Grano dzisiaj (25.10). Remis z Milanem, piękny gol Deyny
25.10.2022 06:30
Słabsza postawa w lidze, w sezonie 1972/1973, przestała mieć znaczenie, gdy nadeszła pora rozegrać mecz II rundy PZP. Legioniści trafili w niej bowiem na przeciwnika z najwyższej półki – AC Milan. Rywalizacja ze zdobywcą Pucharu Europy i Pucharu Interkontynentalnego z 1969 r. gwarantowała ogromne zainteresowanie kibiców niezależnie od formy prezentowanej przez stołeczny zespół. Włosi przylecieli do Warszawy samolotem czarterowym, w którym poza piłkarzami i 30 przedstawicielami klubu znalazło się miejsce także dla 70 kibiców "Rossonerich".
Zanim piłkarze wyszli na boisko, nastąpiła przepychanka o miejsce rozegrania spotkania. Zapadła odgórna decyzja, by areną meczu został Stadion X-lecia, a nie obiekt Legii. Wpływ na to miały przede wszystkim względy finansowe. Widownia praskiego obiektu była niemal trzy razy większa od trybun przy Łazienkowskiej, dodatkowo Telewizja Polska zobowiązała się zapłacić za transmisję 200 tys. zł, a włoski nadawca dokładał 8000 dolarów. Spodziewano się więc bardzo dużych przychodów – do legijnej kasy miało wpłynąć około miliona złotych. Mimo to klub nie chciał grać na Stadionie X-lecia. Szef sekcji piłkarskiej gen. Jurewicz 17 października podczas posiedzenia zarządu powiedział: – Uważam, że przeniesienie spotkania na inny teren jest błędem, gdyż zawodnicy z pewnością graliby lepiej na własnym boisku (Protokół z posiedzenia zarządu nr 21/72).
Miejsce rozegrania meczu nie odpowiadało także piłkarzom. Ich zdanie nikogo jednak nie interesowało. Dla decydentów nie miało również znaczenia, że płyta na warszawskim gigancie była w fatalnym stanie. Brakowało nawet urządzenia do jej walcowania, dlatego ważący kilka ton walec ciągnięto z Łazienkowskiej całą noc ulicami Warszawy. Nie liczyło się nawet to, że praski obiekt nie był wyposażony w sztuczne oświetlenie. Z tego powodu początek meczu wyznaczono na godzinę… 14.30, co nie było dogodne ani dla piłkarzy, ani dla kibiców. Co prawda, osoby z wykupionymi biletami mogły wyjść z pracy wcześniej, ale wbrew oczekiwaniom władz widownia nie wypełniła się całkowicie – przyszło ok. 50 tys. ludzi. Z jednej strony 30% miejsc pozostało więc pustych, z drugiej zaś do dziś jest to jedna z największych frekwencji na meczu Legii w roli gospodarza.
Ale nie tylko z tego względu mecz przeszedł do historii. Choć forma "Wojskowych" prezentowana w lidze rzadko satysfakcjonowała kibiców, 25 października piłkarze trenera Lucjana Brychczego wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności. Szkoleniowiec nakreślił na to spotkanie jasny plan taktyczny – Lesław Ćmikiewicz miał za zadanie wyłączyć z gry Gianniego Riverę, Andrzej Zygmunt – Pierino Pratiego, pozostali mieli natomiast kryć na całym boisku.
Ten pierwszy wywiązał się z zadania bardzo dobrze, co dało legionistom przewagę. Ich akcje były szybsze i bardziej urozmaicone. Do 74. min bramki jednak nie padły. Wtedy błąd popełnił stoper Zygfryd Blaut, który w niegroźnej sytuacji stracił piłkę, co wykorzystał Lino Golin i pokonał Piotra Mowlika. Stracony gol nie podciął Legii skrzydeł. Pięć minut później została rozegrana akcja z Kazimierzem Deyną w roli głównej.
– Do dziś widzę jego strzał z meczu z AC Milan. Dla mnie jest to szczególnie miłe wspomnienie, ponieważ byłem współautorem jednej z najpiękniejszych bramek Kazia Deyny, jakie zdarzyło mu się zdobyć w jego karierze. Byłem na lewej stronie boiska, kiedy Kazio ze środka skierował w moją stronę długie, około czterdziestometrowe podanie. Mając duży rozpęd, wyprzedziłem obrońcę Milanu Rosato. Opanowałem piłkę i podciągnąłem do narożnika pola karnego. W tym momencie kątem oka, w okolicach 16 metrów od bramki rywala, zobaczyłem biegnącego Kazia, który krzyknął do mnie: „Stefan, dawaj!”. Posłałem mocną, płaską piłkę w jego stronę. Kazio będąc w pełnym biegu, trafił idealnie. Huknął z całej siły i piłka, ocierając się jeszcze o poprzeczkę, ugrzęzła w siatce. Bramkarz AC Milan Pierangelo Belli ani drgnął – wspominał Stefan Białas.
– Mam jeszcze w oczach obraz Bellego, próbującego wyciągnąć ręce do piłki, ale zdołał je podnieść tylko do wysokości piersi, na tyle, żeby zacząć… bić brawo. To dla piłkarza chyba największy dowód uznania, kiedy pokonany bramkarz nagradza strzelca oklaskami – dodał (W. Bołba, Deyna. Geniusz futbolu, książę nocy, Warszawa 2014). Deyna, pytany po latach o najpiękniejszego gola, jakiego strzelił w karierze, wskazał właśnie na ten ze Stadionu X-lecia.
Mecz | Sezon | Strzelcy |
2017/2018 | ||
2015/2016 |
| |
2005/2006 | ||
2002/2003 | Svitlica II | |
1998/1999 | ||
1997/1998 | ||
1995/1996 | ||
1992/1993 | ||
1972/1973 | ||
1969/1970 | ||
1959 | ||
1952 | ||
1936 |
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.