Grano dzisiaj (20.11). Pierwsze mistrzostwo w historii
20.11.2022 07:00
Równo 67 lat temu legioniści mierzyli się na wyjeździe ze Stalą Sosnowiec. Mecz był przełożony wcześniej ze względu na wyjazd stołecznej ekipy do Francji. Pozostałe drużyny zakończyły już rozgrywki i nie miały szans wyprzedzić prowadzącego duetu (wyjątkiem były Unia i Gwardia Kraków, ale ich strata była zbyt duża). "Wojskowi" wyprzedzali sosnowiczan 1 punktem, wobec czego do zdobycia tytułu wystarczał im remis, Stal zaś potrzebowała zwycięstwa. Dwudziestego listopada odbył się prawdziwy finał mistrzostw Polski, którym kibice w całym kraju żyli przez wiele dni. Na trybunach stadionu przy al. Mareckiego (Stadion Ludowy powstał rok później) zasiadł komplet 25 tys. widzów. Wszyscy w Sosnowcu spodziewali się wielkiego meczu i zwycięstwa Stali. Jak bardzo w to wierzono, świadczyły przygotowania do wielkiej fety, która miała się odbyć tuż po zakończeniu spotkania. Na stadionie była orkiestra, przyszli najważniejsi obywatele, przygotowano program artystyczny, nagrody, puchary. Wszystko zostało zapięte na ostatni guzik – do szczęścia potrzebne było tylko zwycięstwo Stali.
Stawka spotkania odbiła się na grze obu zespołów, dlatego mecz przebiegał chaotycznie i nerwowo. Zresztą zanim na dobre się zaczął, już w 40. sekundzie gola strzelił Uznański i CWKS przegrywał 0:1. – Z tą bramką dla Stali to było właściwie nieporozumienie. Pieda chciał wyrzucić boczny aut, który nam się należał, tymczasem wyrzucił go Szymczyk. Myśmy się kłócili, a oni uzyskali bramkę – tłumaczył później Henryk Grzybowski ("Nasza Legia", 3/2009). W tym momencie organizatorzy fety zacierali ręce. Natomiast w drużynie CWKS wkradł się niepokój. Ta nerwowa sytuacja w szeregach warszawskiej drużyny trwała niespełna kwadrans. Potem "Wojskowi" ostro wzięli się do roboty. W 14. min niezawodny Lucjan Brychczy wyrównał na 1:1. Wydawało się, że kolejne bramki dla CWKS będą tylko kwestią czasu. I niewiele brakowało, by tak było. W 40. min Marceli Strzykalski trafił z wolnego w spojenie słupka z poprzeczką, a 2 min później Ernest Pol strzelił tuż nad bramką.
Gospodarze otrząsnęli się z przewagi "Wojskowych" i po pewnym czasie zaczęli wyraźnie przeważać. Niesieni dopingiem, zepchnęli piłkarzy warszawskich do głębokiej defensywy. Nawet napastnicy, jak Brychczy i Pohl, wrócili pod własne pole karne, by wspomóc obrońców. Taką grę widzowie obserwowali do końca meczu, jednak doskonale broniący Edward Szymkowiak nie skapitulował już ani razu i tytuł mistrza Polski 1955 pojechał do Warszawy. Po końcowym gwizdku sędziego sosnowiecki stadion zamarł po raz drugi. Zapomniano o występach, orkiestra zabrała instrumenty i zniknęła. Cieszyli się tylko piłkarze CWKS i kilka osób z Warszawy, a w końcu kapitan drużyny Zygmunt Pieda wzniósł duży srebrny puchar z napisem: "CWKS, mistrzowi Polski na rok 1955 – Sekcja Piłki nożnej GKKF".
Miłym akcentem po zakończeniu meczu była postawa zawodników Stali, którzy przyjęli porażkę po sportowemu i pierwsi złożyli gratulacje nowym mistrzom Polski. Premii pieniężnych za zdobycie tytułu dla zawodników CWKS nie było – mistrzowie dostali tylko… po skórzanym płaszczu z przydziału dla generałów.
Mecz | Sezon | Strzelcy |
2009/2010 | ||
2004/2005 | Saganowski II | |
1991/1992 |
| |
1988/1989 | ||
1985/1986 | ||
1982/1983 | Kamiński (sam.) | |
1977/1978 | ||
1969/1970 | Żmijewski II | |
1966/1967 |
| |
1955 | ||
1932 |
|
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.