News: Ivica Vrdoljak: Miałem oferty z Chin i Azerbejdżanu

Ivica Vrdoljak: Miałem oferty z Chin i Azerbejdżanu

Marcin Szymczyk

Źródło: Warszawa.sport.pl

05.07.2013 08:38

(akt. 09.12.2018 15:55)

- Prezes jasno postawił sprawę, że sytuacja w klubie wymaga obniżenia pensji. Zadomowiłem się w Warszawie, rodzinie dobrze się tu mieszka. Rozmawiam z kolegami grającymi winnych klubach i wiem, jaka jest sytuacja w całej Europie. Nie mam żadnego kredytu, doszedłem do wniosku, że obniżka nie będzie mi przeszkadzała. Warunki ustaliliśmy w lutym, po meczu z Koroną. Ale potem przyszedł ten fatalny remis z Bełchatowem. Prezes powiedział wszystkim, że rozmowy kontraktowe zawiesza do końca sezonu. Trochę się bałem. Jesienią miałem kontuzje. Gdyby wiosną coś mi się stało, to nie wiadomo, co by było z kontraktem. To nie jest motywujące. Trenerzy i prezesi dużo wcześniej wiedzą, kogo chcą zatrzymać w zespole. Pół roku o niczym nie decyduje - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" kapitan Legii Ivica Vrdoljak.

- Moim zdaniem takie sytuacje jak ze mną czy z Inakim Astizem, z którym Legia zwlekała z przedłużeniem umowy do końca, nie powinny się zdarzać. Na początku siedziało mi to w głowie, ale potem pomyślałem, że muszę grać najlepiej jak umiem, i jeśli nie będą mnie tutaj chcieli, to trzeba będzie poszukać sobie innego klubu. Miałem dobrą rundę. Nie opuściłem żadnego treningu, poza tym ostatnim przed meczem ze Śląskiem, gdy miałem kontuzję łydki. Pewnie dlatego umowę podpisaliśmy przed końcem rozgrywek. Nic nie trzeba było negocjować. Leżała od dwóch i pół miesiąca - mówi Vrdoljak dla Warszawa.sport.pl


Nie miałeś lepszych ofert?


- Pół roku temu dostałem dużo korzystniejszą finansowo ofertę z Chin. Niedawno chciało mnie Neftczi Baku, ale za niewiele większe pieniądze niż w Polsce. Nie wziąłem jej pod uwagę. Żona jest w ciąży, nie chcieliśmy jechać w nieznane.


Po odejściu Michała Żewłakowa, Artura Jędrzejczyka i Danijela Ljuboi drużynie potrzebna jest silna osobowość z umiejętnością mobilizacji, ale czasem też toksyczna. Czy lepiej, żeby kogoś takiego nie było?


- To zależy od pozostałych osób w szatni. Przez trzy lata, odkąd jestem w Legii, nie było między nami problemów. Na Bałkanach, jeśli w kadrze jest 25 piłkarzy, to wszyscy trzymają się razem. W Legii jesteśmy blisko, ale jednak nie tak. I chyba nigdy nie będzie. Różni nas mentalność. Pewnie gdyby Polak trafił do klubu serbskiego, chorwackiego czy bośniackiego, to dla niego byłby dziwny tamtejszy sposób funkcjonowania zespołu. Ale moim zdaniem Legia byłaby silniejsza, gdybyśmy się trzymali razem w bałkańskim stylu.


Czy ta różnica mentalności mogła mieć wpływ na publiczny odbiór afery w Enklawie? Mam wrażenie, że Miroslav Radović, choć wprost tego nie powie, czuje się całą sytuacją skrzywdzony, bo gdyby to się zdarzyło w Serbii, nie byłoby tematu.


- Zostali ukarani tylko "Radko" i "Ljubo". W Serbii czy w Chorwacji po zdobyciu krajowego pucharu w Enklawie byłaby cała 25-osobowa kadra. Gdyby świętowali, to wszyscy. I trzeba by było ukarać każdego, a to już nie jest takie łatwe. Drużyna powinna być zawsze razem, na dobre i na złe.


Powoli zaczynasz trenować na pełnych obrotach. Mówisz, że łydka już cię już nie boli. Czyli już koniec twoich kłopotów z kontuzjami?


- Trochę mnie denerwuje mówienie, że mam "kłopoty z kontuzjami". Właściwie pierwsze poważne problemy zdrowotne miałem z kolanem i ścięgnem Achillesa ubiegłej jesieni. Wystarczy spojrzeć na moje CV. Co sezon mam 30 lub 40 meczów. Długo mówiło się o moich problemach z pachwiną. Za czasów trenera Macieja Skorży to był stały temat. A ile meczów i treningów opuściłem z tego powodu? Ani jednego. Nie dawali mi odpocząć. w klubie mówiłem, że mam kłopot z pachwiną i przydałby mi się dwutygodniowy odpoczynek, ale słyszałem: "nie, musisz grać", bo wszyscy pamiętali, jak "Ivo"grał w pierwszym sezonie. Cały czas dostawałem zastrzyki, zastrzyki, zastrzyki. Słyszałem, że najważniejsze, bym grał, a jak będę potrzebował dzień odpoczynku, to dostanę. I zawsze ten dzień odpoczynku był wtedy, gdy był po meczowy rozruch. Gdy nie chciałem biegać, miałem ćwiczenia na rowerku. Ale nie miałem dnia, żebym nic nie robił. Pisało się: "Ivo kontuzjowany", a ja zawsze grałem, i to jako defensywny pomocnik, potem w obronie, czasem za napastnikiem i znów nieco cofnięty. Co tydzień na innej pozycji.

Polecamy

Komentarze (40)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.