Domyślne zdjęcie Legia.Net

Ciężkie życie piłkarza

Marcin Szymczyk

Źródło: Newsweek

23.08.2010 09:08

(akt. 15.12.2018 16:57)

Stres najmocniej uderza w szatni tuż przed meczem. To nie tylko motyle latające w brzuchu. Świadomość, że za chwilę tysiące ludzi będzie oceniać każdy twój ruch, wywołuje znacznie gorsze objawy. Specjaliści od psychiki wymieniają: trudności z koncentracją, skłonność do irytacji, wolniejsze reagowanie, nadpobudliwość ruchową, bóle brzucha i głowy, mdłości, biegunkę, nadmierne pocenie się, suche usta, sztywnienie mięśni.

I co z tego? Piłkarz ma wyjść i wygrać, bo to najważniejszy mecz w sezonie (prawie każdy jest taki). I nikogo nie obchodzi, że przy śniadaniu pokłócił się z żoną albo że nie mógł zasnąć do rana. - Najgorszy jest brzuch - mówi Jacek Bednarz, dawniej piłkarz m.in. Ruchu Chorzów i Legii Warszawa, dzisiaj menedżer piłkarski. - Problemy trawienne dopadają wielu piłkarzy tuż przed meczem. Ze strachu.

Piłkarze są poddawani ocenie trybun i dziennkarzy. Te często są nieobiektywne i niesprawiedliwe. Legenda Legii Lucjan Brychczy uważa, że piłkarz, który nie uodporni się na reakcje trybun, nigdy nie zostanie wielkim zawodnikiem. - Wchodzi na boisko, rozegra źle dwie piłki i już jest spalony. Załamie się psychicznie i boi się podać do partnera - mówi Brychczy.

Co gorsze w ocenie gry piłkarzy mylą sie także sędziowie. - Na Amice dostałem kiedyś kartkę za faul na środku boiska, choć w ogóle nie miałem kontaktu z przeciwnikiem. Myślałem, że zabiję sędziego - opowiada Bednarz. Piłkarz, który z powodu czerwonej kartki osłabia zespół, musi być przygotowany na wściekłość kolegów. Szczególnie wtedy gdy kartka wynika z lenistwa lub głupoty. Schodzi do szatni pod prysznic i wie, że zaraz po meczu przyjdzie dziesięciu wściekłych kolegów, z których każdy marzy o jednym - by dać mu solidnie po mordzie.

W fatalnym stanie psychicznym znajdują sie także zawodnicy którzy doznają kontuzji. Po urazie pewność siebie maleje, strach zdobywa nowe szczyty. Jacek Bednarz wyróżnia dwie sytuacje. Pierwsza jest prawdziwym piekłem - organizm piłkarza nigdy nie wraca do sprawności. - Ból, krew, pot, rehabilitacja. Wszystko na nic. Nie mogę biec tak szybko, jakbym chciał, ani zrobić zwrotu, bo czuję ból. Albo: wydaje mi się, że biegam jak dawniej, ale jestem wolniejszy, widzę plecy przeciwników, których kiedyś z łatwością wyprzedzałem. Nie wiem, co się dzieje. Wtedy nawet twardziel się poddaje, choćby był wybitnym piłkarzem, jak Holender Marco van Basten - mówi Bednarz. Druga sytuacja, gdy piłkarz całkowicie odzyskuje sprawność fizyczną, ale nie potrafi przeskoczyć urazu psychicznego, też nie jest łatwa. - Zbliża się przeciwnik, a ty skaczesz w powietrze, żeby cię nie kopnął. Myślisz, że na pewno zrobi ci coś złego. Pocieszające jest to, że jeśli masz szczęście i odpowiednią konstrukcję psychiczną, jeden dobry mecz, kilka zagrań i strach mija - tłumaczy Bednarz.

Badania dowiodły, pod szczególnie silnym działaniem stresu znajdują się wykonawcy rzutów karnych. Rozlewa się adrenalina, ciśnienie w żyłach skacze podobnie jak poziom cukru we krwi, serce wrzuca wyższy bieg. Piłkarz poci się, bo ciało próbuje się schłodzić. Idzie na ciężkich nogach do punktu 11 metrów, umysł wypełnia strach. Słabną refleks, zdolność koordynacji ruchowej i koncentracja. Podobnie jak zdolność podejmowania decyzji.

I jak po tym wszystkim przejąć się kolejnym przegranym meczem?

Autor: Marcin Fabjański

Cały tekst można przeczytać w najnowszym wydaniu Newsweek Polska.

Polecamy

Komentarze (24)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.