fot. Marcin Szymczyk

Bartosz Kapustka: Nie wyobrażam sobie finału Pucharu Polski bez kibiców Legii

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

16.04.2023 22:35

(akt. 17.04.2023 02:29)

– Po meczu był smutek w szatni. Szacunek, że walczyliśmy do końca i w ostatnich minutach znowu zdobyliśmy bramkę, która daje nam punkt, ale trzeba się zastanowić nad drugą połową. To kolejne spotkanie, w którym szybko tracimy gola po przerwie i to, co udało nam się wcześniej wypracować, w moment straciliśmy – mówił po rywalizacji z Lechem (2:2), w 28. kolejce PKO Ekstraklasy, środkowy pomocnik Legii, Bartosz Kapustka.

– Pierwsza połowa okazała się bardzo dobra, do 40. minuty kontrolowaliśmy mecz, stwarzaliśmy sytuacje, mogliśmy zdobyć więcej bramek, a po przerwie wyszliśmy na boisko i na początku drugiej odsłony wyglądaliśmy słabiej od Lecha. Czujemy smutek.

– Z czego wynika gorsze wejście w drugą połowę? Nie mam pojęcia, to pytanie do naszego sztabu szkoleniowego. Musimy się nad tym zastanowić, to powtarza się kolejny raz.

– Remis jest rozczarowaniem. Zdajemy sobie sprawę, że zdobyliśmy cenny punkt, bo gdybyśmy przegrali, to Lech by się do nas zbliżył, a tak mamy troszkę więcej spokoju. Cały czas rywalizujemy o najwyższe cele, przed nami sporo gier, ale Legia zawsze walczy o komplet "oczek", tym bardziej u siebie. Niedzielny wynik nas nie zadowala.

– Myślę, że dla kibiców było to niezłe spotkanie, mecz z Rakowem też okazał się solidny. Fajnie, że klasyki nie kończyły się bezbramkowymi remisami i jedynie żółtymi kartkami. Drużyny grały ofensywnie, chciały strzelać gole, kreowały sytuacje.

– Czasami tak jest, że ostrzejszy faul potrafi podgrzać atmosferę, ale obie drużyny miały do siebie duży respekt. Mimo kilku starć czy spięć, nie było złej krwi, nie słyszałem wyzwisk, nie widziałem niesportowych zachowań.

– W pierwszej połowie potrafiłem obrócić się z przeciwnikami na plecach, przyspieszałem akcje, wyglądałem nieźle. W drugiej odsłonie brakowało mi piłki i nie byłem już tak aktywny, jak przed przerwą. Po zmianie stron cała drużyna wyglądała znacznie słabiej niż w pierwszych 45 minutach. Trzeba to przeanalizować, każdy chce grać na wysokim poziomie przez cały mecz, a nie pół spotkania.

– Remis w Legnicy bardzo nas bolał. Mimo że strzeliliśmy gola w końcówce, to po meczu czuliśmy olbrzymi smutek, gdyż zdawaliśmy sobie sprawę, jak ważne to było spotkanie. Wiara na pewno jest, chcemy dalej walczyć o mistrza, lecz nie będzie to proste.

– Nie wyobrażam sobie zagrać finału Pucharu Polski bez kibiców Legii Warszawa. Każdy, kto przychodzi na Łazienkowską, ten wie, jaką atmosferę potrafią zrobić fani. To nie jest przypadek, że w tym sezonie na stadion przychodzi tyle osób. Piłkarze robią, co mogą, walczą do końca, a trybuny niosą. Wiele ludzi przychodzi na mecze dla widowiska, a kibice potrafią stworzyć otoczkę wielkiego święta w Warszawie. Nie jestem człowiekiem na tyle kompetentnym, by wchodzić w decyzje osób, które zabezpieczają Stadion Narodowy, lecz mamy głęboką nadzieję, że finał też będzie sporym świętem, zarówno dla nas, jak i dla Rakowa, a ludzie przyjdą na obiekt i poczują klimat kibicowski. Występ przy pustych trybunach będzie olbrzymim zawodem dla każdego. Wierzę, że wszystko rozstrzygnie się dobrze, wspieramy decyzje naszych kibiców.

ZOBACZ TAKŻE:

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.