News: Komentarz: Szambo

Analiza potencjału Legii - lewi obrońcy

Marcin Szymczyk

Źródło: List od Czytelnika

09.09.2011 12:49

(akt. 21.12.2018 15:11)

<p>Czasem można usłyszeć od starszych kibiców – „kiedyś, to były czasy”. Myślę, że obecni piłkarze grający na boku defensywy mogą powiedzieć - „Kiedyś, to były czasy, kiedyś to było lepiej”. Wszyscy wiedzieli, że boczny obrońca jest od tego, aby powstrzymywać skrajnych pomocników drużyny przeciwnej i tyle. Zadania były zdecydowanie i przejrzyście określone, jak gracz tej formacji miał „coś jeszcze”, to była to już rewelacja. Kto to słyszał, żeby rozliczać piłkarzy gających na tej pozycji z umiejętności włączania się do ofensywnych akcji zespołu, czy z takiego elementu piłkarskiej sztuki jak celne dośrodkowanie. Z precyzyjnych wślizgów kończących szarże „ichniego” skrzydłowego to tak, ale z takich cudów? Panie, kto to słyszał takie fanaberie? No cóż, było minęło.</p>

Teraz o „rasowym” bocznym obrońcy możemy powiedzieć, że jest dobry jeśli posiada wszystkie wymienione wcześniej cechy (czyli i te defensywne i te ofensywne). Bez tego mówimy raczej o zawodniku mogącym występować na boku defensywy, ale nie nazwiemy go pełnoprawnym skrajnym defensorem. W obecnych czasach skrajny obrońca musi być bardzo uniwersalnym zawodnikiem. Nie tylko wymaga się od niego podobnych umiejętności co od skrzydłowego (może za wyjątkiem dryblingu), to jeszcze musi dobrze wiedzieć kiedy może włączyć się do ataku. Jego ofensywne wyjścia nie mogą powodować „spustoszenia” w formacji defensywnej. Nie może powstawać „dziura”, którą przeciwnik może poprowadzić niszczycielski kontratak. To wszystko jest na głowie obrońcy, tego właśnie oczekujemy po współczesnym przedstawicielu skrajnej defensywy. Na szczęście zawodnicy występujący na tej pozycji w Legii posiadają większość cech potrzebnych do tego, aby nazwać ich po „imieniu”. Oczywiście tak jak w przypadku poprzednich formacji i tu jest sporo do poprawy. Zarówno trener, jak i sami piłkarze mają nad czym pracować. Kto jest kim i inne niuanse postaram się przedstawić niżej.


Lewa obrona – Do niedawna (jeszcze w poprzednim sezonie) była to pozycja, na której strach było kogoś wystawić. No dobra, przesadziłem w pierwszej części sezonu strach oblatywał drużyny przeciwne, gdy na tej stronie obrony hasał jak młodzieniaszek Tomasz Kiełbowicz. Jednak nie był to strach spowodowany doskonałą grą defensywną naszego obrońcy, tylko fenomenalną dyspozycją przy wykonywaniu stałych fragmentów gry. To była siła tamtej Legii, jednak była to jedynie siła ofensywna. Z obroną tego sektora boiska było już znacznie gorzej. Prawda jest taka, że ile by pochwał nie wygłosić pod adresem Kiełbika, to swoje lata on już ma. W pewnych momentach drużyna powinna mu pomóc, zaasekurować środkowy obrońca lub defensywny pomocnik, cofnąć się lewy skrzydłowy. Niestety na takie wsparcie nasz „Kiełbik” liczyć nie mógł. Co ciekawe w tym sezonie sytuacja się powtarza, znów lewy obrońca zaczyna być postrachem drużyn przeciwnych, jednak znów za sprawą swojej gry ofensywnej i…niestety wciąż brakuje mu wsparcia od kolegów z zespołu. Oceniając grę bocznego obrońcy musimy przede wszystkim pamiętać, że do obowiązków skrajnego defensora należy niedopuszczenie do groźnych akcji tą stroną boiska, a z tym przedstawiciele naszej drużyny mają ogromny kłopot. O tym postaram się napisać już w indywidualnych analizach naszych defensorów.


Tomasz Kiełbowicz – Nestor i wielki profesjonalista. Nie ukrywam, że jestem ogromnym zwolennikiem Tomasza piłkarza, Tomasza człowieka. Od tylu lat facet jest gotów dać z siebie wszystko dla naszej Legii. Nie mówię, że zawsze był w „gazie”, że nie miał słabszych okresów, czy nie popełniał błędów. Owszem miał, jak chyba każdy piłkarz, jednak mimo to zawsze dawał z siebie tyle ile miał. Nigdy na pół gwizdka, nigdy na „light'cie”, wręcz przeciwnie, zawsze na maxa. Gdyby tym zaraził takiego Rybusa... zresztą o Rybusa mam do Tomka największe „pretensje”. Wiem, że na siłę nic się nie zrobi, ale... trzeba było tego młodego chłopaka siłą zaciągnąć na dodatkowe lekcje ze stałych fragmentów gry. Jakby sam nie chciał, to przynajmniej niech patrzy do znudzenia. Jest to jeden z elementów gry w piłkę, który Bozia podarowała i mając pod bokiem takiego starego mistrza jakim jest Kiełbik... W mojej opinii nie wykorzystać szansy na doprowadzenie tej umiejętności do perfekcji byłoby grzechem. Co do samej gry w obronie, to paradoksalnie zawsze miałem wrażenie, że lata Kiełbowiczowi służą. Z ich upływem był coraz bardziej pewny w swoich interwencjach, coraz bardziej wyrachowany. Teraz pomimo upływu „dni” nadal jest w stanie grać na wysokim poziomie (przynajmniej w Ekstraklasie). Biorąc pod uwagę ostatnie wpadki rywala, to może dobrym pomysłem byłoby „odkurzyć” starego mistrza. Niech zawodnicy przeciwnika przypomną sobie jaka to jest trauma, jak „Kiełbik” podchodzi do stojącej piłki. Wiem jedno, on gotowy jest na pewno.


Jakub Wawrzyniak – Z początku sezonu wydawało się, iż Kuba to defensor doskonały. Świetne szarże do przodu, coraz większe zrozumienie z naszym żądłem (Ljuboja), zwiastowały nową jakość na skrajnej lewej obronie. Do tego wydawało się, że „Wawrzyn” jest niezniszczalny kondycyjnie, sam zawodnik zdawał się być zadowolony z częstotliwości swoich występów. Grając na lewej flance defensywy piłkarz imponował szybkością, nieustępliwością, zmysłem kombinacyjnym i przygotowaniem kondycyjnym. Do tego z meczu na mecz prezentował większe zaufanie do własnych możliwości, a te biorąc pod uwagę niezłą technikę pozwalały wierzyć, że mamy obrońcę wysokiej klasy. Niestety bajka skończyła się równie szybko jak zaczęła. O ile gra w ofensywie nadal wygląda bardzo dobrze, to błędy w defensywie mnożą się jak króliki. W tym miejscu, biorąc się za ocenę występów „Wawrzyna” trzeba powiedzieć sobie jasno i wyraźnie, Jakub Wawrzyniak to jest lewy defensor i jako taki odpowiada za zabezpieczanie dostępu do bronionej przez siebie bramki. Z tego zadanie wywiązuje się niestety różnie. Tak, oczywiście ja wiem o tym, iż to nadal najlepszy lewy obrońca w Polsce, ale chyba przydałby mu się odpoczynek. Niech odsapnie, niech obejrzy jakie ostatnio popełnił błędy. Biorąc pod uwagę, że popełnia je w każdym kolejnym meczu, to już nie możemy o tym mówić przypadek, to już nie tylko pech. Do lewego obrońcy należy zabezpieczenie lewego „korytarza” i tego musimy od Jakuba wymagać. Dopiero potem zacznijmy rozliczać go z akcji ofensywnych. Kuba już kilka razy w swojej karierze podnosił się z kolan i był lepszy niż poprzednio. Wierzę, że tak będzie i tym razem.


Marcin Komorowski - Muszę go tu dopisać i uwzględnić jako tego który może grać na tej pozycji. Wszak w swojej dotychczasowej karierze był właśnie specem od gry na tej stronie boiska. Jednak dla mnie to środkowy defensor, z meczu na mecz lepszy. Z meczu na mecz prezentujący więcej spokoju i opanowania. Moim zdaniem całe siły powinien teraz włożyć w naukę gry na tej pozycji i czerpać pełnymi garściami z wiedzy Michała Żewłakowa. Dlatego o tym piłkarzu napiszę kiedy indziej.


Podsumowanie – Pomimo wielu gorzkich słów jakie zawarłem w analizach poszczególnych zawodników lewej strony defensywy, z tą pozycją wcale nie jest tak źle, jak by to z moich słów wynikało. Prawda jest taka, że kompletny lewy obrońca to obecnie rarytas. W Wiśle występuje tam lewy pomocnik (Paljić) lub spec od łatania dziur (Diaz) dobry wszędzie, czyli tak na prawdę nigdzie. W Lechu mamy Henriqueza, o którym do dziś sobie nie wyrobiłem zdania (bez rewelacji w obronie, jeszcze mniej  w ataku). Zawodnikiem wartym wzmianki jest gracz Zagłębia Lubin Nhamoinesu, jednak żaden z nich nie wzbudza we mnie jakiś przesadnych emocji. Gdybym miał wybierać to postawiłbym na Jakuba Wawrzyniaka. Na Tomka Kiełbowicza nie dam złego słowa powiedzieć, więc wydaje sie, że legijna lewa strona jest nieźle obsadzona. Gdyby udało sie powrócić do podstawowych obowiązków defensywnych, jakie powinien wypełniać gracz tej formacji, to powinno być na prawdę dobrze. Jakoś wierzę, że „Wawrzyn” jeszcze nie raz napsuje krwi przeciwnikom swoim ofensywnym wejściem i precyzyjnym podaniem lub nawet strzałem (oddaje ich sporo, więc wreszcie zaczną wpadać). Jedyną sprawą, która mnie na poważnie martwi w kontekście tej strony boiska, to brak młodych wilków gotowych „wyszarpać” pałeczkę od starszych kolegów. Nie widać w Młodej Legii zawodnika, który swoją grą pozwoliłby Tomkowi Kiełbowiczowi usiąść i z radością powiedzieć – „no to teraz mogę odpocząć”. Tomek nie mówię, że tak musisz zrobić, ale mimo wszystko właśnie tego zarówno Tobie jak i Legii życzę.


Autor: Monrooe


Poprzednie analizy:
- defensywni pomocnicy
- środek pomocy
- prawe skrzydło
- lewa flanka
- atak


Analizy kolejnych pozycji w poniedziałek. Weekend jest czasem ligowych emocji.

Polecamy

Komentarze (21)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.