Domyślne zdjęcie Legia.Net

Henryk Kasperczak: Górnik się nie podda

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

20.03.2009 08:27

(akt. 18.12.2018 01:23)

- Który mecz Górnika na wiosnę podobał mi się najbardziej? W każdym było sporo dobrej gry, ale do każdego można się przyczepiać. Klasycznym przykładem jest spotkanie z Arka (2:2). Straciliśmy gole po dosyć oczywistych błędach, ale bardzo mi się podobało, z jaką determinacją zespół dąży do odrobienia strat. Właśnie to w futbolu się liczy. Nigdy nie można się poddawać W każdej sytuacji trzeba walczyć i realizować założenia taktyczne - mówi trener Górnika Zabrze <b>Henryk Kasperczak</b>.
Górnik w rym roku wygląda znacznie solidniej niż jesienią. Czy na Łazienkowskiej możemy się spodziewać kolejnej poprawy? - Jako trener zawsze powiem, że interesuje mnie zwycięstwo. Legia to ligowa czołówka, a my desperacko walczymy o utrzymanie. Na pierwszy rzut oka wskazanie faworyta jest dziecinnie proste. Ale zgadzam się z opinią, że liga jest bardzo wyrównana, każdy może wygrać z każdym. Świetnie było to widać w poprzedniej kolejce. W każdym razie Górnik nie jest takim zespołem który powinien się kogokolwiek bać. W tym sensie w każdej kolejce czeka nas twarda walka. Tak mówię o meczu z Legią i tak powiem przed następnym spotkaniem. Dużo jeszcze brakuje Górnikowi do optymalnej dyspozycji? - Jeszcze brakuje, ale cieszę, że jest już widoczny postęp. I cały czas zastanawiam się, co zrobić, żeby było jeszcze lepiej. Analizując skład Górnika w wiosennych meczach, widać, że konsekwentnie wymienia pan najsłabsze ogniwa. - Do drużyny wybieram najlepszych piłkarzy, jakich akurat mam do dyspozycji. Nikt nie ma patentu na granie. Zawsze liczy się tylko i wyłącznie dobro drużyny. Na razie nie zawodzi Robert Szczot, który mocno rozruszał formację ofensywną. - Nie mam zamiaru teraz opowiadać, że gdy podejmowałem decyzję o transferze tego piłkarza, byłem pewien, że właśnie tak będzie się spisywał. Każdy nowy zawodnik w klubie to zawsze jakaś zagadka. Szczot potwierdza walory, jakie u niego zauważyłem i wcale nie jest tak, że on może grać tylko na skrzydle, co wcześniej wydawało się oczywistością. Potrzebuję go na środku i też się tam dobrze sprawdza. Uniwersalny z niego piłkarz. Ale skoro już o nim mówimy, to chcę dodać, że on wciąż nie gra jeszcze na miarę swoich możliwości. Jestem pewien, że stać go na znacznie więcej. Mam nadzieję, że z Legią pokaże swoje mocne strony. Dla każdego ligowego trenera wizyta na Łazienkowskiej ma szczególne znaczenie. Dla pana też? - Normalny ligowy mecz. Naprawdę. Emocje są takie same jak zwykle. Przed wielu laty był pan zawodnikiem Legii, ale nie udało się w niej zaistnieć - No przecież wiadomo, dlaczego nie zaistniałem. Już w pierwszym tygodniu mojego pobytu w Legii, w okresie przygotowawczym złamałem nogę. A gdy potem już prawie wróciłem do zdrowia, złamałem po raz drugi. W tym samym miejscu. Lekarz mówił, że to chyba koniec z wyczynową karierą piłkarza. Potrzebowałem w sumie półtora roku, by wrócić do pełnej sprawności. Kończyła mi się służba wojskowa i za dużo nie pograłem bo musiałem wracać do Stali Mielec. Ot i cała historia. Śmiać mi się chce, gdy czytam, że w Legii się na mnie nie poznali. Nie mogli się poznać, bo niemal przez cały mój pobyt leczyłem groźną kontuzję.

Polecamy

Komentarze (5)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.