Debiut smakował wybornie. Nadchodzi czas Rosołka?
20.10.2019 20:45
Siedlce, era snajpera i telefon od Legii
W Siedlcach wszystko się zaczęło. Maciej Rosołek pierwsze piłkarskie kroki stawiał w lokalnej Pogoni, w drużynie z jego rocznika, gdzie trafił pod skrzydła zespołu prowadzonego wówczas przez trenera Przemysława Anusiewicza. Co więcej, zawodnik szkolił się również u boku Dariusza Blachy. Wybijał się ponad resztę, wyróżniał się, był niepowtarzalny niczym płatek śniegu. Regularnie przywoził pamiątkowe nagrody z różnych zawodów, często okazywał się królem strzelców bądź najlepszych piłkarzem. Jednym z początkowych sukcesów Rosołka razem z innymi zawodnikami reprezentującymi Szkołę Podstawową nr 4 w Siedlcach, było zajęcie drugiego miejsca w finałach ogólnopolskich Igrzysk Młodzieży Szkolnej. "Rosi" miał na swoim koncie najwięcej trafień ze wszystkich, bo trzynaście.
O tym, iż "Rosół" od zawsze miał smykałkę do goli, pokazuje pewna statystyka. Od 2011 do 2014 roku, snajper w ekipie ze swojego rocznika strzelił aż 113 goli! Dla porównania, drugi gracz w klasyfikacji zdobył 58 bramek, występując jednak o dwa lata dłużej w tych barwach niż obecny legionista. - Niesamowita dynamika, szybkość, cechy wolicjonalne, kapitalna wytrzymałość. Co więcej, potrafił uderzyć zarówno z prawej jak i lewej nogi. Oddawał niezłe strzały z dystansu. Miał to „coś”, że potrafił uruchomić skrzydłowych fajnymi podaniami. W meczach, które w przekroju całego sezonu okazywały się kluczowe, był w stanie strzelić po trzy-cztery gole. Biegał i walczył za dwóch. Chłopak na najwyższym poziomie, było to widać od samego początku. W pewnej chwili, przekazałem go wyżej, do trenera Anusiewicza, bo przerastał wszystkich o dwie klasy, żeby dalej się rozwijał – opowiada Dariusz Blacha, szkoleniowiec, który przez pewien czas trenował Rosołka w Pogoni Siedlce.
- Legia starała się o niego praktycznie dwa lata. Pamiętam, że była taka sytuacja, iż pewnego dnia zadzwoniła do mnie jego mama. Spytała się czy powinien już trafić do Legii, czy jeszcze nie. Powiedziałem, że jestem szkoleniowcem Pogoni, więc za bardzo nie mogę się udzielać w tej sprawie. Dodałem jednak: gdyby to był mój syn, nie zastanawiałbym się. W tym momencie rozmowa się zakończyła i Rosołek zawitał na Łazienkowską – wspomina Blacha.
Pod koniec "podstawówki", Rosołkowski zaczęli się uważniej przyglądać skauci klubu z Łazienkowskiej. Doszło do tego, iż skauci „Wojskowych” zaprosili go na testy przed rozpoczęciem gimnazjum. Wtedy sam zainteresowany nie zgodził się na przyjazd, ponieważ nie był w stu procentach gotowy na taki ruch. - Zostałem w Siedlcach na kolejny rok i później przyszły mistrzostwa Polski kadr wojewódzkich. Reprezentowałem barwy Mazowsza, gdzie grałem na pozycji napastnika – wtedy zaczęła się moja era snajpera. Trener mnie tam wystawił, zostałem królem strzelców i wygraliśmy całe rozgrywki. Po turnieju warszawiacy po raz drugi zadzwonili do mnie… - opowiadał nastolatek w pierwszym wywiadzie dla serwisu Legia.Net w maju 2018 roku.
Ostateczny wybór, decyzja kolegów oraz wybuchowość
Rosołek miał na stole kilka ofert z innych ekip, m.in. Lechii Gdańsk. Co więcej, jeszcze przed odebraniem słuchawki od Legii, piłkarz rozmawiał ze szkoleniowcem gdańszczan na specjalnym spotkaniu zapoznawczym, gdzie usłyszał o działaniach tamtejszej akademii oraz o tym jak trener widzi jego osobę w tym klubie. Doszły do tego dobre warunki finansowe i obietnica, że zadebiutuje w pierwszej drużynie przed ukończeniem pełnoletności. Wychowanek Pogoni postawił jednak na Warszawę, chociażby z tego względu, że jest bliżej jego rodzinnego domu niż Gdańsk. Ponadto, siedlczanin trzymał także kciuki za stołeczną drużynę. Po wybraniu Łazienkowskiej, czekał go ważny dwutygodniowy okres wstępny. Po tym czasie, przyszła pora na podjęcie decyzji, w której trenerowi pomogło dwóch piłkarzy – Łukasz Zjawiński oraz Łukasz Łakomy. Pierwszy z nich jest obecnie wypożyczony do drugoligowej Stali Stalowa Wola, a drugi regularnie występuje w trzecioligowych rezerwach pod okiem Piotra Kobiereckiego i ma za sobą treningi z „jedynką”. Wówczas, szkoleniowiec spytał się ich czy Rosołek powinien zostać w klubie. Odpowiedź była jednoznaczna i pozytywna dla gracza.
- Bardzo chciała go pozyskać Jagiellonia. Potem do gry wkroczyła też Lechia Gdańsk. Maciej był zakochany w Legii, która też go monitorowała, zapraszała na treningi. Nie mogło się to skończyć inaczej niż transferem na Łazienkowską. Pamiętam, że zawsze miał plecak, czapkę czy szalik z herbem stołecznego klubu. Był pod ciągłą obserwacją, jeździł z Legią na turnieje, a teraz przeszedł drogę juniorską i zadebiutował w Ekstraklasie - wspomina pierwszy trener Rosołka, Przemysław Anusiewicz, który obszerniej wypowiada się o zawodniku TUTAJ.
Od najmłodszych lat, piłkarz nie mógł pogodzić się z boiskowymi porażkami. Do tego stopnia przeżywał nieudane występy Pogoni, iż kiedyś nawet wytykano mu, że jest „płaczkiem”. Rosołek często płakał po przegranych meczach, dodatkowo złościł się i krytykował wszystkich dookoła, tylko nie siebie. Zdarzyło się, iż gracz dobitnie uwypuklił wybuchowość grając już z „eLką” na piersi w derbach stolicy z Polonią przy Konwiktorskiej. „Wojskowi” spokojnie prowadzili różnicą pięciu goli, a w tym spotkaniu wychowankowi Pogoni nie udało się strzelić ani gola, ani mieć asysty. Zawodnikowi przytrafiło się parę słabszych zagrań, a po jednym z nich zdjął rękawiczki, które miał założone na rękach, i zaczął nimi rzucać po boisku. Z biegiem czasu, wyrósł jednak z takich złych nawyków, popracował nad tym aspektem, przez co nie ma tylu eksplozji emocji.
O ile nie miał problemów z aklimatyzacją w szatni, a później na murawie, lekkie kłopoty były na początku pobytu w bursie: pojawiały się wybryki, przez co musiał wyjaśniać swoje zachowanie. Taka sytuacja miała miejsce chociażby po tym, gdy po małej zabawie, szarpnął za klamkę od drzwi w taki sposób, iż ta została mu w dłoniach. Sporo, w kontekście zyskania spokoju, dała mu zmiana pokoju i zamieszkanie z Konradem Matuszewskim, z którym regularnie jeździł na juniorskie kadry Polski. Oprócz nich, często powołania do reprezentacji otrzymywał również Michał Karbownik. Na temat „Karbo” więcej ostatnio pisaliśmy w tym miejscu.
CLJ, awans do rezerw i „jedynki”
Rosołek pokonywał kolejne szczeble legijnej akademii, a w sezonie 2017/18 trafił do Centralnej Ligi Juniorów. W siedmiu jesiennych meczach strzelił cztery gole, a w nagrodę za dobrą postawę wszedł na ostatnie minuty przeciwko Ajaksowi w Amsterdamie w ramach UEFA Youth League. "Rosi" nie przestawał strzelać, wręcz przeciwnie. W drugiej części rozgrywek, zdobył jeszcze sześć bramek.
Do jednej z jego zalet bez wątpienia należy uniwersalność, wszechstronność. Piłkarz, w trakcie dotychczasowej przygody z futbolem, był sprawdzany na pozycji skrzydłowego, wysuniętego napastnika czy na „dziesiątce”. Na każdym kroku udowadniał i pokazywał, że jest w stanie wystąpić na każdym z wymienionych miejsc na murawie.
- To zawodnik dysponujący dobrą motoryką, mentalnością i techniką, a jest też zaawansowany taktycznie. Jest materiałem na gracza kompletnego. Ma wytrzymałość, dobrze chroni piłkę, potrafi wyjść do prostopadłej piłki. Timing i dobre uderzenie. Wykorzystuje trudne sytuacje, choć czasami zbyt łatwo marnuje proste okazje. Dla mnie jest docelowo napastnikiem, ale potrafi grać jako fałszywy atakujący, ale też jako skrzydłowy. Grając z boku, wygrywa pojedynki 1 na 1, jest mobilny i skutecznie schodzi do środka - opisuje Rosołka trener rezerw, Piotr Kobierecki.
Kolejny sezon? Przełomowy. Rosołek rozpoczął od występów w CLJ, gdzie w siedmiu spotkaniach siedmiokrotnie pokonywał bramkarzy rywali i miał dwie asysty. Był sercem ekipy prowadzonej przez Marka Saganowskiego. Potrafił wziąć ciężar na swoje barki i w pojedynkę przesądzić o losach spotkania. Gdy stołeczna ekipa nie miała zbytnio pomysłu, aby zaskoczyć rywali, w dużej mierze decydowała się na posłanie futbolówek właśnie do „Rosiego”, który był w stanie stworzyć coś z niczego bądź dobrze się ustawić i skierować piłkę do siatki. Poza wspomnianymi walorami, imponuje także szybkością, grą tyłem do bramki. Jest przebojowy, konsekwentny, nieustannie dąży do celu, ma twardy charakter, który wyzwala w nim dodatkowe pokłady energii oraz zaangażowania. - Prawdziwy przywódca, miał posłuch wśród chłopaków, niesamowicie skromny i pracowity. Był takim wzorem. Reszta zawodników go komplementowała. Mówiła, że jest niesamowity, bo ma wszystko, żeby być piłkarzem nawet klasy światowej, nie tylko europejskiej. Jeżeli „sodówka” mu nie odbije, będzie grał w piłkę – uważa Blacha.
Wzrost formy sprawił, iż pod koniec września 2018 roku, siedlczanin wskoczył schodek wyżej, czyli do drugiego zespołu. Po przejściu do „dwójki”, wychowanek Pogoni stopniowo budował swoją pozycję, zyskiwał coraz większy szacunek. Początkowo był umiejętnie wprowadzany do zespołu. Najpierw meldował się na boisku z ławki rezerwowych i wnosił jakość, także kilka razy zdołał „ukąsić” przeciwników. Później na stałe zadomowił się w wyjściowej „jedenastce” i odpłacał się sztabowi szkoleniowemu dobrą grą.
W ostatnich ligowych kolejkach, Rosołek jednak nie grał. Powód? Powołanie na obóz z „jedynką” do Warki. - Pamiętam, że przyjechałem na trening rezerw, trener Piotr Kobierecki wziął mnie na bok i poinformował, że pojadę na zgrupowanie w pierwszym zespołem. Przez cały trening nie mogłem się skupić (śmiech) – mówił zawodnik w rozmowie z Legia.Net. Piłkarz, po usłyszeniu pozytywnej wiadomości, otrzymał kilka dni wolnego na odpoczynek, a następnie uczestniczył już w zajęciach wicemistrzów Polski przed bieżącym sezonem. Oprócz Warki, 18-latek udał się jeszcze z pierwszą drużyną do austriackiego Leogang, aby oficjalnie zostać włączonym do ekipy Aleksandara Vukovicia.
Rosołek sumiennie pracował na treningach po powrocie do stolicy. Gdy nie łapał się do kadry „jedynki”, schodził z pomocą do trzeciej ligi. Robił tam różnicę i miał wpływ na poczynania całego zespołu. Znacząco przyczynił się do paru zwycięstw, przy okazji śrubując statystyki. Efekt? Po dziewięciu meczach, strzelił pięć goli i dorzucił cztery asysty. Jego "liczby" przybliżyły "dwójkę" m.in. do wygranych z RKS-em Radomsko, Bronią Radom, Polonią, KS-em Wasilków czy Olimpią Zambrów. Ponadto, piłkarz dwukrotnie siedział na ławce rezerwowych w starciach z Jagiellonią oraz Wisłą Płock.
- Rosołek płynnie pokonuje kolejne stopnie. Dobrze wchodził do CLJ, gdzie tworzył duet ze Zjawińskim. Potem stał się liderem i najważniejszą postacią juniorów starszych, a następnie szybko wywalczył sobie miejsce w rezerwach, gdzie szybko stał się podstawowym graczem. Ma duże szczęście, że w „jedynce” trafił na trenera, który nie boi się stawiać na młodzieżowców. Pierwsze pół roku często jest adaptacyjne, a Maciejowi udało się zadebiutować. Ma na tyle duży potencjał, że jego dużym walorem może być uniwersalność. Jest w stanie w niedalekiej przyszłości być ważną postacią zespołu. Trener Vuković widzi go na co dzień i wie, czego potrzebuje, by się rozwijać - dodaje Kobierecki.
Były gracz Pogoni Siedlce znalazł się również w „dwudziestce” meczowej przeciwko Lechowi. Rosołek zameldował się na murawie obiektu przy Łazienkowskiej w 74. minucie, zastępując Luquinhasa. Młodzieżowiec zajął miejsce na skrzydle i zanotował prawdziwe wejście smoka. Kilkadziesiąt sekund później, nastolatek dobrze odnalazł się w polu karnym, wykorzystał błąd Roberta Gumnego i umieścił futbolówkę w siatce. Nie dość, że debiutant pojawił się na placu gry na ostatni kwadrans, jego bramka zadecydowała o tym, że trzy punkty pozostały w Warszawie. W trakcie minut spędzonych na boisku, jego dziesięć z dwunastu podań okazało się wygranych. Co więcej, 18-latek był raz faulowany, okazał się lepszy w 60% pojedynków, miał również udany drybling.
- Jestem szczęśliwy z tego, że zadebiutował i strzelił ważnego gola. To spokojny chłopak, uważnie słucha na treningach. Zasłużył na to – mówił na gorąco w strefie wywiadów, po spotkaniu z „Kolejorzem”, Domagoj Antolić. Chorwat asystował przy premierowym trafieniu „Rosiego”.
- Emocje po meczu? Trudno cokolwiek powiedzieć. Byłem wręcz oszołomiony tym wszystkim. Gdy wróciłem do domu, miałem spore problemu z zaśnięciem w nocy. Odpisuję na wszystkie wiadomości, jestem wdzięczny za ogromne wsparcie i przynajmniej w taki sposób staram się odpłacić – powiedział nam dzień po meczu Rosołek, po czym dodał: - Po przyjściu do klubu w niedzielę, nie miałem żadnej taryfy ulgowej, a rano stawiłem się na treningu wyrównawczym. Chłopaki pilnują, żebym nie odleciał - przyznaje.
Wiele osób z pewnością pamięta jak w poprzednich rozgrywkach zwycięskim trafieniem w Poznaniu, przeciwko Legii, popisał się młody Filip Marchwiński. Teraz stołeczny klub odpowiedział Rosołkiem, który „skarcił” poznaniaków i zapewnił zwycięstwo swojej ekipie. Debiut smakował wybornie. Czy dla niego będzie to początek zupełnie nowego rozdziału, w którym znajdzie się pełno pozytywnych wrażeń i kolejnych sukcesów? - Wyszedł na salony, ale dopiero dziś zaczyna się dla niego prawdziwa praca i walka o karierę. Dopiero zaznaczył swoją obecność, a jak wiele takich momentów będzie miał? To zależy od niego. Jego wyborem będzie czy postawi na trening i pracę czy na przykład na zaliczenie... kilku ciekawych ulic w Warszawie – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Vuković. Miejmy zatem nadzieję, że młodzieżowiec jeszcze nie raz zaskoczy kibiców stołecznego klubu, wprowadzi się na dobre i będzie odważnie pukał do podstawowego składu oraz do regularnych występów.
Latem Rosołka bardzo chcieli wypożyczyć działacze beniaminka pierwszej ligi, GKS-u Bełchatów. Ten ostatecznie został w Warszawie, a gdyby nie to, nie byłoby też historii 18-latka, która w kontekście pierwszego zespołu, na poważnie rozpoczęła się od meczu z Lechem. Co będzie dalej? Pokaże przyszłość. - Rosołek jest uniwersalny. To materiał na kompletnego piłkarza, zwłaszcza z jednego powodu: nie ma cechy, która może go mocno ograniczać - zakończył Kobierecki.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.