News: Plotki transferowe: Legia zainteresowana Sobotą?

Jacek Kazimierski: Nigdy nie plułem na Legię

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

27.08.2013 08:40

(akt. 21.12.2018 15:12)

Były bramkarz Legii i reprezentacji Polski Jacek Kazimierski udzielił w lipcu bardzo krytycznego wywiadu dla futbolnews.pl wobec Legii i osób, które w niej pracują. Prezes Legii Bogusław Leśnodorski nie przyznał mu w związku z tym rocznego karnetu na lożę VIP, dziś możemy przeczytać ciąg dalszy wywodów "Kazimiery" w "Przeglądzie Sportowym".

Fragmenty wywiadu dla futbolnews.pl


- Pytam się, po co pojechał Michał Żewłakow do Turcji na mistrzostwa świata U-20, na urlop? Przecież tam żadnego zawodnika bez trzech milionów euro nie dało się wyłowić. Ja się pytam, kto odpowiada za skauting Legii w tej chwili? Jakiś dwudziestoparoletni czarnoskóry student z Bródna (Dominik Ebebenge – przyp. red.), który piłkę zna z PlayStation? No rzesz, nóż w kieszeni się otwiera. Albo dyrektor Mazurek, który wielkiej piłki nawet nie powąchał, bo całe życie z juniorami pracował. To żarty jakieś. Prezes Leśnodorski może chce dobrze, ale niestety otacza się laikami. A sam o profesjonalnej piłce nie ma bladego pojęcia. Skutki znowu będą opłakane. Co do tego nie mam złudzeń.


- Krzysztof Dowhań? Czy wychował jakiegoś Polaka, się pytam? Ostatnio tylko z obcokrajowcami pracuje. Każdy by tak chciał, żeby mu gotowego piłkarza z zagranicy przywieźli. A jego wielkie odkrycie – Antolović siedzi teraz na Bałkanach i co miesiąc kasuje z Legii ciężki szmal z trzyletniego kontraktu.


- Janek Urban z Kibu nieźle się dobrali. Na Wilanowie urzędują i tylko opuchliznę łapią. Dobrze, że nie od hiszpańskiego słońca. Chcą grać tiki-taka, jak Barca, ale umówmy się, do tej krótkiej piłki to Legii jeszcze niebo brakuje. Zwłaszcza, że zamiast do przodu piłka chodzi to tyłu. No bo gdzie te Furmany i Łukasiki pasują? Czym my się podniecamy? Przecież tych chłopaków techniki już nikt nie nauczy. A na pewno nie Vrdoljak, który wszczepił sobie włosy i cieszy się, że kontrakt o połowę mniejszy przedłużył, bo nigdzie indziej i za takie pieniądze nikt by go nie wziął. Oni mają kreować grę mistrza Polski? Przecież to jest cyrk jakiś. Takiemu Buncolowi z mojej dawnej Legii, to oni nawet by pięt nie powąchali.


Trzy tygodnie później Kazimierski poinformował, że cofnięto mu wejściówkę na lożę:


- Sekretarka pana Leśnodorskiego oznajmiła mi, że decyzją prezesa cofnięto mi kartę. Nie robię z tego żadnej afery, ale uważam za trochę niepoważne, że prezes robi takie numery, zajmuje się takimi sprawami i tego typu ma priorytety. Przedszkole. Grałem dla tego klubu 10 lat. Zarobiono na mnie parę złotych. Zawsze byłem z Legią związany, ale co ja zrobię? Zachowanie z prowincji. Wydaje mi się, że ktoś powinien się ze mną skontaktować i zapytać: „słuchaj, mówiłeś te wszystkie rzeczy czy nie?


Odpowiedź prezesa Bogusława Leśnodorskiego na łamach weszlo.com:


- Mówiąc od końca, tu nie chodzi o brak wejściówek w ogóle, tylko o nieprzyznanie rocznego karnetu na lożę Silver – to po pierwsze. Druga rzecz jest taka, że pan Kazimierski bardzo nieładnie wypowiadał się o kilku sprawach, a wcześniej przyszedł do mnie i chciał na Legii koniecznie pracować jako trener bramkarzy. Kiedy po konsultacji w klubie została podjęta decyzja, że to niekoniecznie dobry pomysł, zaczął grozić, że pójdzie do prasy. Później, faktycznie, kiedy na te groźby nikt nie zareagował i się pod nimi nie ugiął, zaczął opowiadać różne niemiłe i agresywne rzeczy.


- On mnie kilka razy szantażował, że pójdzie do prasy, jak mu nie dam pracy na Legii. To nie jest jeden, pojedynczy przypadek. Wywiad, który powstał na jakimś tam portalu, jest tylko konsekwencją sytuacji, kiedy Kazimierski już wiedział, że nic z tego nie będzie. To nie jest tak, że po tym konkretnym tekście ktoś się obraził. Broń Boże. „Michał się nie zna, Jacek się nie zna, ja się nie znam, Dominik się nie zna” – ok, niech sobie każdy mówi, co chce, ale dlaczego ja mam zapraszać kogoś takiego na lożę, zapewniać mu jedzenie i picie przy tym poziomie agresji w wypowiedziach? Jeżeli chce, zaprosimy go na każdą inną trybunę, nie ma problemu.

Fragmentu wywiadu z Jackiem Kazimierskiem w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego".


- Nigdy na Legię nie plułem. Za dużo dla niej zrobiłem i przede wszystkim ona zrobiła za dużo dla mnie, bym na nią pluł. Prezes poczuł się urażony, że powiedziałem kilka słów prawdy, ale uważam, że mówienie prawdy, nawet gorzkiej, jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Wręcz przeciwnie: jeśli nazywamy rzeczy po imieniu, możemy przyjrzeć się temu, co złe. Zmienić to. Leśnodorskiego zabolały moje słowa, a władza daje... dużo pewności siebie, tak to nazwijmy. Ale to on jest prezesem Legii i to jego decyzje. Nie nazwałbym jednak tego konfliktem. Żalu do prezesa nie mam. Podkreślam jednak, że na Legię nigdy nie plułem. Co więcej, to prezes zatrudnia w klubie osoby, które na Legię plują i zawsze to robiły. Nazwisk jednak nie podam.


- Prezes mi się naprawdę bardzo podoba. Chce dla Legii dobrze, podchodzi do spraw w sposób niezwykle emocjonalny. Jest całkowicie zapatrzony w swoich ludzi, być może trochę za bardzo. Ale to doświadczony bankowiec, świetny menedżer. Legia z całą pewnością będzie zarabiać pod jego wodzą pieniądze. Facet się trochę zdenerwował, miał do tego prawo. Ale ja nie jestem pierwszym lepszym kibicem, który przyjdzie na stadion, zobaczy, jak obrońca wjeżdża w kogoś wślizgiem, momentalnie się zerwie z krzesełka i będzie bił brawo. Nie, wolałbym, żeby ten obrońca ustał, odebrał piłkę i rozpoczął akcję ofensywną. Tyle lat siedzę w futbolu, że mnie nie da się nabrać na kit, że wielki futbol polega na waleniu po autach.


- Gdyby Rumuni po pierwszej połowie prowadzili dwiema albo trzema bramkami, Legia absolutnie nie miałaby prawa mieć pretensji o wynik. Piłkarze Steauy mają więcej jakości, i to widać. Zresztą jeśli klub sprzedaje swojego piłkarza za 9,5 miliona euro do Tottenhamu, to też o czymś świadczy. Nie chcę jednak być odbierany jako nienawistnik. Bardzo chcę, by Legia awansowała do Ligi Mistrzów i bardzo jej w tym kibicuje. Była gorszą drużyną w pierwszym meczu, ale udało jej się wywieźć z Bukaresztu wynik marzenie. Teraz jej obowiązkiem jest awansować. To też wielka sztuka - być słabszym zespołem, ale jednak awansować.

 

- Mecz odbędzie się bez wsparcia Żylety. To wielka strata, że Legia wystąpi bez dwunastego, często najlepszego, zawodnika. Mam jednak nadzieję, że reszta trybun godnie zastąpi Żyletę.

Polecamy

Komentarze (59)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.