Josue Pesqueira
fot. Piotr Barański

Josue: Przyszłość? Decyzję podejmę po finale Pucharu Polski

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Canal+, Liga+ Extra

17.04.2023 00:45

(akt. 17.04.2023 02:20)

Josue był gościem Ligi+ Extra. Kapitan Legii podsumował mecz z Lechem Poznań, mówił o Rakowie Częstochowa, boiskowych prowokacjach, finale Pucharu Polski i decyzji nt. przyszłości.

– Chcieliśmy wygrać zarówno z Rakowem, jak i Lechem. Jesteśmy niepokonani u siebie, nie przegraliśmy w domu w tym sezonie. Oba spotkania okazały się duże, ważne. Rywalizacja z liderem była inna, z kolei w niedzielę zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę, jedno z najlepszych 35-40 minut. Takie mecze trzeba szybko "zabić". Jeśli się to nie uda, to należy pamiętać, że przeciwnik też ma jakość. Czekaliśmy na zdobycie drugiej bramki, lecz tuż po przerwie straciliśmy gola, zrobiło się 1:1 i pojawiły się trudności, lecz znowu pokazaliśmy, że nigdy się nie poddajemy.

– Mamy dobrego ducha drużyny, ale za nami drugi remis z rzędu, czujemy lekki smutek, gdyż zależało nam na zbliżeniu się do ekipy z Częstochowy, która jest dobra, silna. Gdy wygraliśmy z Rakowem, to byłem jednym z zawodników, który powiedział po spotkaniu, że zdobyliśmy trzy punkty, lecz to wciąż mocny przeciwnik.

– Gram w Legii, koledzy i trenerzy mnie znają. Jestem piłkarzem, więc nie mogę oczekiwać miłości od wielu ludzi, nie potrzebuję tego. Rywale mnie prowokują, ja też próbuję to robić, to element meczu. Nie zdawałem sobie sprawy, że będę aż tak prowokowany w Polsce. Gdy jestem wytrącany z gry, to staram się odpowiadać w taki sam sposób. Czasami trudno to wyjaśnić.

– Czuję się bardzo komfortowo w klubie, w mieście. Kibice mnie lubią, okazują duże wsparcie – tak, jak sztab i koledzy z zespołu. Gdy masz wszystko, to możesz się tylko cieszyć, co czynię. Codziennie trenuję, staram się być coraz lepszy, w weekendy próbuję dobrze grać, strzelać gole, asystować.

– W minionej rundzie przegraliśmy z Rakowem, niedawno pokonaliśmy lidera, ale finał Pucharu Polski będzie zupełnie inny – tak, jak sen, pobudka, adrenalina. Myślę, że czujemy się gotowi na takiego rodzaju spotkania. Po poprzednim sezonie jesteśmy przygotowani w zasadzie na wszystko.

– Przyszłość? To będzie duża decyzja w moim życiu. Jestem tu sam, moja żona i córka są w Portugalii. Ostatnio przyleciały do Polski na dwa tygodnie, teraz wracają do ojczyzny. Gdybym np. trafił do innego kraju, to może znowu byłbym sam. Jeśli zostanę w Warszawie, to może rodzina tu przyjedzie i zamieszka. To już nie jest tylko kwestia futbolu. W tym momencie nie podjąłem żadnej decyzji. Po finale PP usiądę z żoną, porozmawiamy o tej sprawie i zobaczymy, co zrobię.

– W Polsce nie lubię tylko jednej rzeczy – pogody. Czasami jest pięknie, słonecznie, a za dwie godziny robi się szaro i pada.

– Cieszę się, że tu jestem, pełnię rolę kapitana i nie mogę prosić o nic więcej, co mam w Warszawie, ale będę musiał podjąć decyzję. Zrobię to po finale krajowego pucharu, po dyskusjach z żoną oraz agentem.

ZOBACZ TAKŻE:

Polecamy

Komentarze (30)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.