News: Artur Haluch: Jestem w najlepszym klubie

Artur Haluch: Jestem w najlepszym klubie

Piotr Kamieniecki

Źródło: akademia.legia.com

02.12.2015 02:46

(akt. 07.12.2018 18:25)

- Przez 12 lat, które spędziłem przy Łazienkowskiej było też wiele zabawnych momentów. Jeden z trenerów za spóźnienie na trening kazał nam robić pompki, a zawodnikom wymyślał nowe ksywki jak np. „Drewnopulos”. O dobrą atmosferę dbaliśmy także sami. Jak byliśmy w gimnazjum chodziliśmy na trening z wielkimi torbami. Czasem dorzucaliśmy tam cegły i jeden czy drugi koleżka dźwigał je na Ł3. Gdy otwierał torbę w szatni było dużo śmiechu. Z chłopakami, z którymi byłem w Legii dalej utrzymuję kontakt. Jedni grają w piłkę, inni już nie grają, ale wszyscy kibicują Legii - opowiada Artur Haluch, czwarty bramkarz Legii Warszawa w rozmowie z "akademia.Legia.com".

Haluch to wychowanek stołecznego klubu, który przy Łazienkowskiej trenuje od 12 lat. - Na pierwszy trening z I zespołem poszedłem jak miałem 16 lat. Był Dusan Kuciak, Wojciech Skaba i ja. Nie wiedziałem, że najmłodszy zawodnik nosi piłki, czym „Duszi” się nieco oburzył. Trener Dowhań powiedział wówczas: „Dusan, Artur ma w Legii taki staż, że nie musi piłek nosić” - opowiada. 

 

- Moje treningi z „jedynką” na dobre rozpoczęły się na poprzedzającym obecny sezon obozie w Austrii. Na początku było trudno, bo intensywność zajęć była bardzo duża, ale później radziłem sobie dobrze. Nie czuję się gorszy od Dusana i Arka. Gdyby było inaczej to nie przychodziłbym na treningi i nie grałbym w piłkę. Bycie częścią pierwszego zespołu daje mi dużą satysfakcję. A że byłem wówczas trzecim bramkarzem? Wielu chciałoby być na moim miejscu. Nikomu źle nie życzę, ale wystarczy jedna kontuzja i już jesteś na ławce rezerwowych. Potem znów coś się stanie i nagle wchodzisz - mówi Haluch.

 

- Po przyjściu Kuby Szumskiego stałem się czwartym bramkarzem i sytuacja się skomplikowała. Nie wiem, co wydarzy się zimą. Żal byłoby rozstawać się z Legią, ale może jeszcze kiedyś tu wrócę? Póki co jestem w najlepszym klubie, robię to co kocham, w miejscu, które kocham. Spędzam przy Łazienkowskiej kilka godzin dziennie. Żyć, nie umierać. To jest kozak życie! - zakończył golkiper. Całą rozmowę można przeczytać na "akademia.Legia.com".

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.