Ricardo Sa Pinto/Dariusz Mioduski

Dariusz Mioduski: Pinto nie jest łatwym trenerem, ale mamy wspólne cele

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Sport.pl

25.01.2019 22:18

(akt. 25.01.2019 22:20)

- Wiem, że wcześniej tak nie było, że trener zamykał sparingi. Teraz tak jest, bo taką metodykę pracy ma Sa Pinto. Nie zmienił jej po przyjeździe do Warszawy, postępował tak już w poprzednich klubach. My wciąż się siebie uczymy i to wzajemne docieranie pewnie jeszcze trochę potrwa. Naprawdę nie mam problemu z tym, że Sa Pinto ma władzę nad drużyną. Podkreślam: nad drużyną, nie nad klubem - tłumaczy prezes Legii, Dariusz Mioduski.

- A podkreślam dlatego, że mediom chyba ostatnio to rozgraniczenie umyka. Ja to rozgraniczam. I nie zamierzam ingerować w pracę trenera, dopóki jego wizja i cele są spójne z wizją klubu. Generalnie nigdy nie będę publicznie krytykować żadnego trenera pracującego w Legii. Dopóki tu pracuje, cieszy się moim zaufaniem. Jeśli je utraci, to oznacza koniec współpracy. Ale to nie jest temat do medialnych rozważań.

Sa Pinto w żadnym innym klubie nie pracował dłużej niż dziesięć miesięcy. Wy latem związaliście się trzyletnią umową. To prawda, że jest zapis, który pozwala rozstać się z trenerem po sezonie?

- Nie ma takiego zapisu.

Brak szacunku do pracowników klubu, innych trenerów, sędziów. Takie powody rozstania z Sa Pinto podawał w belgijskich mediach prezes Standardu Bruno Venanzi.

- Charakter, podejście do ludzi, sposób nawiązywania kontaktów. To wszystko sprawia, że Sa Pinto może być w ten sposób postrzegany. To z pewnością nie jest łatwy trener, ale jest w 100 proc. skoncentrowany na odniesieniu sukcesu. Czyli na tym, na czym nam wszystkim w Legii bardzo zależy. O innych sprawach na bieżąco rozmawiamy, ale to zostaje między nami.

Sa Pinto zatrudniał pan na wariackich papierach?

- Nie do końca. Jego kandydatura była przez nas analizowana wcześniej. Ale krótko, bo dopiero od jego odejścia z Liege. Wtedy upadł pomysł z Brzęczkiem, do startu obozu został tydzień. Analizowaliśmy Sa Pinto i jeszcze dwóch innych kandydatów, ale pojawiło się pytanie: czy to jest moment, by wchodzić w proces dogłębnej analizy od nowa, czy zaczynamy sezon z tym, co jest. No i zaczęliśmy z tym, co jest. Gdybym wtedy posłuchał intuicji, jestem przekonany, że uniknęlibyśmy tej wpadki w pucharach.

Jest pan przekonany, że Sa Pinto będzie pracował w Legii dłużej niż w poprzednich klubach?

- Nie mogę mieć takiej pewności, ale taki jest plan, na to liczymy. Włącznie z trenerem, który najpierw chce zdobyć mistrzostwo, a potem awansować do europejskich pucharów. On też postrzega Legię jako klub, w którym może zbudować pozycję. Wcześniej miał trochę pecha w karierze. W Crvenej zvezdzie zderzył się z problemami finansowymi. Później poszedł właśnie do Standardu. Prezydent klubu jest blisko zaprzyjaźniony z Michelem Preud’hommem, dlatego gdy latem pojawiła się okazja, by ściągnąć go z powrotem, zrobił to. I rozstał się z Sa Pinto mimo, że było to po udanym sezonie i osiągnięciu sukcesów.

Salvador Agra i Luis Rocha to zawodnicy, którzy zaproponowani zostali Legii przez Sa Pinto?

- Nie, ci zawodnicy byli na liście, zaproponowanej trenerowi przez dział skautingu. Od dawna działamy na rynku portugalskim. Mamy tam zaufaną osobę, z którą blisko współpracujemy co najmniej od dwóch lat. Notabene, to ten agent polecił nam Sa Pinto. Dlatego trochę mnie śmieszy, gdy słyszę, że trener wybiera sobie tych zawodników, bo razem mają wspólnego agenta. Oczywiście może kogoś sam polecić, zaproponować, ale nie był to ani Agra, ani Rocha. Kimś takim wcześniej był Andre Martins.

Inaki Astiz, Cafu, Radosław Cierzniak, Kasper Hamalainen, Adam Hlousek, Michał Kucharczyk, Arkadiusz Malarz, Cristian Pasquato, Michał Pazdan, Miroslav Radović, Andre Martins. Latem wygasają kontrakty aż 11 piłkarzy. Z którymi rozmawiacie na temat przedłużenia umowy?

- Nie chciałbym teraz mówić o takich sprawach. Tym bardziej w momencie, w którym zawodnicy ciężko trenują na obozie i być może właśnie walczą o nowe kontrakty.

Co dalej z Arkadiuszem Malarzem?

- Arek przez ostatnie trzy lata był bardzo ważną postacią tej drużyny. Darzę go ogromnym szacunkiem. Rozmawiałem z nim wielokrotnie. On wie, że to jego ostatni rok kontraktu piłkarskiego w Legii, ale dostał od nas propozycję, by pozostać w strukturach klubu. I to nie tylko jako trener bramkarzy w akademii, ale po to by sprawować naprawdę poważną funkcję. Nie chcę mówić jaką, bo wolałbym na ten temat rozmawiać bezpośrednio z Arkiem. Mogę jedynie powiedzieć, że odkąd tutaj jestem, żadnemu innemu piłkarzowi na zakończenie kariery nie złożyliśmy tak dobrej propozycji. I ona na Arka czeka.

Malarz o tym, że nie leci na obóz do Portugalii, miał dowiedzieć się w ostatniej chwili, i to nie od trenera, tylko od pana.

- Koniec końców ja przekazałem tę informację Arkowi, ale też dlatego, że Sa Pinto nie było w Warszawie. Nie leciał z drużyną na obóz, tylko czekał na nią w Portugalii. Z tego, co mi wiadomo, wcześniej Ricardo miał rozmowy z Arkiem. I mówił mu wprost, że nie widzi go w dalszych planach. To suwerenna decyzja trenera, ja tutaj nic nie zrobię. Nie zamierzam mediować ani w sprawie Arka, ani pozostałych piłkarzy [Jose Kante, Cristian Pasquato, Chris Philipps], których Sa Pinto nie zabrał na obóz. Uważam też, że komunikacja między piłkarzami i trenerem powinna być bezpośrednia, a nie przez media.

Legia zimą kupi jeszcze jakichś piłkarzy?

- Mamy swoje ograniczenia budżetowe, więc nie jesteśmy w stanie poszaleć na rynku transferowym. Dlatego dla nas największym wzmocnieniem będzie brak istotnych osłabień.

Sebastian Szymański odejdzie?

- Nie chciałbym, żebyśmy sprzedawali go teraz - zimą.

Zapis całej rozmowy z prezesem i wlaścicielem Legii, Dariuszem Mioduskim, można przeczytać na sport.pl.

Polecamy

Komentarze (102)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.