Zostaję w Legii
05.08.2001 23:54
<b>Robert Błoński: Wreszcie chyba nikt nie będzie Panu zarzucał, że stara się tylko w meczach kadry, a spotkania w Legii traktuje jak zło konieczne.</b><br>
Wywiad z Bartoszem Karwanem
Robert Błoński: Wreszcie chyba nikt nie będzie Panu zarzucał, że stara się tylko w meczach kadry, a spotkania w Legii traktuje jak zło konieczne.
Bartosz Karwan: - Na pewno tak. Ale wychodząc na boisko nie myślałem o tym, by komuś udowadniać, że w grę Legii wkładam tyle samo wysiłku, co w występy reprezentacji. Rzeczywiście parę miesięcy temu tak się złożyło, że w kadrze grałem lepiej niż w lidze. Może dlatego, że tych meczów było zdecydowanie mniej? W ekstraklasie ciężko jest utrzymać formę na takim samym poziomie. Spotkania kadry to coś wyjątkowego, ale ja naprawdę do każdego meczu przykładam się tak samo. A wahania formy zdarzają się najlepszym, dlatego w tym sezonie moim celem jest właśnie ustabilizowanie formy. Po meczu z Ruchem poprzeczka jest zawieszona wysoko, ale nie chciałbym, żeby dobre mecze przeplatały się z przeciętnymi.
Zadowolony jest Pan ze swoich dokonań w meczu z Ruchem?
- Tak. Ale powiem szczerze, że więcej satysfakcji niż dwa gole sprawiła mi asysta. Zadaniem pomocnika jest stwarzanie sytuacji napastnikom, a podanie tak, by koledze pozostało tylko wbicie piłki do pustej bramki daje największe zadowolenie. Bramki również cieszą, tym bardziej, że przyczyniły się do wygranej. Ostatni raz dwa gole strzeliłem w derbowym meczu z Polonią za czasów trenera Stefana Białasa, wcześniej dwa razy do siatki rywali trafiłem w meczu z GKS Katowice, kiedy Legię prowadził Jerzy Kopa.
Jaka jest Pana przyszłość? Ma Pan podpisany roczny kontrakt z Legią z kwotą odstępnego sięgającą prawie miliona dolarów. Pojawiają się oferty z Vitesse Arnhem, FC Brugge... Czy zamierza Pan z nich skorzystać?
- Rzeczywiście, pojawiły się takie oferty i jeszcze dwie inne. Jednak po rozmowach z menedżerem, panem Lubańskim, ojcem, z którego zdaniem bardzo się liczę i bratem, który można powiedzieć, że był moim poprzednim menedżerem zdecydowaliśmy, że zostaję w Warszawie. Zamierzam wywiązać się z kontraktu z Legią, z którą jak dotąd nic właściwie nie osiągnąłem. Nie spieszy mi się z wyjazdem za granicę. Są dwie ligi, które mnie interesują - włoska i hiszpańska. I jeśli pojawiłaby się propozycja stamtąd, może bym skorzystał. Ale to tylko gdybanie. Na dziś zostaję w Legii przynajmniej do czerwca. Odpowiada mi tu właściwie wszystko. Wspomniałem już, że nic nie osiągnąłem z Legią. Teraz mam nadzieję, że ten sezon skończy się szczęśliwie.
Za dziewięć dni mecz na Islandii. Pod nieobecność w kadrze Tomasza Iwana zagra Pan w podstawowym składzie na prawej pomocy. Nie jest Pan chyba z tego faktu zbytnio zadowolony?
- Rzeczywiście. Chciałbym bardzo grać z numerem 13. W lidze nie ma problemu i mam nadzieję, że jakoś to zostanie rozwiązane przez kierownictwo reprezentacji. Od meczu w Oslo, kiedy w koszulce z tym numerem strzeliłem zwycięskiego gola w spotkaniu eliminacji MŚ z Norwegią, praktycznie nie rozstaję się z 13. Sądzę jednak, że nie będzie przeszkód. Jeśli przepisy FIFA stanowią inaczej i będę grał w pierwszym składzie, to założę koszulkę z numerem od 2 do 11.
Bartosz Karwan: - Na pewno tak. Ale wychodząc na boisko nie myślałem o tym, by komuś udowadniać, że w grę Legii wkładam tyle samo wysiłku, co w występy reprezentacji. Rzeczywiście parę miesięcy temu tak się złożyło, że w kadrze grałem lepiej niż w lidze. Może dlatego, że tych meczów było zdecydowanie mniej? W ekstraklasie ciężko jest utrzymać formę na takim samym poziomie. Spotkania kadry to coś wyjątkowego, ale ja naprawdę do każdego meczu przykładam się tak samo. A wahania formy zdarzają się najlepszym, dlatego w tym sezonie moim celem jest właśnie ustabilizowanie formy. Po meczu z Ruchem poprzeczka jest zawieszona wysoko, ale nie chciałbym, żeby dobre mecze przeplatały się z przeciętnymi.
Zadowolony jest Pan ze swoich dokonań w meczu z Ruchem?
- Tak. Ale powiem szczerze, że więcej satysfakcji niż dwa gole sprawiła mi asysta. Zadaniem pomocnika jest stwarzanie sytuacji napastnikom, a podanie tak, by koledze pozostało tylko wbicie piłki do pustej bramki daje największe zadowolenie. Bramki również cieszą, tym bardziej, że przyczyniły się do wygranej. Ostatni raz dwa gole strzeliłem w derbowym meczu z Polonią za czasów trenera Stefana Białasa, wcześniej dwa razy do siatki rywali trafiłem w meczu z GKS Katowice, kiedy Legię prowadził Jerzy Kopa.
Jaka jest Pana przyszłość? Ma Pan podpisany roczny kontrakt z Legią z kwotą odstępnego sięgającą prawie miliona dolarów. Pojawiają się oferty z Vitesse Arnhem, FC Brugge... Czy zamierza Pan z nich skorzystać?
- Rzeczywiście, pojawiły się takie oferty i jeszcze dwie inne. Jednak po rozmowach z menedżerem, panem Lubańskim, ojcem, z którego zdaniem bardzo się liczę i bratem, który można powiedzieć, że był moim poprzednim menedżerem zdecydowaliśmy, że zostaję w Warszawie. Zamierzam wywiązać się z kontraktu z Legią, z którą jak dotąd nic właściwie nie osiągnąłem. Nie spieszy mi się z wyjazdem za granicę. Są dwie ligi, które mnie interesują - włoska i hiszpańska. I jeśli pojawiłaby się propozycja stamtąd, może bym skorzystał. Ale to tylko gdybanie. Na dziś zostaję w Legii przynajmniej do czerwca. Odpowiada mi tu właściwie wszystko. Wspomniałem już, że nic nie osiągnąłem z Legią. Teraz mam nadzieję, że ten sezon skończy się szczęśliwie.
Za dziewięć dni mecz na Islandii. Pod nieobecność w kadrze Tomasza Iwana zagra Pan w podstawowym składzie na prawej pomocy. Nie jest Pan chyba z tego faktu zbytnio zadowolony?
- Rzeczywiście. Chciałbym bardzo grać z numerem 13. W lidze nie ma problemu i mam nadzieję, że jakoś to zostanie rozwiązane przez kierownictwo reprezentacji. Od meczu w Oslo, kiedy w koszulce z tym numerem strzeliłem zwycięskiego gola w spotkaniu eliminacji MŚ z Norwegią, praktycznie nie rozstaję się z 13. Sądzę jednak, że nie będzie przeszkód. Jeśli przepisy FIFA stanowią inaczej i będę grał w pierwszym składzie, to założę koszulkę z numerem od 2 do 11.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.