Henryk Kasperczak: Górnik się nie podda
20.03.2009 08:27
- Który mecz Górnika na wiosnę podobał mi się najbardziej? W każdym było sporo dobrej gry, ale do każdego można się przyczepiać. Klasycznym przykładem jest spotkanie z Arka (2:2). Straciliśmy gole po dosyć oczywistych błędach, ale bardzo mi się podobało, z jaką determinacją zespół dąży do odrobienia strat. Właśnie to w futbolu się liczy. Nigdy nie można się poddawać W każdej sytuacji trzeba walczyć i realizować założenia taktyczne - mówi trener Górnika Zabrze <b>Henryk Kasperczak</b>.
Górnik w rym roku wygląda znacznie solidniej niż jesienią. Czy na Łazienkowskiej możemy się spodziewać kolejnej poprawy?
- Jako trener zawsze powiem, że interesuje mnie zwycięstwo. Legia to ligowa czołówka, a my desperacko walczymy o utrzymanie. Na pierwszy rzut oka wskazanie faworyta jest dziecinnie proste. Ale zgadzam się z opinią, że liga jest bardzo wyrównana, każdy może wygrać z każdym. Świetnie było to widać w poprzedniej kolejce. W każdym razie Górnik nie jest takim zespołem który powinien się kogokolwiek bać. W tym sensie w każdej kolejce czeka nas twarda walka. Tak mówię o meczu z Legią i tak powiem przed następnym spotkaniem.
Dużo jeszcze brakuje Górnikowi do optymalnej dyspozycji?
- Jeszcze brakuje, ale cieszę, że jest już widoczny postęp. I cały czas zastanawiam się, co zrobić, żeby było jeszcze lepiej.
Analizując skład Górnika w wiosennych meczach, widać, że konsekwentnie wymienia pan najsłabsze ogniwa.
- Do drużyny wybieram najlepszych piłkarzy, jakich akurat mam do dyspozycji. Nikt nie ma patentu na granie. Zawsze liczy się tylko i wyłącznie dobro drużyny.
Na razie nie zawodzi Robert Szczot, który mocno rozruszał formację ofensywną.
- Nie mam zamiaru teraz opowiadać, że gdy podejmowałem decyzję o transferze tego piłkarza, byłem pewien, że właśnie tak będzie się spisywał. Każdy nowy zawodnik w klubie to zawsze jakaś zagadka. Szczot potwierdza walory, jakie u niego zauważyłem i wcale nie jest tak, że on może grać tylko na skrzydle, co wcześniej wydawało się oczywistością. Potrzebuję go na środku i też się tam dobrze sprawdza. Uniwersalny z niego piłkarz. Ale skoro już o nim mówimy, to chcę dodać, że on wciąż nie gra jeszcze na miarę swoich możliwości. Jestem pewien, że stać go na znacznie więcej. Mam nadzieję, że z Legią pokaże swoje mocne strony.
Dla każdego ligowego trenera wizyta na Łazienkowskiej ma szczególne znaczenie. Dla pana też?
- Normalny ligowy mecz. Naprawdę. Emocje są takie same jak zwykle.
Przed wielu laty był pan zawodnikiem Legii, ale nie udało się w niej zaistnieć
- No przecież wiadomo, dlaczego nie zaistniałem. Już w pierwszym tygodniu mojego pobytu w Legii, w okresie przygotowawczym złamałem nogę. A gdy potem już prawie wróciłem do zdrowia, złamałem po raz drugi. W tym samym miejscu. Lekarz mówił, że to chyba koniec z wyczynową karierą piłkarza. Potrzebowałem w sumie półtora roku, by wrócić do pełnej sprawności. Kończyła mi się służba wojskowa i za dużo nie pograłem bo musiałem wracać do Stali Mielec. Ot i cała historia. Śmiać mi się chce, gdy czytam, że w Legii się na mnie nie poznali. Nie mogli się poznać, bo niemal przez cały mój pobyt leczyłem groźną kontuzję.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.