Bartosz Zasławski  Goncalo Feio
fot. Marcin Szymczyk

Goncalo Feio: Po porażce dobrze jest szybko zagrać mecz i pokazać, że można dobrze zareagować

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

07.08.2024 17:25

(akt. 02.12.2024 13:22)

– Jestem świadomy powagi czwartkowego meczu, drużyna również. Taki jest kalendarz, że gramy akurat parę dni po rywalizacji z Piastem, gdzie wynik i poziom naszej gry nie był zadowalający, ale to może nas tylko jeszcze bardziej zmotywować, by pokazać na co nas stać – mówił na środowej konferencji prasowej, przed wyjazdowym spotkaniem z Brondby w 3. rundzie el. Ligi Konferencji, trener Legii, Goncalo Feio.

– Wiemy, że przeciwko Piastowi nie pokazaliśmy poziomu, jaki posiadamy. Według mnie, po porażkach najlepiej grać kolejne mecze jak najszybciej, by móc zareagować. Teraz mamy taką szansę i tak zrobimy.

– Moja konferencja prasowa po meczu z Piastem została niezbyt dobrze zrozumiana. Nie przeprosiłem za porażkę, bo to część sportu. Jeśli ktoś nie umie sobie z nią poradzić, to nie może być w sporcie. Poza tym, jako społeczność Legii zawsze walczymy do końca. Wydaje mi się, że to jeden z fundamentów, byśmy trzymali się razem, szczególnie w trudnych momentach. Jak się wygrywa, to wszystko jest łatwe i przyjemne, ale w cięższych chwilach należy reagować, wspierać się. Przeprosiłem za występ drużyny, za który jestem odpowiedzialny. Poziom naszej gry nie był zadowalający w żaden sposób i do tego się odniosłem.

– Ta drużyna jest przyzwyczajona do zwycięstw. Przed meczem z Piastem, licząc z końcówką poprzedniego sezonu, mieliśmy siedem wygranych z rzędu. Trzeba by było sprawdzić, kiedy ostatni raz Legia wypracowała taką serię. Każdy inny wynik niż zwycięstwo, powoduje w nas frustrację i złość sportową. W czwartek mamy doskonałą okazję w kapitalnym spotkaniu, by pokazać, że stać nas na dużo więcej. Porażka jest wliczona w sport – duże drużyny umieją po niej zareagować. Musimy to pokazać.

– Brondby jest rywalem bardzo wymagającym, którego równie dobrze moglibyśmy spotkać w fazie ligowej – ze względu na swoją historię, na pewno ma poziom, by w niej grać. To będą dwa prawdziwe europejskie wieczory. To jeden z mocniejszych przeciwników, jeśli nie najmocniejszy, ale trzeba pamiętać, że pod koniec minionego sezonu mierzyliśmy się z Lechem Poznań, który też jest silny.

– Brondby gra strukturalnie 3-4-3, 5-2-3 – są kluby z polskiej ligi, które tak występują, np. Raków, Stal Mielec, Cracovia, Piast rywalizował z nami 5-2-3 w obronie. Pod względem struktury można go zatem porównać do wielu ekip, ale funkcjonalnie chyba do żadnego. Duńczycy bardzo dobrze operują piłką, najlepiej się z nią czują, mają bardzo dużą jakość i kulturę gry. Widać, że ich trener pracuje od lat i buduje projekt, gdyż są powtarzalni w grze, w tym, co robią z futbolówką, mają automatyzmy. U nas zespoły z taką strukturą bardziej grają do przodu, są wertykalne, natomiast Brondby lubi mieć piłkę, ciągle atakuje przestrzeń, posiada szereg ciekawych narzędzi.

– Jean-Pierre Nsame może zagrać w większym wymiarze czasu, liczę na niego, mogę brać go pod uwagę. Jest w treningu, tak jak wszyscy, poza Juergenem Elitimem.

– Ile mam znaków zapytania w składzie na czwartkowy mecz? Sporo (śmiech). Wiemy, jak gra Brondby – to powtarzalny zespół, mający bardzo określone i skuteczne zachowania. Mówię pod kątem pochwał, gdyż nie jest to drużyna przewidywalna, ze względu na liczbę rozwiązań. Moje wybory będą oparte o sprawiedliwość. W niedzielę mieliśmy mecz i wszyscy zostali ocenieni – zarówno ci z podstawowego składu, jak i rezerwowi. Trenując drużynę, musisz starać się być sprawiedliwy – oczywiście, sprawiedliwość dla jednego jest niesprawiedliwością dla drugiego. To część sportu i prowadzenia drużyny, dlatego czeka mnie jeszcze wiele rozmów indywidualnych z piłkarzami. Po drugie, treningi też mają dla mnie znaczenie. Zostały nam jeszcze ostatnie zajęcia przed spotkaniem w Danii, to dla mnie istotna sprawa w wyborze składu. Po trzecie, kwestie strategiczne. Wiemy, że mamy rozmaite charakterystyki piłkarzy na różnych pozycjach. Wyprzedzając scenariusze czy subfazy, trzeba wiedzieć, jakich zawodników będziemy najbardziej potrzebować w danych momentach.

– Doświadczenie w takich meczach, na europejskich arenach, jest istotne, ale jeśli bym się kierował tylko tym – czy inni trenerzy – to młodzi piłkarze by nigdy nie zagrali w pucharach. To ważny aspekt, który jest indywidualny, lecz może zostać przeniesiony na zespół. Kapitanowie mają odpowiedzialność, by nastawić siebie i drużynę. Od doświadczenia, które pomoże w nastawieniu, istotniejsza jest dla mnie indywidualna mentalność piłkarza – niezależnie, ile ma lat i meczów w Europie. Pewność siebie wynika z przygotowania. Patrząc na nasze podejście czy sposób pracy, nie ma żadnego powodu, by nie wyjść pewnym siebie, bo drużyna dobrze przygotowuje się do spotkań.

– Po zwycięstwach nie było tak, że wszystko było dobrze. Byliśmy tego świadomi, pracowaliśmy nad tym. Ani po wygranych nie jesteśmy tak dobrzy, jak czasami nas malują, ani po porażkach nie jesteśmy tak słabi, jak teraz wszyscy myślą. Musimy oceniać występy, wyciągać wnioski. Rozwój polega na poprawie konkretnych elementów. Proces, w którym jesteśmy, musi być stabilny. Oczywiście, musimy to robić poprzez wygrane, bo reprezentujmy Legię, mamy określone cele sportowe, więc progres musi iść w parze z wynikiem. Jesteśmy tego świadomi, ale – powtarzam – proces prowadzenia zespołu musi być ciągły, stabilny.

– Po meczu z Piastem w poniedziałek była duża jakość na treningu. Piłkarze, którzy grali 60 minut lub więcej, nie uczestniczyli w tych zajęciach, mieli pierwszy dzień regeneracji, ale zawodnicy, którzy pojawili się na treningu, pokazali sporą jakość z punktu widzenia energii, wykonania założeń. Jesteśmy świadomi, że ostatnio zagraliśmy słabe spotkanie, nie trzeba się bać tego słowa, ale wiemy, że to nie był nasz poziom.

– Czy bierzemy pod uwagę grę jednym napastnikiem, by zagęścić środek pola? Pomidor (śmiech). Nie chcę tego zdradzać, bo rywale będą oglądać naszą konferencję, ale wszystko jest możliwe, np. granie jednym czy trzema napastnikami. Zależy kto jest określany jako napastnik w naszym systemie.

– W piłce jesteśmy po to, by rywalizować. Chcemy grać – zarówno ja, jak i przede wszystkim piłkarze. Musimy robić wszystko, by to utrzymać jak najdłużej, albo i cały sezon. Z punktu widzenia rozwoju poprzez proces treningowy, wiadomo, że mając pełny mikrocykl, możemy zupełnie inaczej rozłożyć pewne rzeczy. Teraz, grając co 3 dni, progres poprzez zajęcia stanowi większe wyzwanie, bo ich objętość musi być dużo mniejsza, rotacje treningowe są większe, bo jest grupa regeneracyjna, z pełnym mikrocyklem itp. Jest wiele wariantów, którymi trzeba zarządzać.

– Występując do 3 dni, istotny jest rozwój poprzez odprawy, rozmowy, granie meczów. Musimy to robić. Nie lubię szukać wymówek, bo uważam, że to droga donikąd. Walczyliśmy o to, by, zakwalifikować się do europejskich pucharów – osiągnęliśmy to dzięki ciężkiej pracy. Teraz chcemy zostać w nich jak najdłużej.

– Kto jest faworytem rywalizacji? Trener Brondby mówił, że decydować o awansie będą dwa mecze, nie jeden. Możemy sobie mówić o różnych rzeczach, ale o wszystkim zdecyduje boisko. Oczywiście ja uważam, że wygra Legia. Dlaczego? Bo wierzę w zespół, w swój sztab, w klub. Jaki wynik uznałbym za dobry? Najlepszym rezultatem zawsze jest zwycięstwo, najlepiej zachowując czyste konto. 

– Czy przełożymy mecz z Puszczą? Wierzę w swój skład i w to, że jest gotowy rywalizować co trzy dni. Oczywiście brałbym taką ewentualność pod uwagę, gdyby czekała nas daleka podroż, ale póki co nic takiego nie ma miejsca.

Polecamy

Komentarze (242)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.