Goncalo Feio
fot. Marcin Szymczyk

Goncalo Feio: Nie zmarnujemy ani jednego dnia

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

03.10.2024 21:52

(akt. 05.10.2024 17:30)

– Czwartkowy mecz okazał się kontynuacją tego, co można było zobaczyć z Górnikiem. Oczywiście, teraz graliśmy z rywalem z innej ligi, z innych rozgrywek, o takiej jakości, że nie trzeba go przedstawiać – mówił po domowej wygranej z Realem Betis w 1. kolejce fazy ligowej Ligi Konferencji trener Legii Warszawa, Goncalo Feio.

– Zawsze myślimy o zwycięstwie, ale nie chcielibyśmy wygrywać po rezygnacji z tożsamości, ze stylu, który pragniemy, by nas charakteryzował. Myślę, że to było widać.

– Nie zamykaliśmy się od początku na własnej połowie, tylko chcieliśmy założyć pressing, mieć piłkę, zagrozić bramce przeciwnika, wykorzystać jeden z naszych dużych atutów w tym sezonie, czyli ofensywne stałe fragmenty – po jednym z nich wyszliśmy na prowadzenie.

– Potem jakość Betisu zmuszała nas – szczególnie w drugiej odsłonie – do tego, by w dłuższych okresach bronić się na naszej połowie, ale uważam, że robiliśmy to na wysokim poziomie. Na pewno mocno zagroziliśmy bramce gości, zwłaszcza w kontrach po przerwie.

– Podziękowania dla piłkarzy za wiarę i zaangażowanie w tak trudnym momencie, dla sztabu za pracę, dla kibiców za wsparcie – byli naszym 12. zawodnikiem. I dziękuję wam, dziennikarzom, za obecność.

– To nie pierwsze takie zwycięstwo. W poprzednim sezonie wygraliśmy w Poznaniu, w obecnym okazaliśmy się lepsi w dwumeczu z Brondby, w którym wiele ludzi skazywało nas na porażkę. Oczywiście, nie ma co ukrywać, w Legii jak nie wygrasz w trzech ligowych meczach z rzędu, to robi się  trudno. Słowa, które każdy powtarza, czyli np. "Walka do końca" czy "Praca i wiara do ostatniego tchu"… To jest wszystko piękne, ale potem należy to wykonać. Uważam, że my to robimy. W trudnym momencie trzymamy się razem, ciężko pracujemy – mówię o piłkarzach, sztabie, osobach związanych z naszą drużyną.

– Taka wygrana z tak jakościowym przeciwnikiem to dla nas duży bodziec. Chodzi o to, by wiara w proces, której nigdy nie zabrakło, była jeszcze mocniejsza i wywindowała nas do kolejnych występów – na takim albo wyższym poziomie, zaczynając od niedzielnego meczu w Białymstoku.

– Co powiedziałem drużynie na środku boiska, po meczu? Ostatnie dni były dość ciężkie. W trudnych momentach coraz mniej osób w nas wierzy, ale istotne jest to, by zespół uwierzył. Do tego się odniosłem. Mówiłem, że w życiu nie ma rzeczy niemożliwych, ale one są niemożliwe, jeżeli nie wierzysz.

– Wiara w to, co robimy, w proces, to coś, co pozwoli dokonać niemożliwego. W moim odczuciu, niemożliwe nie istnieje, tylko czasami przyjdzie trochę później.

O oczekiwaniach

– Czy był to mecz najbardziej zbliżony do moich oczekiwań, np. pod kątem gry w obronie, bronienia pola karnego, pressingu? Jeśli chodzi o wspomniane subfazy, to myślę, że tak. Betis nie doszedł do wielkich sytuacji, ze względu na naszą dobrą grę w obronie. Mieliśmy też solidne momenty pressingowe, ale też udane chwile w kontrach czy z piłką. Na pewno był to duży krok do przodu, tak jak występ z Górnikiem, mimo że wynik był niezadowalający.

– W czwartek zrobiliśmy kolejny krok do przodu. Chciałbym, byśmy byli świadomi, że budowanie drużyny nie jest wyznaczeniem 11 piłkarzy, którzy są najlepsi, i powiedzenie im: "Grajcie". Tak może to wyglądać w FIFIE czy Football Managerze, ale nie w prawdziwym życiu. To proces.

– Czy to Legia, którą chcę widzieć docelowo? W niektórych aspektach – w kontekście czwartkowego meczu – tak, a w innych nie.

– Mówiłem, że trener może mieć wpływ na zespół od pierwszego dnia. By drużyna osiągnęła docelowy poziom – jeśli chodzi o powtarzalność zachowań, stabilność, konsekwencję – potrzeba czasu. Nie zmarnujemy ani jednego dnia, ciężko pracujemy od rana do wieczora, piłkarze się rozwijają, drużyna też.

– Kiedy będzie docelowa Legia? Nie jestem w stanie odpowiedzieć, bo pracuję z organizmem żywym. Rytm rozwoju jednostki, poziom zgrania grupy ludzi, to coś, co rozwija się różnie. W czwartek momentami byliśmy na bardzo dobrym poziomie w niektórych elementach – należy to utrzymać, rozwijać inne aspekty.

O stoperach

– Nie wierzę w coś takiego jak idealna jedenastka. Jak teraz bym powiedział, że Steve Kapuadi i Radovan Pankov to idealna para stoperów, to co mam potem powiedzieć np. Janowi Ziółkowskiemu, Arturowi Jędrzejczykowi czy Rafałowi Augustyniakowi?

– Uważam, że ostatnie dwa występy Pankova i Kapuadiego były na bardzo wysokim poziomie – to samo widzą Jędrzejczyk czy Ziółkowski. Dobrze to wygląda.

– Ziółkowski u mnie zadebiutował i pokazał, że możemy na niego liczyć. Ostatnio występuje mniej, ale jestem przekonany, że jak będzie grał, to będzie dawał radę.

– Jędrzejczyk zawsze jest w gotowości. W czwartek wszedł na prawą obronę, bo zależało nam na tym, by przez ostatnie 10 minut zamykać Abde Ezzalzouliego i podwajać z Pawłem Wszołkiem.

– Augustyniak wszedł na "szóstkę". Momentami w obronie niskiej przechodziliśmy na trójkę stoperów, bo taktyka jest płynna.

– Jak wspomniałem, występy Pankova i Kapuadiego w meczach z Górnikiem i Betisem były na bardzo wysokim poziomie, nie tylko pod kątem gry obronnej, ale też ofensywnej, w wyprowadzeniu piłki. Trzeba wspomnieć o pracy, którą wykonał sztab, m.in. z tymi dwoma zawodnikami, ale też z innymi. Jeśli ktoś się tym interesuje, to prosiłbym o przenalizowanie jakości w wyprowadzeniu, którą Radovan i Steve wykazują teraz i jakiś czas temu. To olbrzymi rozwój, zarówno jeśli chodzi o naprowadzenie, jak i wejście linię wyżej, na jeden kontakt.

O Oyedele

– Po meczu z Górnikiem powiedziałem, że mamy do czynienia z piłkarzem, który prędzej czy później wyląduje w reprezentacji Polski. Nie wiedziałem, że dwa dni później zostanie do niej powołany.

– Jakość przy piłce, osobowość, charakter, by utrzymać się przy futbolówce, wybory, kiedy naprowadzić, grać na jeden kontakt, zmienić centrum… To nie jest przypadek, że Bruno Fernandes, jak z nim rozmawialiśmy, powiedział, że jest w szoku, że United go oddaje, bo świetnie wyglądał w okresie przygotowawczym z Manchesterem.

– Poziom, na jakim gra, jest też związany z liczbą wygranych pojedynków w środkowej strefie. Jego dojrzałość fizyczna, motoryka czy umiejętność wykorzystania ciała jest na wysokim poziomie. Mimo że wiem, że kibicom i pewnie wam, dziennikarzom, najbardziej podoba się to, co robi z piłką, Maxi daje nam bardzo dużą obecność fizyczną w środku pola. To element, który jest dość istotny w dzisiejszej piłce nożnej.

– Dyspozycja Oyedele to też w dużej mierze zasługa innych piłkarzy, którzy są wokół niego, ufają mu i umożliwiają pokazanie się z tak dobrej strony. Oby rozwijał się tak dalej, to nasz obowiązek. Polska piłka może mieć z niego dużo radości.

O Nsame

– Ostatnio powiedziałem kilka nieprzychylnych słów na jego temat? Nie wypowiadam się źle o swoich piłkarzach – możecie przewinąć wszystkie moje konferencje. Wszystko, co mam im do powiedzenia, przekazuję albo w cztery oczy, albo na odprawach, przy zamkniętych drzwiach.

– W tej drużynie, jak w każdej, są pewne zasady funkcjonowania, m.in. określona intensywność, wymagana na danej pozycji. To tak samo ważne, jak utrzymanie piłki, strzelanie goli, zejście na pozycje w odpowiednich momentach. Do tego się wtedy odnosiłem.

– Jest dużo trenerów, którzy skreślają zawodników po gorszym momencie, wyrzucają ich. Ja nie jestem takim szkoleniowcem. Moja – do tej pory – krótka kariera jest oparta o rozwój piłkarzy, wyciąganie z nich maksymalnego potencjału. By to zrobić, trzeba być sprawiedliwym. Moja praca polega na studiowaniu tej drużyny, od rana do nocy. Mecze, treningi, statystyki piłkarskie i lokomocyjne, liczby, rozmowy, motywacje…

– Budowanie zespołu polega na byciu konsekwentnym, jeśli chodzi o pewne zasady. Trochę się już do tego odniosłem – to nie jest tak, że wybierasz jedenastkę i mówisz: "Grajcie", tylko chodzi o wiele więcej.

– Ostatnio Nsame był poza kadrą, tak jak Marc Gual. W czwartek weszli na boisko, pomogli drużynie.

– Niebawem pojedziecie do domu, ja też, ale pewnie zabiorę się za analizę, bo nie ma wiele czasu, za chwilę gramy znowu i musimy przygotować się do meczu z Jagiellonią. W piątek będę mądrzejszy w kwestii występu Nsame. Pomógł drużynie, tak jak każdy, z czego się bardzo cieszę. Nie jesteśmy osobami, które skreślają ludzi, tylko ciężko z nimi pracujemy, by każdy z nich mógł być najlepszą wersją siebie.

Polecamy

Komentarze (164)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.