 lat temu?

- Nawet nie było specjalnie możliwości. Musimy ciągle koncentrować się na kolejne spotkania. Najpierw nastawialiśmy się na Vardar, a potem na spotkania ligowe. Zresztą, prawdę mówiąc, to nawet nie pamiętałem, jak długo Marek w tamtych meczach występował, w której wchodził minucie.

Jaki wynik Legia powinna osiągnąć w środę, aby był Pan z niego zadowolony?

- Szczerze mówiąc, całkiem usatysfakcjonowałby mnie bramkowy remis. Powtórzenie wyniku sprzed 13 lat byłoby czymś znakomitym. Ale jak uczy doświadczenie i taki rezultat, to tylko zaliczka przed rewanżem, który rozegramy za dwa tygodnie.

Barcelona zlekceważy Legię? To byłaby szansa na korzystny rezultat?

- Nie sądzę. To profesjonaliści, zatrudniający cały sztab ludzi, starający się niczego nie zaniedbać. Jedyna szansa to fakt, że Barcelona nie rozegrała jeszcze żadnego meczu o stawkę, a my już zdążyliśmy złapać rytm.

Ale w poprzedniej rundzie to Vardar był w trakcie sezonu, Legia nie, a proszę - kto ma zagrać z "Barcą"...

- Oczywiście w sytuacji, którą przytoczyłem, należy upatrywać tylko cienia szansy. Rezultat będzie zależeć od innych czynników. Myślę jednak, że gdyby Legia grała z Vardarem, będąc w pełni sezonu, jej awans wyglądałby bardziej przekonująco.

W jakiej formie jest więc Legia teraz?

- W optymalnej dyspozycji nie jesteśmy w tej chwili na pewno. Świadczą o tym choćby wyniki spotkań ligowych. W dwóch kolejkach osiągnęliśmy w końcu tylko dwa remisy. W meczu z Amicą były już jednak pewne symptomy poprawy. Zespół zagrał bardziej agresywnie niż poprzednio, miejscami z polotem. Może trochę powoli, ale idzie ku lepszemu.

Odlot do Barcelony wyznaczono na wtorek. Jak przebiegał ostatni dzień przed opuszczeniem polskiej ziemi?

- O godz. 15 mieliśmy ostateczną przymiarkę garniturów, w których udamy się do Barcelony. O 16 obejrzeliśmy na wideo ostatni mecz sparingowy naszych rywali. O 18 odbyliśmy trening. Po jego zakończeniu podjęliśmy decyzję, których 16 zawodników poleci na środowe spotkanie.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.