FK Astana - Legia Warszawa 3:1 (2:0) - Nie dali rady w Astanie
26.07.2017 16:00
fot. Piotr Kucza / FotoPyK
- Zapis relacji minuta po minucie
Od początku spotkania inicjatywę przejęli gospodarze, którzy szybko i płynnie przechodzili z obrony do ataku, a legioniści mieli kłopoty aby wyjść z opresji. Już w 4. minucie Patrick Twumasi wpadł w pole karne i posłał piłkę wzdłuż bramki. Ta minęła Arkadiusza Malarza, ale akcję zamykał Michał Pazdan i wślizgiem wybił na rzut rożny. Po chwili zrobiło się zamieszanie pod naszym polem karnym, ale defensywa zdołała wyblokować dwa kolejne uderzenia. Kolejne minuty wyglądały nieco spokojniej. Astana miała przewagę, wymieniała kolejne podania na połowie Legii, ale nie wynikało z tego konkretne zagrożenie pod bramką mistrzów Polski.
Po kwadransie mecz się wyrównał, Legia zagęściła środek pola i zaczęła w tej strefie przejmować więcej piłek. Gospodarze próbowali grać z pominięciem drugiej linii, ale wtedy królował „Pazdan”. W końcu to legioniści zaczęli przeważać i stwarzać sobie groźne sytuacje. Sygnał do ataku dał Guilherme, który minął rywala w polu karnym, dograł do Michała Kucharczyka. Ten strzelił po ziemi, bramkarz zdołał odbić piłkę, a po chwili Mużhikow ofiarnie wybił futbolówkę spod nóg Kaspera Hamalainena.
W 30. minucie meczu Legia mogła wyjść na prowadzenie. Z prawej strony boiska faulowany był Dominik Nagy. Po dośrodkowaniu Krzysztofa Mączyńskiego główkował Michał Kucharczyk. Dobrze uderzył piłkę, ale świetną i skuteczną interwencją popisał się Aleksandr Mokin. Kiedy wydawało się, że Legia najgorsze ma za sobą i zaczyna kontrolować mecz zaatakowali gospodarze. Adam Hlousek źle wybił piłkę, ta trafiła do Laszlo Kleinheislera. Węgier wygrał pojedynek główkowy z Thibaultem Moulinem i zagrał do Juniora Kabanangi. Piłkarz z Konga już upadał na murawę, ale oddał strzał, którego nie zablokowali dwaj stoperzy, a zasłonięty Malarz nie zdołał obronić. Legia przegrywała od tego momentu 0:1.
Jakby tego było mało Astana do samego końca pierwszej połowy chciała grać w piłkę i pójść za ciosem, a legioniści jakby już byli myślami w szatni. Futbolówka ostatecznie została posłana na skraj pola karnego, gdzie doskoczył do niej były gracz Zawiszy, Ivan Majewskij. Białorusin oddał mocny strzał, piłka tuż przy słupku wpadła do siatki. Do przerwy 0:2.
Po zmianie stron Legia rzuciła się do ataku. Od razu po gwizdku szansę miał Moulin, ale piłka ostatecznie poszybowała ponad bramką. Po chwili Nagy uderzył tuż przy słupku, ale na posterunku był bramkarz gospodarzy. W odpowiedzi z pierwszej piłki huknął z woleja Twumasi, ale kapitalnie zachował się Malarz. Po chwili Kabananga kolejny raz zabawił się z defensywą Legii, ale piłka poszła po nodze Dąbrowskiego i minęła bramkę. Po rzucie rożnym piłka wylądowała w siatce, ale na szczęście Kabananga był na pozycji spalonej. Wynik 0:3 byłby już dramatem. W 59. minucie mogło i powinno być jednak trzybramkowe prowadzenie Astany, ale Twumasi nie potrafił dograć celnie do jednego z dwóch partnerów stojących w polu karnym. W 67. minucie kolejny raz duet Twumasi – Kabananga był za szybki dla naszego zespołu. Na szczęście strzał tego pierwszego odbił Malarza, a dobitkę z linii bramkowej wybił Pazdan. I znów nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Wydawało się, że rozpaczliwa obrona Legii zaraz padnie, że kwestią czasu jest jak mury i zasieki legionistów zostaną zburzone. A jednak to jedna z nielicznych wypraw Legii pod bramkę gospodarzy skończyła się golem. Rezerwowy Cristian Pasquato zagrał w pole karne do Kucharczyka, ten wzdłuż linii bramkowej do Armando Sadiku. Albańczyk posłał piłkę do pustej bramki i Legia zdobyła bardzo ważnego gola, na którego się nie zapowiadało.
Po tym trafieniu gospodarze jakby się trochę podłamali, zaś legioniści wyglądali jakby wykonali misję niemożliwą. Dopiero w doliczonym czasie gry Srdjan Grahovac oddał dobry strzał i znów instynktownie i szczęśliwie wybronił Legię Malarz. Ta sytuacja pobudziła Astanę. Kolejny kontratak duetu Kabananga – Twumasi zakończył się bramką tego drugiego. Piłka po jego strzale odbiła się od słupka i zatrzepotała w siatce.
Astana wygrała 3:1 i trzeba uczciwie przyznać, że mogło być dużo gorzej. Szczęśliwie zdobyta bramka daje jednak nadzieję przed meczem rewanżowym w Warszawie.
FK Astana - Legia Warszawa 3:1 (2:0)
Bramka: Kabananga (36. min.), Majewskij (45. min.), Twumasi (90. min.) - Sadiku (78. min.)
Żółte kartki: Mużhikow
FK Astana: Mokin - Szitow, Łogwinienko, Anicić, Szomko - Twumasi, Majewskij - Kleinheisler (79' Grahovac), Mużhikow, Kabananga - Despotović (20' Murtazajew, 88' Postnikow)
Legia Warszawa: Malarz - Jędrzejczyk, Dąbrowski, Pazdan, Hlousek - Moulin, Mączyński - Guilherme, Hamalainen (70' Sadiku), Nagy (63' Pasquato) - Kucharczyk (83' Michalak)
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.