GKS żąda przeprosin od sędziego
30.11.2009 19:22
Nie milkną echa meczu PGE GKS-u z Legią Warszawa. - Oczekujemy jednak jak najszybszych przeprosin od pana Małka. Za co? Za skandaliczne prowadzenie sobotniego meczu. Zepsuł sportowe widowisko. Przez jego decyzje czujemy się oszukani - mówi wiceprezes klubu Henryk Tomaszewski.
38-letni arbiter z Zabrza rzeczywiście był najsłabszym uczestnikiem sobotniego pojedynku. On i jego asystenci popełnili mnóstwo błędów. W pierwszej połowie Robert Małek aż trzy razy pomylił się na niekorzyść bełchatowian, uznając, że dwukrotnie Carlo Costly, a później Grzegorz Fonfara byli na pozycji spalonej. - Liczba popełnionych błędów przez tego pana jest przerażająca - denerwuje się Tomaszewski. - Przede wszystkim żądamy od niego przeprosin, a także liczymy na zdecydowaną reakcję komisji sędziowskiej PZPN-u. Jeśli zostaniemy zlekceważeni, to będziemy myśleć, co robić dalej. Tak dłużej być nie może, że mecze w naszej ekstraklasie sędziują ludzie o tak niskich umiejętnościach. Pan Małek i jego asystenci zasłużyli na dwóje z wielkim minusem. I mam dla nich propozycję - niech udadzą się na dłuższy odpoczynek albo wezmą korepetycje w niższych ligach, aby już więcej bezkarnie nie krzywdzili innych klubów.
W sobotę Małek nie chciał komentować swojej pracy. Stwierdził tylko, że podjął słuszne decyzje, a wszystkich, którzy mieli do niego pretensje, odsyłał do psychologa. Skrytykował także piłkarzy, którzy według niego mają skandalicznie niską wiedzę o przepisach gry w piłkę. W poniedziałek arbiter nie odbierał telefonów, ale zdania zapewne nie zmienił.
Co ciekawe, po meczu Krzysztof Myrmus, jeden z asystentów Małka, twierdził, że do sędziów nie można mieć większych pretensji, bo ich decyzje nie wpłynęły na wynik meczu. - Jak to nie? - denerwuje się Tomaszewski. - Przecież gdyby Costly nie usłyszał gwizdka sędziego, to po przelobowaniu Muchy skierowałby piłkę do pustej bramki. To już są kpiny! - mówi i dodaje: - Proszę nie mieć pretensji do klubu, kiedy ta trójka sędziowska znowu przyjedzie do Bełchatowa i będą przez kibiców obrażani lub wygwizdywani.
W sobotę Małek nie chciał komentować swojej pracy. Stwierdził tylko, że podjął słuszne decyzje, a wszystkich, którzy mieli do niego pretensje, odsyłał do psychologa. Skrytykował także piłkarzy, którzy według niego mają skandalicznie niską wiedzę o przepisach gry w piłkę. W poniedziałek arbiter nie odbierał telefonów, ale zdania zapewne nie zmienił.
Co ciekawe, po meczu Krzysztof Myrmus, jeden z asystentów Małka, twierdził, że do sędziów nie można mieć większych pretensji, bo ich decyzje nie wpłynęły na wynik meczu. - Jak to nie? - denerwuje się Tomaszewski. - Przecież gdyby Costly nie usłyszał gwizdka sędziego, to po przelobowaniu Muchy skierowałby piłkę do pustej bramki. To już są kpiny! - mówi i dodaje: - Proszę nie mieć pretensji do klubu, kiedy ta trójka sędziowska znowu przyjedzie do Bełchatowa i będą przez kibiców obrażani lub wygwizdywani.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.