Jacek Magiera: Langil, Vako czy Aleksandrow muszą czekać na szansę
06.11.2016 13:55
Wolałby pan swoje 3-3 czy zwycięstwo 1-0 po murowaniu i jednej szczęśliwej kontrze?
- Wybrałbym moje 3-3.Gdybyśmy ograniczyli się do wybijania piłki, nie dostarczylibyśmy ani kibicom, ani sobie tyle radości. Wiadomo, że zwycięstwo to jednak co innego i punkty są tak naprawdę najważniejsze w sporcie, ale stawiajmy sobie poprzeczkę wyżej. Oczywiście można grać pięknie i przegrywać, co pewnie skończyłoby się zwolnieniem trenera, ale tu nie ma reguły. Podejrzewam, że akurat w tym meczu nikt nie liczył, że zdobędziemy jakieś punkty niezależnie od tego, z jakim nastawieniem wyjdziemy, więc po prostu zagraliśmy swoje.
Po takim meczu chyba nie powinno być problemów z podejściem zawodników. Sam pan mówił, że to spotkanie będzie bardzo istotne w kontekście budowania drużyny.
- Oczywiście. Weźmy dwa mecze – ten z Borussią i ten środowy. Co będzie w głowach zawodników? Tam frustracja, zastanawianie się każdego z osobna, czy naprawdę nadaje się do tej Ligi Mistrzów, bardzo niskie morale. Tutaj kompletnie coś innego – poczucie własnej wartości, pewność siebie, masa takich pozytywnych zastrzyków. Również dla rezerwowych i dla tych, którzy dziś są poza osiemnastką. Jasny sygnał – muszą się bardzo mocno starać, aby w takich mecz grać i w takim zespole funkcjonować. To może wyjść nam tylko na dobre.
Kopczyński - to odważny ruch postawić w takim meczu na chłopaka, który jeszcze niedawno grał w drugiej drużynie. I to kosztem Tomasza Jodłowca.
Miałem kilka wariantów na to spotkanie. Jeden jeszcze bardziej ofensywny niż ten, którym zagraliśmy… Byłem jakiś czas temu na meczu drugiej drużyny z Jagiellonią w Ząbkach, w którym grał „Kopa”. Absolutnie celowo wystąpił w tym spotkaniu. To nie była żadna kara – mecz to przecież przyjemność, więc nie może nią być. Tak samo nigdy nie robię nikomu treningu za karę, wszystko jest robione z myślą o przygotowaniu do kolejnego spotkania. Właśnie we wspomnianym meczu drugiej drużyny zobaczyłem w „Kopie” gościa, który może wyjść od pierwszej minuty na mecz z Realem. On się kompletnie tego nie spodziewał, nie miał prawa, bo nawet nie było go przecież później z drużyną. Wyszło bardzo dobrze. Zadaniem Michała w tym meczu było to, by nigdy nie być przed piłką. Kibic, który śledził ten mecz w telewizji, mógł mieć do niego pretensje o to, że w danym momencie nie wchodzi w poszczególne strefy, ale on nie miał prawa tego robić. Miał inne zadania i wykonywał je tak, jak należy. Tomek jest bardziej rozbiegany. To była ta różnica – o ile w poprzednich meczach zmieniali się w środku w tej trójce, o tyle tutaj było jasne powiedziane, kto odpowiada za zabezpieczenie, a kto ma więcej pola do popisu z przodu.
Langil i Aleksandrow nie grają ostatnio wcale.
- To są dobrzy zawodnicy. Na każdego z nich patrzę, obserwuję i tylko od ich postawy na treningach zależy, czy dostaną kolejną szansę. Dzisiaj trudno zmieniać na siłę skrzydłowych, bo bardzo dobrze gra Radović i bardzo dobrze gra Guilherme. Niedługo będzie przerwa na reprezentację, 10 listopada będziemy mieli sparing z Pogonią Siedlce, wtedy będzie czas na eksperymenty. Później na każdej pozycji walka zacznie się od nowa.
Czy Besnik Hasi byłby dobrym dyrektorem sportowym? Jako trenerowi mu nie poszło, ale sprowadził do Legii niezłych zawodników.
- Nie znam go. Rozmawiałem z nim tylko raz przez pięć minut, przy okazji meczu Legii w Pucharze Polski. Drużyna trenowała na obiektach Zagłębia, miała rozruch i wtedy udało się zamienić dwa słowa. Co do sprowadzonych przez niego zawodników, bardzo mu dziękuję, że tacy piłkarze trafili do Legii, bo podnoszą poziom drużyny. Trzeba to jasno powiedzieć, Hasi miał nosa sprowadzając ich do Warszawy. Nie chcę się wypowiadać na temat ich początków w Legii, bo nie było mnie wtedy w szatni i nie znam szczegółów. Na podstawie tego co widzę od 25 września – to profesjonaliści, którzy bardzo chcą osiągnąć sukces.
- W meczu z Realem „Bereś” był blisko swojej optymalnej formy fizycznej, to było widać po jego starciach z Ronaldo. A ile brakuje Vadisowi do optimum?
- Ma duże rezerwy, to będzie – a raczej może być – znacznie lepszy piłkarz. Pomimo to w ostatnim meczu drużyna fizycznie nawiązała do europejskiej czołówki i to na pewno cieszy. Vadis także – został zmieniony w 84. minucie, ale to już był poziom europejski. Oczywiście w wielu przypadkach to może być jeszcze poprawione.
A jak to wygląda u Radovicia – też ma rezerwy fizyczne?
- Pewnie, że tak. Chociaż w tej chwili jest to zawodnik, który bardzo dobrze biega, co potwierdzają jego statystyki i liczby. Przed powrotem do Legii wiele osób stawiało przed nim znak zapytania, ale dziś wydaje mi się, że nikt nie ma już wątpliwości, że ten zawodnik jest nam potrzebny. Widziałem jakieś jego zdjęcia w internecie z czasów gry w Słowenii, które pokazywały go w nie najlepszym świetle, ale ja mogę mówić o tym, co widzę dziś. A Rado pod względem fizycznym, motorycznym i pracy na treningach wygląda bardzo dobrze. Jest to zupełnie inny piłkarz niż kiedyś – mądrzejszy o dziesięć lat. Dziś „Rado” jest bardziej doświadczony, widać to po jego głowie, większej świadomości, a także po innym podejściu do treningu. Są oczywiście zawodnicy, którzy są świadomi w wieku 21 lat, ale niektórzy potrzebują kilku lat grania, by zrozumieć to, co dla innych jest oczywiste. „Rado” to zrozumiał i dziś jest zupełnie innym piłkarzem. Natomiast zawsze pracował na boisku i miał atuty w grze jeden na jednego – te swoje słynne zamachy, na które ostatnio nabierali się piłkarze Realu.
Dlaczego nie gra Vako?
- Dostałem informację, że dobrze prezentował się na kadrze, czytałem też opinie, że powinien grać w Legii. Tylko na jakiej podstawie jest to oceniane? Ci, co piszą i mówią, że ma grać, niech powiedzą dlaczego. Dla mnie nie liczy się, co ten zawodnik pokazywał w przeszłości. Liczy się tylko tu i teraz. Za zasługi to w meczu z Realem mógł zagrać pan Lucjan Brychczy, który ma 182 bramki w lidze. Patrzmy więc tylko na to, co dzieje się dziś. Vako na pewno jest piłkarzem o wysokich umiejętnościach. Swoją szansę dostanie, ale musi dać sygnał na treningach, że szansa mu się należy. Rozmawiałem z nim indywidualnie na ten temat, wie czego od niego oczekuję. Ma pracować, ma trenować i być może w najbliższym czasie będzie mógł się zaprezentować. Ale musi być gotowy. Trzeba też sobie odpowiedzieć na pytanie, na jakiej pozycji może grać ten zawodnik. Na siódemce, jedenastce i dziesiątce. To co, teraz mamy zagrać bez obrony? Jak Real Madryt? Czterema napastnikami? Pamiętamy, jak to się kończy… Trzeba zachować balans. Nie wykluczam, że w jakimś meczu zagramy trzema napastnikami, ale to trzeba przećwiczyć, tak jak i grę dwójką z przodu. Nie ma jednak na to czasu, bo kiedy mamy to robić? Nie mieliśmy żadnego meczu sparingowego, przez miesiąc nie miałem nawet żadnej wewnętrznej gry jedenastu na jedenastu, bo nie było kiedy. Ciągle mamy wyjazdy, podróże, odprawy i mecze.
Zapis całej rozmowy z trenerem Jackiem Magierą w serwisie weszlo.com.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.